Specjał #4 1/2

1.9K 63 62
                                    

Na sali było głośno. Czytelnicy, jak i kompletnie niewtajemniczeni przechodnie z zainteresowaniem czekali na występ. Można powiedzieć, że każdy chciał zobaczyć bohaterów na żywo. Scena jeszcze nie została oświetlona, a więc wszędzie panowała ciemność.
Kurtyna miała jasnoczerwony kolor, a podłoga była drewniana. Ludzie z zaciekawieniem przyglądali się całemu widokowi, raz po raz wachlując się dłonią. Dzień zapowiadał się niesamowicie upalnie, mimo, że wieczorem nieznacznie temperatura spadła.

Autorka niezwykle się denerwowała. Przygotowywała swoich ludzi wiele tygodni do tego występu, jednak wszystko mogło pójść nie tak. A to rozleniwiony Syriusz mógł nie nauczyć się scenariuszu, a to jakiś durny Puchon od muzyki zgrał na laptopa złą muzykę... Zuzia miała wiele powodów do obaw. Trenowała mowę przed lustrem, aby wyglądać jak najbardziej przyjaźnie, jednak nadal bała się o rozwój wydarzeń.

Brunetka zorientowała się w pewnym momencie, że kurtyny mają szkarłatny kolor, zamiast szmaragdowy. Jej twarz pierwszy raz przybrała czerwonych kolorów. Kompletnie załamana podeszła do osoby odpowiedzialnej za wystrój. Chłopak był młody i ogromnie wystraszony. Skrył się w cieniu, jednak dziewczyna złapała go wkurzona za kołnierz, prawie przewracając pobliski manekin.

- Co to ma być?! Kazałam kupić szmaragdową kurtynę, a nie szkarłatną! Co to ma być?!

W tym czasie show zdążyło się rozpocząć. Tytułowa kurtyna poszła w górę, a ludzie ze zdziwieniem zobaczyli zdenerwowaną autorkę. Stała tyłem, a więc nie miała prawa zauważyć widzów. Zaczęli szeptać z zastanowieniem. Napewno się tego nie spodziewali.

- Ty kretynie! Cały akt 3 jest skończony!

- P-psze pani...

- Nie przerywaj mi, na willę w basenie! - ludzie, jacy mieli szansę to usłyszeć wzięli głośno powietrze na to przekleństwo. Młoda prezenterka niestety nic nie zauważyła, póki nie zaczęła odwracać się do widowni. Prawie załamała się ze wstydu.

- Em... Witam państwa! - to zdanie wywołało oklaski, a ludzie zapomnieli o drobnej wpadce.

Okrągłe światło oświetliło sylwetkę Zuzi. Była ubrana w jasną, fioletową sukienkę za kolano z niewielkim... Brokatem? Czymś podobnym. Chodziła na obcasie, dzięki czemu miała 1.80. Włosy upięła w koka, który w każdym momencie mógł opaść niżej.

- Wiem, że wiele z was nie spodziewało się takiego spektaklu. Nazywam się Zuzia P*****, jestem autorką książki "Respect"! - rzekła, a gdy miała wypowiedzieć swoje nazwisko, muzykę przerwało głośne "piiip!".

Fanowie powieści wstali, unosząc urocze sztandary ku górze. Wiwatowali, aż autorce zrobiło się ciepło na sercu. Tyle osób pokochało jej marną książeczkę? To brzmi jak sen. I to bardzo chory sen, wiecie, taki, jaki się ma po mocnej Oginstej Whiskey.

- Bardzo wam dziękuję, jesteście dla mnie wielkim wsparciem. - rzekła wzruszona nastolatka, podcierając oko palcem - ale dzisiaj nie wylewności są powodem naszego spotkania. Chcecie zobaczyć się z Nancy i innymi bohaterami, mam rację?

Salwa optymistycznych wrzasków przeszła przez publiczność. Dziewczyna wskazała na wejście obok sceny, które po chwili zostało oświetlone. Tam ułożone było półkole z ciemnych foteli. Siedzieli w nich nasi kochani bohaterowie, Nancy, Regulus i wiele, wiele innych. Chłopcy ubrani byli w eleganckie garnitury koloru ciemnego nieba, jednak James nosił jaskraworóżową marynarkę, ozdobioną źle zawiązanym krawatem. Włosy Syriusza zostały niechlujnie związane w kucyka, a nogę założył o nogę.

Wiele dziewcząt podniosło się z miejsc, widząc starszego Blacka. Piszczały jego imię, wyciągając ręce, aby chociaż koniuszkami palców dotknąć jego zajebistości. Graniczyło to niestety z cudem, a naburmuszone kobiety usiadły na swoich miejscach.

RESPECT |   james potterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz