Jeśli zdążyliście zauważyć, na śmierć zapomnieliśmy o naszym spotkaniu na Wieży Astronomicznej.
Następnego dnia wyciągnęłam Jamesa do biblioteki, byśmy mogli w ciszy porozmawiać. Lekcje zostały odwołane, a pogoda była naprawdę paskudna. Każdy siedział w swojej części zamku, zbytnio się nie wychylając.
Oczywiście oprócz naszej dwójki.- Kiedy Durecci rzucił na ciebie to zaklęcie... Jak się czułaś? - spytał.
- To było tak, jakby ktoś rozrywał mi głowę jakąś klątwą. Wdarł się do mojego umysłu, siejąc spustoszenie. Nie umiałam się przed tym bronić.
- Jasne...
- A jak to się stało, że byliśmy połączeni w snach? Trzeba iść z tym do Dumbledora?
- Nie wiem. Może to przez Rapchaela i jego ojca? Tamten... Facet... Mówił o nich, a potem żona Durecciego wstawiła się za synem.
- Nie wiem, czy to przypadkiem nie był... - urwał, przełknął ślinę. - C-czarny Pan...
Wzięłam że świstem powietrze. To... Niemożliwe!
- Co ty wygadujesz, James? Przecież to był jakiś przełożony tych potworów, a nie... Jakiś Szary Pan!
- CZARNY Pan! Nancy, pomyśl. Dumbledore dziwnie zareagował, kiedy powiedziałaś mu o tym, co usłyszałaś w kominku, racja? A wiadomo mi, że ten czarnoksiężnik uczył się w Hogwarcie! W Slytherynie.
Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się głęboko.
- Może... Może Szary...
- CZARNY...
- Może Czarny Pan ma też inną nazwę? Nie sądzę, aby ktoś, kto nie jest po jego stronie, nazywał go Panem Ciemności.
- Zgadzam się. Może spytać Remusa?
- Coś ty! Blackowie będą więcej wiedzieć. Może spytaj Syriusza, a ja wyłapię kilka wątków od Regulusa. Wtajemniczamy ich?
- Syriusz wygada się pierwszej lepszej dziewczynie, jaka do niego podejdzie,ale to mój przyjaciel. Karzę mu przysiądz, że nie piśnie pary z ust.
Kiwnęłam głową, wstając i podchodząc do jednej z półek.
- Zaklęcie legilimencji.
Kilkanaście opasłych tomów wyleciało z szeregu, prosto na moje dłonie.
- Masz zamiar to wszystko przeczytać?! - przeraził się Potter.
- Coś ty! - podałam mu cztery księgi. - Idę dać następne do Regulusa. Czytamy je wszystkie. Wiesz, że jeśli uda nam się to zaklęcie opanować, będziemy mogli wdzierać się do ich umysłów?
Otworzyłam pierwszą książkę.
- Istnieje też przeciwzaklęcie, na którym się skupisz. I jeszcze jedno: - spojrzałam na niego wzrokiem godnym rozczarowanej matki. - Zero kawałów z Huncwotami. Żeby to opanować i prawdopodobnie to wszystko odkręcić, musimy się tego nauczyć.
- Ale...
- Pomyśl jeszcze przez chwilę, Potter - syknęłam, już mocno zirytowana. - Musisz się skupić. Ten czar nie jest w podstawowym programie i jeśli sami się tego nie nauczymy, będziemy leżeć. Chcesz, aby ktoś wchodził do ciebie do umysłu i patrzył na twoje wspomnienia, czy może żebyś to ty znajdował świetne informacje o Dureccich i potworach?
Zamilkł. Wiedział, że mam rację.
-Dobra. Ale nie ograniczam z nimi kontaktu, jasne?
- Jasne.
°°°
- Nancy...
- Ale panie profesorze! Ja naprawdę muszę się tego nauczyć!
- Nancy...
- Ale dyrektorze! Nie chcę, aby się to powtórzyło!
- Nancy! - delikatnie podniósł głos, choć i tak bił od niego ten cholerny, starszyzny spokój.
- Tak?
- Nauczę was tego, pod jednym warunkiem.
Rozpromieniłam się, podskakując energicznie na fotelu. To świetnie! Cały mój plan o zrywaniu się z lekcji i mordowaniu się nad książkami nie musi być wcielony w życie!
- Dziękuję! Bardzo, bardzo bardzo dziękuję... -
- Pod jednym warunkiem! - uniósł wskazujący palec, a zaraz potem spoważniał.
- Jakim, profesorze?
- Opuścisz Hogwart z Panem Potterem na dwa lata.
![](https://img.wattpad.com/cover/153581404-288-k96284.jpg)
CZYTASZ
RESPECT | james potter
Fanfiction-James, kretynie od siedmiu boleści, oddawaj moją różdżkę. -Też cię kocham! Chaotyczna historia o Gryfonie i Ślizgonce, którzy kompletnie do siebie nie pasowali. Oczywiście oprócz kiełkującego uczucia ich życie pełne było potworów, czarnoksię...