Powiem wam jedno. Moje życie jest trudne.
Stało się jeszcze trudniejsze, gdy musiałam spędzać popołudnia z Potterem.
Gdyby nie fakt, że zgodziłam się na współpracę i ona naprawdę dawała cudne efekty, omijałabym go szerokim łukiem.
Siedziałam na błoniach, zanurzając się w lekturze. Czytałam o zaklęciach obronnych, co jakiś czas mrucząc je pod nosem. Drzewo za mną przyjemnie szeleściło. Jedną ręką dotykałam miękkiej trawy.
Czar prysł, kiedy z drzewa z wielkim hukiem spadł James.
-Nic mi nie jest! - jęknął.
-Nie zamierzałam o to zapytać! - westchnęłam, nawet na niego nie patrząc. Byłam zbyt zajęta.
-Co robisz? - spytał. Usiadł naprzeciwko mnie po turecku. - Mieliśmy dowiedzieć się czegoś o tej puszczy.
-Chyba zapomniałeś o turnieju - parsknęłam, a on momentalnie zbladł. - Powtarzam wszystkie potrzebne zaklęcia, w większości obronne.
-Ale puszcza...
-Potter, ogarnij się! - oświadczyłam stanowczo, coraz bardziej wytrącona z równowagi. - Nie widzisz, że się uczę? Puszcza może poczekać!-Nancy, ale ona jest tam!
Zmarszczyłam brwi i odwróciłam się w stronę, w którą pokazywał James.
Nad drzewami pięła się w górę ogromna dżungla. Zatkało mnie z wrażenia. Zdawało mi się, że to fatamorgana, którą widzę na skutek stresu. Wstałam, zamykając książkę. Skąd wiedziałam, że to puszcza?
Na tle błękitnego nieba okalanego kilkoma białymi chmurkami widać było długie liany, wysokie drzewa i małe, niemal niezauważalne istotki, które przypominały małpy.
-Idziemy tam? - zapytał Potter, a ja załamałam bezradnie ręce.
-Teraz? W środku dnia, kiedy widzą nas wszyscy nauczyciele i ucznie? - widząc, że chce pokiwać głową, przerwałam mu. - Nie, James. Pójdziemy w nocy, bo wtedy nikt nas nie zobaczy.°°°
Cóż, wymknięcie się z lochów było trudniejsze, niż myślałam.
Kiedy tylko podniosłam się z łóżka w mojej ciemnej koszuli od mundurka i ciemnych mundkurowych spodniach Narcyza przebudziła się i zapytała, co robię.
-Idę do toalety - skłamałam.
-No to dlaczego masz na sobie... Mundurek? - zapytała ospale, z przerwą na ziewnięcie.
-To moja piżama, nie mundurek - zapewniłam ją. - Idź spać.
Kiedy ominęłam podejrzliwą Narcyzę, zamknęłam się w łazience. Kiedy ogarnęłam się w dosłownie kilka minut, spojrzałam w lustro.Miałam cienie pod oczami, ale co mi się dziwić. Była druga w nocy. Włosy spięłam w kucyk, żeby mi nie przeszkadzały. Nie myślałam nawet o makijażu. W końcu po powrocie i tak będę musiała ogarnąć się kolejny raz. Znając Jamesa uda nam się wpaść w niejedne kłopoty przez te kilka godzin.
Starając się odpędzić sen z powiek wyszłam i po cichu wyszłam z dormitorium. Kiedy ostrożnie zamknęłam drzwi, odetchnęłam z ulgą.-Co ty robisz, Nancy?!
W pierwszej kolejności miałam ochotę wziąć różdżkę z kieszeni, ale opanowałam się, gdy okazało się iż stoję naprzeciwko Regulusa.
Doprawdy był on ostatnią osobą, którą chciałam teraz spotkać.
-Idę sobie - burknęłam.
-No to widzę. Ale gdzie?
-Do biblioteki, chciałam znaleźć jakąś fajną książkę, bo nie mogę spać.
-Biblioteka jest zamknięta w nocy - zauważył.
-Tylko dla sztywniaków - mruknęłam i zorientowałam się, że za niedługo muszę wyjść z zamku. - A co ty tutaj robisz?
Teraz to on zamarł w bezruchu.
-No to zrobimy tak - uśmiechnęłam się w półmroku. - Ja nie widziałam cię tutaj, a ty nie widziałeś mnie. Jasne?
Przez chwilę się zastanawiał.
-Ślizgońska przysięga? - zapytał.
-Ślizgońska przysięga.
Przybiliśmy żółwika i pobiegliśmy w dół. Kiedy tylko wyszliśmy z Pokoju Wspólnego rozbiegliśmy się w dwie różne strony.
![](https://img.wattpad.com/cover/153581404-288-k96284.jpg)
CZYTASZ
RESPECT | james potter
Fanfiction-James, kretynie od siedmiu boleści, oddawaj moją różdżkę. -Też cię kocham! Chaotyczna historia o Gryfonie i Ślizgonce, którzy kompletnie do siebie nie pasowali. Oczywiście oprócz kiełkującego uczucia ich życie pełne było potworów, czarnoksię...