Rozdział 23 - "Princesses Don't Cry"

1.7K 66 59
                                    

Otworzyłam usta ze zdziwienia. Durecci?! TEN Durecci? Ten, do którego żywię niezrozumiały strach? Ten, który siedział akurat z Dumbledorem i zajadał się różnego rodzaju potrawami?!

- Jesteś... Synem...

- Dyrektora Durmstrangu? Tak, ale nie faworyzuje mnie. Powiedziałbym, że mnie poniża.

Zrobiło mi się go trochę żal. Nadal czułam do niego niepokój, ale skądś znałam to uczucie odrzucenia przez własną rodzinę.

- Dziękuję ci, że przybyłeś tu, by nam pomóc. Jestem z tym ściśle związana i wiem, że będzie potrzebne najlepsze wsparcie.

Uśmiechnął się lekko - był to szczery gest. Czułam to. Wydawał się być bardzo spokojny i opanowany, świetnie. Lubiłam takich ludzi. Oby tylko nie dowiedział się, jakiej jestem...

- Jakiej jesteś krwii?

S z l a g.

Zaczęłam nerwowo szukać pomocy w Regulusie; rozmawiał akurat z Narcyzą. Rozglądnęłam się za jakąkolwiek opoką... Nic. No to klapa.

- Ja... Ten... No...

- Ugh, głuupek ze mniee. Gdzuiee mujje manirry. Móógłbymmm poznaać twy imię?

- A, jasne. Nancy Evans, bardzo miło mi cię poznać, Raphael.

Uścisnęli sobie dłonie, a następnie zajęłam się jedzeniem. Znaczy... Symulowałam zajmowanie się jedzeniem. Zauważyłam, że przez całą rozmowę przyglądał mi się Potter. Zmroziłam go spojrzeniem, ale ten - o dziwo! - nie spuścił wzroku. Zrobił dziwaczny gest dłonią, byśmy wyszli. Nie umiejąc inaczej skomentować, pokazałam mu środkowy palec.

Oh, aby ten wieczór wreczcie się skończył!

°°°°

Znów ten chłód. Znów ta ciemność. Znów było zimno.

Otrzepałam się z brudu i wstałam. Byłam znowu w Zakazanym Lesie, znałam ten klimat. Każda drobinka, jaka się tu unosiła, była przesiąknięta lodowatym strachem. Nie mogłam uwierzyć, że to znów się dzieje.

Wszystko wyglądało niesamowicie realistycznie, w złym tego słowa znaczeniu. Nie byłam duchem, obserwatorem. Byłam tam, byłam tam naprawdę. Czułam powiew okropnego wiatru na policzku, a nagie stopy dotykały chropowatej powerzchni.

- Nie nie nie!

Rozglądnęłam się, w panice. To się działo.  Jezu!
Nie znałam dokładnie tej częściej lasu. Było tu wszędzie tak samo ponuro. Nie chciałam tam być, nie!

- To tylko sen. Musisz się obudzić!

Ale czy byłoby warto? Ostatnio, kiedy zostałam, dowiedziałam się bardzo ważnych informacji. Może i tym razem  się uda?

Wzięłam głęboki wdech, ruszając ku jakiejkolwiek znajomej rzeczy. Byłam otumaniona, zdawało mi się, że upadnę za trzy... Dwa... Jeden...

Usłyszałam odgłosy. Nie umiałam ich zrozumieć, ale wydawało mi się, że to mówili ludzie. Ich ton był dla moich uszu bardzo ostry i niesamowicie nieprzyjemny. Wzdrygnęłam się, jednak idąc dalej.

Byłam panną ze Slytherynu.

Księżniczką ze Slytherynu.

RESPECT |   james potterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz