Rozdział 63 - "Plan, Który Się Udał"

618 46 10
                                    

Kiedy wróciłam do dormitorium, cała się trzęsłam i nie umiałam na niczym skupić. Nawet nie sprawdziłam, czy Regulus był u siebie. Podsłyszałam jedynie od Perseusza Parkinsona, że wrócił.

Położyłam się na łóżku, olewając siostry Black. Byłam w kompletnym szoku. Właśnie zawarłam układ z Potterem. Muszę wziąść udział w turnieju.

W zasadzie podpisałam pakt z diabłem i nie było odwrotu. Dopiero teraz dotarło do mnie, w jak złej byłam sytuacji. Byłam w pułapce bez wyjścia. Jeśli stchórzę, stracę szacunek w oczach całej szkoły. A tego bym nie chciała. Cała moja podświadomość wrzeszczała teraz: Nancy, zginiesz w tym turnieju! Jednak moja duma była głośniejsza. W każdym razie kilkanaście minut temu. Teraz chciałam się rozpłakać. Cała moja przyszłość stanęła pod znakiem zapytania. W końcu jeśli jakimś cudem dostanę się do turnieju jako reprezentantka, mogę umrzeć. Dopiero teraz dotarło do mnie, jak bardzo jest to niebezpieczne.

Przez całą noc nie mogłam zasnąć. Patrzyłam tępo w sufit, blada z przerażenia. Nie mogłam wymięknąć. To nie w moim stylu. A tak poza tym, Potter miałby ubaw do końca szkoły i dłużej.

O 4.00 byłam po prysznicu i gotowa do zajęć. Ubrana w zwykły mundurek, z rozpuszczonymi włosami i delikatnym makijażem wyszłam z dormitorium. Chciałam iść się pouczyć, bo do biblioteki miałam wstęp o każdej porze. Skręciłam na schodach i chciałam wejść do biblioteki, jednak na końcu korytarza zobaczyłam dwie postacie. Mruknęłam pod nosem jakieś przekleństwo i ukryłam się za rogiem, nasłuchując. Wbrew wszystkiemu, nie była to najlepsza pora na spotkania.

-Co ty tutaj robisz?! - usłyszałam męski głos.
-Spokojnie, braciszku, przyjechałam wygrać turniej - odezwała się dziewczyna.
-Nie widzieliśmy się od stu lat, a ty nagle pojawiasz się w Hogwarcie?
-Naprawdę minęło tylko sto lat? - zapytała, a ja poczułam ciarki na plecach. - No ale mniejsza z tym. Naprawdę nic nie kombinuję.
-Jakoś ci nie wierzę - warknął. - I do tego kompletnie się nie postarzałaś, wiesz, że zaklęcia odmładzające nie mogą trwać wiecznie!
-Nie mam tyle szczęścia co ty, Brøueg i nie miałam Kamienia Filozoficznego - kiedy to usłyszałam wydałam z siebie głośne westchnięcie, które prawdopodobnie mnie wkopało. Przycisnęłam się mocniej do ściany, bo postacie spojrzały w moją stronę.
-Widzimy się podczas wyboru zawodników, bracie - dziewczyna odeszła, a ja pobiegłam do biblioteki.

Kim była ta dziewczyna? Kim był ten mężczyzna? Co prawda kojarzyłam skądś jego imię, ale nie wiedziałam skąd. Może Regulus coś mi o nim wspominał?
No tak, to on przedstawiał mi się zaraz po przebudzeniu! Świetnie, skoro wiem już kim jest, należy zorientować się, dlaczego mówili o nieśmiertelności.

Ten temat krążył mi po głowie cały dzień. Nie powiedziałam o tym Regulusowi. Czułam się zagubiona i zaciekawiona jednocześnie. Kiedy już miałam iść na obiad, nagle zatrzymałam się.
Znowu przypomniałam sobie o ważniejszej kwestii.
-Co jest? - spytał znużony Black.
-Już za kilka dni muszę zgłosić się do turnieju!

°°°

-Jesteś nieodpowiedzialna.
-Wiem.
-Jesteś niesamowicie uparta. Jesteś... Aż brak mi słów, aby to określić!
Mimo późnej godziny Regulus robił mi długi wykład na temat mojego zachowania. Dowiedział się, że muszę zgłosić się do turnieju ze względu na tą durną umowę z Potterem. Chyba był bardziej zestresowany ode mnie. Miał ciemne wory pod oczami i w ciemności wyglądał tak, jakby nagle postarzał się o kilka lat. Miał ściśniętą ze złości szczękę, a jego ciemne włosy opadały mu na twarz.
-Przez twoją dumę możesz zginąć! - zawołał cicho Regulus.
-Trochę dramatyzujesz - skwitowałam. Poczułam, że będę tego żałować, ale brnęłam dalej. - To, że zgłoszę się do turnieju nie znaczy, że Czara mnie wybierze.
Twarz Regulusa nagle zmieniła kolor na czerwony.
-Czy ty siebie słyszysz?! - zapytał zirytowany. - Jesteś o krok od śmierci i uważasz, że to nic złego!
-Regulus...
-Czy ty nie rozumiesz, że się o ciebie cholernie martwię?! - wrzasnął, dając upust emocjom. Wstałam z kanapy. Zielony ogień w kominku rzucił poświatę na moją twarz.
-Reg...
-Jeśli coś Ci się stanie - zaczął drżącym głosem. - Będę się o to obwiniał, jasne?!
Nie odpowiedziałam. Bez słowa przysunęłam się do niego i go przytuliłam. Chłopak jeszcze przez chwilę był sztywny, ale otoczył mnie ramionami, zamykając w szczelnym uścisku.
-Przepraszam, Reg - powiedziałam cicho. - Wiem, że chcesz dla mnie jak najlepiej.
-To ja przepraszam - mruknął. - Jesteś odpowiedzialna i poradzisz sobie z tym, co cię czeka. Nawet, jeśli będzie to turniej.
-To niemożliwe, żeby Czara wybrała właśnie mnie! - oświadczyłam, odsuwając się od niego. - Zgłoszą się dziesiątki osób. Padnie na jakiegoś Gryfona.
-Czara sama wybierze zawodników - zauważył mądrze Regulus. Po chwili dodał:

RESPECT |   james potterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz