Rozdział 58 - "Obudź Się!"

631 45 10
                                    

Nancy POV

Czułam się dziwnie.

Znaczy... Dziwniej. Siedziałam w Express Hogwart i jadłam żelki od pani z wózkiem. Regulus siedział obok mnie, zapatrzony w książkę na jego kolanach. Widziałam, że nie ruszał oczami, czyli nie czytał.

-A co tam masz? - zapytałam, wyrywając go z zamyślenia. Poderwał głowę, jakby zaskoczony, że mówię do niego.
-Ah... To podręcznik z eliksirów...
Zerknęłam na okładkę.
-To nie podręcznik - zauważyłam. - Ulotne wspomnienia od Vectrusa Lockwooda. Po co czytasz o pamięci?
Zamknął książkę z hukiem i wrzucił ją do swojej torby.
-Dasz może jednego żelka...?
Nie chciałam robić mu dochodzenia, więc po prostu przekazałam mu paczuszkę z jedzeniem. Kiedy wziął sobie jednego, a mi ją oddał, ułożyłam się z nią wygodnie i zamknęłam oczy.

Zmrużył mnie sen.

°°°

Nie miałam bladego pojęcia, gdzie jestem.

Miałam dziwne wrażenie, że skądś kojarzę to miejsce, ale nie wiedziałam, jak sobie je przypomnieć. Podniosłam się z udeptanej ścieżki i rozglądnęłam się.

Byłam w jakiejś puszczy. To na pewno. Wokół mnie rosły wysokie drzewa, których nazw nie znałam i nie chciałam znać. Ściółka była ciemnego koloru. Patrząc na nią, zauważyłam, że jestem boso. Dotarło do mnie, że mam na sobie białą, zwiewną sukienkę.
-Pospiesz się, Nancy! - usłyszałam za sobą. Chciałam odkrzyknąć tej osobie, że nie wiem, o co jej chodzi, ale chwilę późnej pewna postać wyłoniła się z krzaków. Biegła prosto na mnie. Byłam pewna, że zaliczę glebę, jednak ów postać... Przebiegła przeze mnie? Zorientowałam się, że jestem bezcielesna i można przeze mnie przejść, jak przez ducha. Odwróciłam się, widząc tą osobę. Dlaczego wołała mnie po imieniu?
-Nigdy mi nie uciekniesz, Potter! - usłyszałam kolejny głos, z krzaków obok.

Wyszłam z nich... Ja? Tak można powiedzieć.

Była z pewnością inna. Starsza, dojrzalsza, weselsza i bardziej wysportowana. Była ubrana w dziwny strój z szelkami i ewidentnie kogoś goniła.
Nie, czekaj.

Ja przecież wiem, kogo goniła. Pottera. Miliony pytań kłębiły się w mojej głowie. Po chwili druga Nancy rzuciła się gdzieś biegiem, a więc pobiegłam za nią.
-Kim jesteś?! - zapytałam, starając się ją dogonić. - Co to za miejsce?!
Ale ona mnie nie widziała. Ani nie słyszała. Po kilku minutach biegu dotarłyśmy pod jakąś górę. Zadarłam wysoko głowę i zobaczyłam na samym szczycie tak znaną mi sylwetkę.

-James...?

Moja druga wersja pomachała do niego jakimś małym przedmiotem, a mina chłopaka zrzedła.
-Wygrałam! - zawołała dziewczyna z uśmiechem. - Wykonałam misję!
-A niech cię...! - chłopak zaczął machać rękami w złości, a druga Nancy śmiała się i tańczyła. Patrzyłam to na nią, to ma chłopaka.

Nie wiedziałam, co się dzieje, ani jak to wszystko wytłumaczyć. Dlaczego byłam w jakiejś puszczy? Z Potterem? I ewidentnie coś zdobyłam, co on chciał zdobyć pierwszy?

-Obudź się - mruknęłam do siebie, kładąc dłonie na skroniach. - No dalej!

Ale obraz nie znikał. Chłopak nagle zrobił rozpęd i zeskoczył z góry, lądując obok mnie na miękkich nogach. Otworzyłam szerzej oczy, nie mogąc w to uwierzyć. Właśnie ZESKOCZYŁ z góry! I uszedł bez szwanku!

-Obudź się, obudź się! - mówiłam, rozglądając się.

Po chwili zauważyłam, że na ów górze znajdują się jakieś owalne wdrążenia. Zmrużyłam oczy i zobaczyłam, że wychodzą z nich ludzie. Zjechali na drabinie i klaszcząc podeszli do mnie i do Jamesa.
-Wiedziałem, że Ci się uda- pochwalił mnie Regulus, ubrany w jakieś dziwne, lniane ciuchy.
-Gratulacje! - pisnęła Lily.

Patrzyłam na zgromadzenie, nie mogąc uwierzyć w to, co widzę.

-Obudź się, Nancy! - usłyszałam odległy głos, który nie należał do mnie. Bardzo chciałam go posłuchać, ale nie umiałam wyjść z dziwacznego snu...

°°°

REGULUS Pov

-Obudź się! - powtórzyłem, potrząsając jej ramieniem. Po chwili rudowłosa ocknęła się, a ja odetchnąłem z ulgą. - Nic ci nie jest?
-Co się stało? - zapytała, ledwo przytomna. Poprawiła się na siedzeniu.
-Zasnęłaś - skwitowałem. - Ale zaczęłaś mówić przez sen.
-Miałam dziwny sen... - przetarła twarz dłonią, wzdychając. - Był w nim Potter, i ty, i Lily, i ja, ale jakaś inna...

Zamarłem.

-A co dokładnie tam się działo? - spytałem, starając się zabrzmieć obojętnie.
-Byliśmy w jakiejś puszczy... - jęknęła. - Ścigaliśmy się z Potterem, później zatrzymaliśmy się tuż przed taką dziwną górą z dziurami, a potem pokazałam mu jakiś dziwny, mały przedmiot. On świadczył, że chyba coś wygrałam...
Słysząc co, nie wiedziałem, czy jeszcze oddycham. Ona przypominała sobie jej misje z Jamesem! Byliśmy wtedy kilka tygodni w puszczy, to było starcie między mistrzami misji. Mieli znaleźć paczuszkę, ukrytą przez Brøuega na północy puszczy. Wtedy to James pierwszy raz przegrał z Nancy.

-I co dalej? - spytałem drżącym głosem.
-Potter zeskoczył z tej góry, a ty i moja siostra zaczęliście mi gratulować...

Tak. Oficjalnie jestem pierwszym przypadkiem człowieka, który żyje, a nie oddycha.

Przez resztę drogi do domu miałem w głowie to, co powiedziała Nancy. Czy to była zasługa Brøuega? Czy może dawna Nancy chce wydostać się na powierzchnię? Wszystko wyglądało na to, że Evans wróci pamięć. Ciekawe tylko, co z Jamesem...?

°°°

-Syriusz, Remus! - otworzyłem przedział Huncwotów z hukiem.

Dwójka chłopaków oderwała się od siebie, a Lupin spalił buraka. Za wszelką cenę starałem się tego nie skomentować. W środku byli tylko oni.
-C-co? - zapytał zdezorientowany Syriusz.
-Gdzie James i Peter?
-Robią kawał jakiejś bandzie Krukonów - odparł mój brat.
-To świetnie - rzuciłem i wtargnąłem do środka. Zamknąłem drzwi i usiadłem naprzeciw nich. - Mamy wiele do obgadania.

°°°

-I kiedy ją obudziłem, idealnie opisała mi jedną z jej misji! Ona przypomina sobie o puszczy!

Lupin i Black podczas mojej opowieści mieli szeroko otwarte usta.
-Czyli Brøueg zainterweniował? - zaproponował brunet.
-Nie sądzę - mruknął Remus. - Zdaje się, że jej umysł zaczął podrzucać jej wizję z przeszłości. To naturalny proces, z tego, co wiem, działa on także podczas zwykłej amnezji.
Syriusz nagle zamilkł, patrząc w przestrzeń przed nim.
-Co się stało? - zmarszczyłem brwi.
-Przed wyjściem James uciął sobie drzemkę - powiedział ostrożnie. - Strasznie się rzucał i jakby kogoś wolał. Obudziliśmy go, ale nie chciał powiedzieć, co mu się śniło. Więc poszedł komuś podokuczać.

Otworzyłem usta.
-Oni oboje sobie przypominają!

°°°

TO chyba już oficjalnie najgorszy rozdział, jaki napisałam, ok

Jednak nie załamujcie się - później akcja nabierze TAKIEGO tępa, że się nie połapiecie heh

RESPECT |   james potterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz