Rozdział 17 - "Zamknięte Wrota"

2K 95 207
                                    

Dumbledore chodził po swoim gabinecie, a ja oraz James siedzieliśmy w dużych krzesłach. Miałam podkuloną jedną nogę pod brodę, wbijałam sobie boleśnie paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni.

Albus natychmiast wysłał aurorów do Zakazanego Lasu, a konkretnie - jego serca, tak, jak im poleciłam. Byłam przekonana, że to właśnie tam znajduje się Rubeus, choć obawiałam się potwora, jaki go strzegł.
Wszystko było strasznie realistyczne, a ja nie mogłam tego tak zostawić. Jeśli była możliwość, że uda się nam znaleźć zaginionego, to należało podjąć to ryzyko.

Trudno było wszystko to wytłumaczyć Dumbledorowi, a więc dałam mu to wspomnienie. Jak? Sama nie wiem, przyłożył mi różdżkę do skroni i wyciągnął wspomnienie. Potem udał się do myślodsiewni, dzięki której mógł wszystko to zobaczyć. Sam wezwał ludzi z Ministerstwa Magii.

Od godziny słuchałam wywodów Albusa oraz kilku urzędników. Chciałam spać, ale za każdym razem, gdy przymykałam powieki, choćby mrugając, widziałam straszną postać. Byłam przerażona, a pani Pomfrey cały czas dawała mi leki na uspokojenie. I nie tylko mnie.

James także miał sen, który mógł być proroczy. To sprawiało, że oboje nie umieliśmy zbyt wiele powiedzieć. Byłam mu wdzięczna za to, że mnie wysłuchał i zabrał tu, ale nadal za nim nie przepadałam. Wiem, że to brzmi okropnie, ale wyrządził wiele zła mnie oraz moim znajomym. Chciałam się z nim zaprzyjaźnić? Jasna cholera, broń Boże. Ale chciałam dobrze dla Hagrida, który zapewne jest w ogromnym niebezpieczeństwie.

Poszłam do Pottera, myśląc, że on mi pomoże. I rzeczywiście ; pomógł, choć ja nie wiedziałam, jak się mu odwdzięczyć. Strasznie bałam się tego, co może mnie czekać, a on zdawał się tym wszystkim mało przejmować. Jakby takie rzeczy zdarzały mu się na co dzień. Racja, z Syriuszem różne sceny odgrywają na historii magii, ale bez przesady - potwory i porywanie?

- Panno Evans, czy po tym śnie słyszała panna jakieś inne odgłosy? - zapytał mnie jakiś mężczyzna.

Zorientowałam się, że nie zwróciłam na to najmniejszej uwagi. Byłam zbyt przerażona, aby nasłuchiwać jakiś dźwięków.
Pokręciłam szybko głową, a moje włosy zawirowały. Przyglądałam się im przez chwilę, nim znów nie zamknęłam się w swoim świecie.

- Rozumiem. - odwrócił się do dyrektora, mówiąc już szeptem - Albusie, jak możemy im wierzyć? To dzieci, a wysłanie naszych ludzi do Zakazanego Lasu nie było dobrym pomysłem.

Patrzyłam na niego przez chwilę. Mógł tak myśleć, oczywiście. I mógł też nie zwoływać aurorów, bo dwójka uczniów opowiada jakieś tam historyjki. Poczułam się winna jego oburzeniu, w końcu mógł to być głupi sen. I choć sama nie chciałam w to uwierzyć, to podświadomość miała dla mnie jakąś informację. Dotyczyła ona tego, co się wydarzy w moim otoczeniu, a będzie blisko związane z niebezpiecznymi sytuacjami.

- Eugeniuszu, wiem, że to prawda. Widziałem ich sny w myślodsiewni, wszystko się zgadza.

Liczyłam tylko na to, że jutro będę przytomna na lekcji transmutacji.

°°°

Dumbledore całe szczęście zwolnił nas z pierwszych 2 lekcji, abyśmy mogli dobrze się wyspać. Jednak nie umiałam spać, gdy jakieś bestie krążą po lesie oddalonym ode mnie o kilkaset metrów!
Regulus, kiedy tylko dowiedział się o całej sprawie, miał do mnie mnóstwo pytań. I były o one o wiele wygodniejsze, niż te od ludzi ministerstwa.

- Jak się czułaś, w tym śnie? - spytał, nakładając sobie sałatkę na talerz.

Zdecydowałam się nie spać, a jedynie zakryć wszelkie spowodowane tym niedoskonałości zwykłym podkładem. Wstałam normalnie na śniadanie, choć ledwo widziałam.

RESPECT |   james potterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz