Rozdział 60 - "Brøueg Doznał Oświecenia"

626 43 27
                                    

W Hogwartcie nie było praktycznie nikogo. Pielęgniarka i bibliotekarka pojechały na urlopy, nauczycieli oraz uczniów nie było, a Pan Filch wyjechał na dwa tygodnie na jakąś wycieczkę. Co za tym idzie - w drodze do gabinetu Dumbledore'a Brøueg nie spotkał nikogo.

-Co cię do mnie sprowadza, przyjacielu? - spytał Albus, siadając wygodniej w swoim fotelu. De Villiers chodził podenerwowany w gabinecie. - Sądziłem, że nie opuszczasz puszczy na krok.
-Wiem, wiem - mruknął, nawet na niego nie patrząc. Wreszcie zatrzymał się. - Znalazłem sposób, jak przywrócić pamięć moim uczniom.
Oblicze starca stało się pogodniejsze.
-To świetna wiadomość!
-Tak, tak... - urwał i znowu rozpoczął marsz przez gabinet. - Ale nie mogę po prostu tego wykonać. Potrzebujemy bardziej rozbudowanego planu.
-To bardzo dobrze się składa - przerwał mu dyrektor. - Ponieważ ja mam okoliczności do "bardziej rozbudowanego planu".

Przedstawił mu swoje zamiary, a Brøueg uśmiechnął się szeroko.
-Czyli wszystko ustalone?
-Jak najbardziej, przyjacielu - odparł de Villiers, po chwili biorąc do ust cytrynowego dropsa.

°°°

Nancy POV

Wakacje minęły mi bardzo spokojnie. Zdecydowanie nie chciałabym ich jednak powtarzać z kilku podstawowych przyczyn.

Przyczyna pierwsza: mój ojciec.

Mój tata nie mógł udawać, że idzie do pracy, kiedy jego zakład został zamknięty. Podobno robią tam jakiś poważny remont i nie można tam pracować. Więc nie miał innego wyjścia, jak spotkać się ze mną twarzą w twarz.

Nasze pierwsze spotkanie było doprawdy niesamowite. Tata chciał pojechać do jakiejś ciotki z samego rana, ale złapałam go tuż przy drzwiach. Jego oczy zdradzały wszystko - on coś wiedział i nie umiał kłamać tak, jak reszta. Szybko mnie przywitał i zaraz zwiał. Nie wiem, czy byłam bardziej zła na niego - że mnie unika - czy na siebie - że dałam mu uciec.

Przyczyna druga: moja mama.

Po jakimś czasie zużyła cały zapas łez i nie miała już jak mnie witać. Zaczęła zachowywać się normalnie, zbyt normalnie. Zaczęła faworyzować Lily i Petunię, a ja zeszłam na drugi tor. Nie wiedziałam, że powrót do względnej normalności może być dla mnie tak przytłaczający. Znów stałam się odrzutkiem i obwiniałam o to właśnie moją mamę. Denerwowało mnie jej udawanie, że mi na mnie zależy. Mam wrażenie, że jakby miała wybierać, to nie pozwoliłaby mi na obudzenie się z dwuletniego snu.

Przyczyna trzecia: moja bliźniaczka.

Naprawdę, jakoś mogłam znieść to, że mieszkamy pod jednym dachem. W sumie mi to nie przeszkadzało. Ale Lily zaczęła kompletnie wariować.
Wpadała do mnie o różnych porach i chciała plotkować. Siadała przy moim biurku i rysowała jakieś bazgroły. Zamawiała jedzenie, przymierzała moje ciuchy.

Jednym słowem: chciała się... Za... Zaprzyjaźnić?

Jej terapia miała też pewne plusy. Nie brzydzi mnie teraz jej widok i potrafię słuchać jej głosu bez parsknięcia śmiechem. Nie wiedziałam dlaczego, ale nawet akceptowałam jej towarzystwo. Mimo, że należała do Gryffindoru.
I... Dowiedziałam się, że mojej siostrze podobają się dziewczyny.

-Nancy! - Regulus szarpnął mnie za ramię, a ja wyrwałam się z zamyślenia. - Pospiesz się, już wysiadamy!
-Miał rację; Express Hogwart zatrzymał się i tłumy uczniów już się z niego wytaczały. Szybkim ruchem zdjęłam moją walizkę z półki nade mną i wyszłam za Blackiem. Poprzepychałam się między jakimiś dzieciakami z Ravenclaw i już wysiadłam z pociągu. Owiało mnie dość ciepłe, nocne powietrze. Utkwiłam wzrok w majestatycznym zamku.
-Chodźmy, szybko! - usłyszałam przy uchu. Ruszyłam za brunetem, kierując się do powozów. Po chwili poczułam uderzenie w ramię. Było dość silne. Syknęłam oburzona i spojrzałam zła na osobę, jaka mnie popchnęła.

-Uważaj, jak łazisz! - syknęłam, widząc przed sobą małą, blondwłosą dziewczynkę z dużymi, maślanymi oczami.
-Przepraszam! - powiedziała od razu, jąkając się. Ruszyłam dalej, tracając ją ramieniem.
-Nie musiałaś być dla niej taka ostra - mruknął cicho Regulus, a ja parsknęłam.
-To było gryfońskie lwiątko! - zauważyłam. Black już nic więcej nie powiedział.

Kiedy wsiadłam do powozu, zobaczyłam, że gdzieś przy drzewach stoi paczka Huncwotów. Zobaczyłam Remusa, Syriusza, Petera i Jamesa. Kiedy tylko spojrzałam na Pottera, on jakby wyczuł mój wzrok i utkwił swój wzrok wprost we mnie. Jednak żadne z nas nie zaczęło wyzywać tego drugiego. Mierzyliśmy się spojrzeniami i każde z nas myślało o czymś innym. Wreszcie jako pierwsza się ocknęłam i odwróciłam wzrok.

Ilość snów o mnie i o Jamesie dobiła już niemal pięćdziesiąt. Prawie każdy z nich rozgrywał się w tej tajemniczej dżungli. Starałam się dowiedzieć się czegoś na jej temat, ale to na nic. Spędziłam wiele godzin w bibliotece miejskiej, jednak nie dowiedziałam się o niej niczego. Zupełnie tak, jakby nie istniała.

Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam, kiedy dojechaliśmy. Wyszłam z powozu, odłożyłam kufer pod nogi Pana Filcha i weszłam do zamku. Powrót do zamku po wakacjach był jedną z najlepszych rzeczy, jakich można doświadczyć. Znów czuć magię dookoła i słychać głosy uczniów. Hogwart bez uczniów to nie Hogwart i każdy o tym wiedział.
Zadowolona usiadłam przy stole Ślizgonów, znów słysząc rozmowy znajomych. Zobaczyłam siostry Black niedaleko mnie, kolegów z siódmego rocznika oraz całą masę nowych osób, które pewnie dostały się tutaj podczas mojego snu. Z uwagą słuchałam przemówienia Dumbledore'a.

-Odbędzie się teraz Ceremonia Przydziału! Później ogłoszę pewną informację.

Co jak co, ale ta informacja bardziej interesowała mnie od rozryczanych dzieci, jakie dostały się do nie tego domu, co kumpel z pociągu.

Mimo tego z uśmiechem przywitałam nowych podopiecznych domu węża. W głowie miałam siebie, na ich miejscu. Pamiętałam, jakby to było wczoraj. Tuż na początku tego długiego stołu rozpoczynały się przyjaźnie na całe lata. Przykładowo moja i Regulusa.

-No dobrze! - dyrektor klasnął w dłonie, a wszyscy zamilkli. - Czas na ogłoszenie pewnych wieści! W tym roku nie odbędzie się żaden mecz Quidditcha!
-Co?! - wrzasnęła cała Wielka Sala, wstając z miejsc. Uczniowie zaczęli krzyczeć i sprzeciwiać się temu rozporządzeniu. Ja także wstałam oburzona. Dumbledore starał się nas wszystkich uspokoić, co po jakimś czasie mu się udało.

Ja po prostu mam pecha. W tym roku chciałam zgłosić się do drużyny, ale oczywiście musieli odwołać rozgrywki!

-Wiem, że nie jesteście tym zachwyceni - poparł nas Albus. - Ale w tym roku będzie miało miejsce inne wydarzenie. Nie organizowano go od kilku dobrych lat.

Zmarszczyłam brwi, czekając na to, co powie.

-W tym roku odbędzie się Turniej Trójmagiczny!

°°°

... Ta... Da?

2/5 część maratonu!!!!

RESPECT |   james potterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz