Dumbledore chodził podenerwowany po swoim gabinecie i co jakiś czas wrzucał wspomnienia do myślodsiewni.
Tymczasem ja siedziałam na ziemi po turecku, trzymając w rękach mój szkicownik i zaostrzony ołówek. Nie było szans, żebym zasnęła, chociażby na chwilę. Powodem były ostatnie wydarzenia, które nie dawały mi spokoju. A więc usiadłam przy jednej z wysokich szafek i zaczęłam rysować odstresowywujące szkice. Niegdyś robiłam to przez denerwującego Jamesa, teraz dla uspokojenia zszarganych nerwów. Dorośli co jakiś czas przekrzykiwali się głośno, a ja i Potter nie wiedzieliśmy, co mamy zrobić. Kłócić się z nimi? Położyć sobie głowy na ramionach i zasnąć jak małe dzieci? A może popaść w kompletną panikę?
Przetarłam zmęczona oczy, kończąc szkic. Przedstawiał Exponentię, na fotelu w salonie Malfoy Manor. Przechyliłam głowę, poprawiając delikatnie jej oczy. Rzuciłam szybkie zaklęcie, a ołówek zaczął rysować neonowym błękitem. Tym odcieniem pomalowałam jej oczy.
Obok mnie usiadł James. Był jedną z tych osób, które nie mają zielonego pojęcia, gdzie się znajdują. Patrzył nieprzytomnie to na mnie, to na Brøuega.
-Jak nazywał się ten chłopak, który chciał mnie... No wiesz- mruknął Gryfon a jego nogi swobodnie leżały na podłodze. Spojrzałam w przestrzeń przed nami.
-Adrien Malfoy. Kuzyn Lucjusza, brat Gideona i Exponentii.
-Co o nim wiemy?
-Jak na razie to, że uczył się w Hogwarcie jako Ślizgon, pasjonował się czarną magią i że był tak poddany rodzicom, że był w stanie uwięzić młodszą siostrę w klatce - powiedziałam, ciągle patrząc tępo w przestrzeń. - Gideon znalazł sposób, żeby przedostawać się do Hogwartu nie przez wrota, a innymi środkami lokomocji.
-Użyli świstoklika?
-Czego? - zdziwiłam się, a Potter zaśmiał się pod nosem. Mimo tego, że siedziałam w magii po same uszy, czasami nie orientowałam się w różnych podstawowych przyrządach.
-Dotykasz-teleportujesz się w wybrane miejsce. - wyjaśnił. - Nie sądziłem, że świstokliki działają na terenie szkoły...
-On użył takiego małego kamienia - dorzuciłam, wyłamując sobie palce i zerkając na niego. - Mruknął jakieś zaklęcie i sprowadził go tutaj.
-Chcieli wziąść ciebie i tylko twoja nieokiełznana głupota uratowała cię przed nimi?!
Poczułam się nawet trochę urażona,a więc prychnęłam.
-Tak, jeśli łatwiej ci to tak pojąć.
Żadne z nas nie mogło już nic powiedzieć, bo nasz dyrektor nakazał nam wstać. Wyciągnął rękę po szkic dziewczyny, a więc posłusznie oddałam mu rysunek. On włożył go do myślodsiewni i zawisł nad nim.
-Exponentia Malfoy jest od 3 lat uznana za zmarłą. W aktach jest wyraźna informacja, że popełniła samobójstwo.
-W takim razie co robiła pod postacią animaga, w czaromagicznym więzieniu? - zapytałam z wyrzutem.
-Dyrektorze, proszę powiedzieć szczerze - wtrącił James, wychodząc przede mnie. - Czy wiedział pan o smoku? I o całej tamtej sali?
-Nie miałem pojęcia - odparł cicho. - Hogwart ma o wiele, wiele więcej tajemnic, niż może wam się wydawać. Nikt go tak naprawdę nie odkrył w całości, nawet ja. Znam tajne przejścia, nasz system obronny i masę innych rzeczy, które wydają się każdemu oczywiste, ale zakamarki tego zamku skrywają straszne tajemnice. Dlatego musicie mi obiecać, że nie ważne, jak bardzo będzie was kusiło, nie będziecie znowu zapuszczać się do smoka ani nie będziecie myszkować w opuszczonych salach. Są opuszczone, ponieważ są niebezpieczne. Obiecacie mi tę jedną rzecz?Spojrzeliśmy po sobie i zgodnie kiwnęliśmy głowami. Jednocześnie jednak skrzyżowaliśmy palce za plecami.
Wyszliśmy, i oczywiście kurs obrałam na siedzibę Exponentii.
-Czy ty nie możesz odpuścić? - zapytał Potter, przez moment stojąc w miejscu i patrząc, jak odchodzę, ostatecznie ruszając za mną, po chwili mnie doganiając.
-Sam nie zgodziłeś się na tą umowę - odparłam, zbiegając pędem po schodach. - A może raczej "zgodziłeś", ale nie na serio- mówiąc słowo "zgodziłeś", stworzyłam w powietrzu znak cudzysłowia.
- Exponentia od bardzo dawna jest w animagicznym ciele. Sądzisz, że będzie zachowywać się jak człowiek?
-Nie, nie sądzę tak. Ale jej umysł jest na tyle silny, że była w stanie wedrzeć mi się do głowy i porozmawiać ze mną- wycedziłam, będąc już mocno zirytowana.
-Dla animaga wytrzymanie bez przerwy w zwierzęcym ciele przez tydzień jest wyczerpujące. Ona była w nim kilka lat!
-Dlatego przecież tam idę, nie dociera?
CZYTASZ
RESPECT | james potter
Fanfic-James, kretynie od siedmiu boleści, oddawaj moją różdżkę. -Też cię kocham! Chaotyczna historia o Gryfonie i Ślizgonce, którzy kompletnie do siebie nie pasowali. Oczywiście oprócz kiełkującego uczucia ich życie pełne było potworów, czarnoksię...