Rozdział 43- "Regulus Zamienia Się W Dzięcioła"

902 49 24
                                    

 Media ludzie, media! (1.30)

  Ku mojemu własnemu zdziwieniu, pielęgniarka nie chciała mnie wypuścić ze Skrzydła Szpitalnego przez tydzień. Cały czas robiła mi jakieś badania i dawała mi leki, dzięki którym odczuwałam, że ból w jakiś sposób zanika. Dawała mi podręczniki do studiowania i otaczała mnie kompletna nuda.
Pomyślicie sobie: Jakim cudem jest Ci nudno, skoro żyjesz w tej samej epoce, co Huncwoci? Cóż, też się zastanawiałam. Jednak odpowiedź przyszła zaskakująco szybko.

Pani Pomfrey nie wpuszczała do mnie Huncwotów.

Nie pozwoliła wejść ani jednemu. Co chwilę słyszałam, jak krzyczała przy drzwiach, że potrzebuję spokoju lub że jestem zajęta. Nigdy nie byłam. Niemal chodziłam po ścianach, szukając jakiegoś zajęcia. Parokrotnie starałam się uciec, jednak nic nie wskórałam. Dostałam tylko burę i kilka ujemnych punktów.
Z drugiej strony, cieszyłam się, że moi przyjaciele tak się do mnie dobijają. To bardzo miłe, kiedy ludzie za wszelka cenę chcą się ze mną spotkać.

Jedynymi osobami, jakie widziałam przez ten czas, była oczywiście pani Pomfrey, Regulus i Lily. Moja siostra przychodziła, żeby dotrzymać mi towarzystwa, porozmawiać chwilę lub zwyczajnie posiedzieć, nie mówiąc często ani słowa. Regulus miał to do siebie, że przy określonych osobach zachowywał się jak sztywniak, a przy niektórych jak... Syriusz. To dość przerażające, ale potrafił przy mnie zawiązać sobie krawat na głowie i udawać różne przedziwne zwierzęta. Tak było i tym razem.
-Słoń! Smok! Jakiś ptak! - wołałam, a on nadal żywo się poruszał, wydając z siebie jakieś nieludzkie odgłosy. Kiedy powiedziałam ostatnie słowo, on zaćwierkotał na znak, że mam rację. - Cholera, może... Kruk! Orzeł! Jastrząb!
On pokręcił głową na boki. Westchnęłam rozczarowana. Nagle mnie oświeciło.

-Już wiem! Dzięcioł!
-No nareszcie! - krzyknął chłopak i oboje wpadliśmy w szał śmiechu. Położył się plecami na łóżku, a ja odsunęłam mu trochę kołdry, by mógł się wślizgnąć.
Po jakimś czasie się uspokoiliśmy, a więc spojrzałam na niego niepewnie.

Musiałam mu powiedzieć. Jak narazie o całej tamtej sytuacji wie tylko James oraz Dumbledore (uwierzcie mi, powiedzenie mu tego było o wiele trudniejsze, niż myślicie). Chciałam być z nim jak najbardziej szczera i miałam cichą nadzieję, że mnie nie odrzuci.
-Widzę, że chcesz mi coś powiedzieć.
Zerknęłam na niego. Był kompletnie poważny, całe rozbawienie jakby z niego wyparowało. Westchnęłam.
-Obiecaj mi, że nie ważne, jak okropne rzeczy ci powiem, ty się ode mnie nie odwrócisz.
-Obiecuje - odparł natychmiast. Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam mu mówić. Nie musiałam nic przed nim ukrywać. Mówiliśmy sobie wszystko, nawet najciemniejsze i najgorsze sekrety.

On słuchał mnie z uwagą, a na końcu otoczył mnie ramieniem i mocno przytulił. Zauważyłam, że płakał. Otarłam dłonią jego policzki, a później rozpuściłam spięte włosy. Wtedy widoczne były ciemne pasemka, które zaczęły piąć się do góry. Chorobliwa, kruczoczarna czerń odbierała mi rude włosy.
Regulus dotknął ich niepewnie, jakby się bojąc.
-Boisz się. - stwierdziłam cicho.
-Tak, ale nie ciebie, ale o ciebie- oznajmił. - Moja rodzina od zawsze pokazywała mi, jak potężna może być czarna magia. Nie wierzyłem, że kiedyś będę musiał oglądać jej skutki.
-Czarna magia jest o wiele gorsza, niż może się wydawać - mruknęłam. - Potrafi dezintegrować bez żadnego problemu.
-Czyżbyś wypróbowała na czymś tą umiejętność? - zapytał chłopak, patrząc uważnie w miejsce naprzeciw nas, w którym zwykle stało łóżko.
-Może troszeczkę? - odparłam niewinnie. Parsknęliśmy śmiechem.

Przez jakiś czas panowała przyjemna cisza.
-Wiem, że tęsknisz za Jamesem - powiedział Black. - To jak najbardziej zrozumiałe. Ale mam pewien sposób, jak temu zaradzić.
-Naprawdę? - zdziwiłam się. - Jaki?
-Cóż, opcje są dwie. Pierwsza : pomogę Huncwotom wejść tutaj, druga: pomogę tobie dostać się do nich.
-Pielęgniarka przychodzi tu co jakiś czas i sprawdza, czy nadal tu jestem. - mruknęłam. - Wyjście nie wchodzi w grę.
-W takim razie przemycę tu Jamesa- skwitował, podnosząc się i stając na podłodze. - Ty postaraj się nie zwariować.
-Będę się bardzo starać - odparłam. Kiedy już miał odchodzić, złapałam go za dłoń. - Powiedz Jamesowi, żeby zdjął barierę z umysłu, żebym mogła z nim porozmawiać.
-Nie ma problemu- podziewał z nikłym uśmiechem i wyszedł. Westchnęłam.

RESPECT |   james potterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz