-James, kretynie od siedmiu boleści, oddawaj moją różdżkę.
-Też cię kocham!
Chaotyczna historia o Gryfonie i Ślizgonce, którzy kompletnie do siebie nie pasowali. Oczywiście oprócz kiełkującego uczucia ich życie pełne było potworów, czarnoksię...
Jeżeli kiedykolwiek zwątpicie w piękno Karen Gillian, zobaczcie tego gifa :*
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
____________
Uciekaliśmy ile sił w nogach. Przez ramię rzucałam zaklęcia, niektóre jednak uderzały w pnie drzew. Złapałam się liany, jaka wisiała przede mną i wyskoczyłam do góry. Stamtąd udało mi się celnie i skutecznie zaatakować modliszkę. Z tym drugim czymś było gorzej.
Charczało na różne strony, a jego rogi nieprzyjemnie zwalały drzewa. Aż smutno się patrzyło. Wiedziałam, że demolka dżungli skrzywdzi Brøuega. Zamrugałam, wstałam i spostrzegłam, że James bije się z tym czymś. Atakował go w walce wręcz! Co za idiota!
Zeskoczyłam z drzewa i pobiegłam do niego. Dosłownie uderzył w twarz tego stwora! Rozjuszony niczym byk zaczął na nas szarżować. Zrobiłam rozpęd i uderzyłam go z półobrotu.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Stanęłam na równych nogach, oddychając ciężko. Nie byliśmy w stanie pokonać dwóch bestii. Musieliśmy wrócić do naszej "bazy". Razem będziemy mieli przewagę, choć wątpię, czy będziemy mogli zostać w Puszczy.
Ruszyłam do naszych jaskiń tajnym przejściem. W każdym razie starałam się je znaleźć, a James nadal stał w tym samym miejscu i wskazywał na mnie palcem. - Co? - spytałam, patrząc na niego z delikatnym uśmiechem. - Jak ty to... A zresztą, nieważne - paplał Potter, lecz zaraz rzucił zaklęcie na modliszkę za mną. - Dzięki.
Kiedy odnalazłam tunel prowadzący do naszej biblioteki, w jakiej się uczyliśmy, popędziłam nim jak najszybciej. Nie był długi, a więc zaraz wpadliśmy do niewielkiego, acz przytulnego pomieszczenia pod ziemią. Przy jednym ze stolików siedział zaczytany Remus. Kiedy nas zobaczył, chciał posłać mi miły uśmiech, jednak zauważył, w jakim jesteśmy stanie. - Co jest? - My... On... One... - James plątał się we własnych myślach. - Voldemort tu jest. Posłał za nami dwa potwory. Musimy się ukryć lub uciec. - powiedziałam.
Lupin zamknął książkę, wstał i skinął głową. Naprawdę podziwałam go za to opanowanie. Jak najciszej potrafiliśmy wyszliśmy spod ziemi drewnianą klapą i pobiegliśmy do reszty grupy. Powinni kłaść się spać, a więc stanęliśmy przy drabinach. - Syriusz! Regulus! Lily! - krzyknęłam, starając się nie narobić przy tym zbędnego hałasu. - Nancy?! Co jest?! - Szyk bojowy! Cholera wie, jak to wyglądało, dwie bestie są niedaleko!