Rozdział 54 - "Dar Bycia Przyjacielem"

718 53 31
                                    

  Nancy POV

Chcąc, nie chcąc, wpadłam w szał zakupów.

McGonagall zorganizowała specjalne wyjście do pobliskiej wioski czarodziejów, aby uczennice mogły kupić sobie sukienki. Było to doprawdy niesamowite przeżycie, być w sklepie z sukniami z Krukonkami, Gryfonkami i Merlin wie kim jeszcze. Było nas masa. Tylko niektóre z dziewczyn dostały suknie z domu i były to tylko osoby z szanowanych rodów. Nawet nie umiałam sobie wyobrazić, jak strasznie stare będą te kreacje.

-Co powiecie na taką? - zapytała mnie Lily, wychodząc z przymierzalni w czerwonej sukience z dekoltem w kształcie serca. Wyglądała bardzo ładnie, ale jej sukienka była bardzo przylegająca i widać było, że nie może w tym oddychać.
-Coś luźniejszego - poradziłam jej, chociaż kątem oka widziałam, że Nentia patrzy na nią jak w obrazek. Siedziałyśmy tam już drugą godzinę. Przymierzyłam całą masę sukienek, ale żadna nie przypadła mi do gustu. Moja siostra natomiast przynosiła kilka sukienek naraz i każda bardziej się jej podobała.
-Kupiłam już sukienkę dla mnie - powiedziała mi Exponentia, a ja zerknęłam na nią.
-Pokażesz mi ją?
-Zobaczysz ją dopiero na balu-powiedziała, a ja uśmiechnęłam się szeroko. Nie mogłam sobie wyobrazić, jak będzie ona wyglądać - Malfoy ma bardzo dziwny styl i możliwe było, że przyjdzie na bal w spodniach.
-Lily, długo jeszcze? - spytałam ją, zmieniając pozycje na fotelu. - Za dwie godziny mamy zbiórkę, a ja chciałabym jeszcze odwiedzić kilka sklepów.
-Już mam! - odkrzyknęła mi z przymierzalni. Po chwili wyszła stamtąd w normalnych ubraniach i z suknią w torbie. Była inna niż ta, jaką zaprezentowała nam przed chwilą.

Stojąc przy kasie zauważyłam Valerien Revieler przy jednej z ładniejszych sukienek. Oglądała ją dokładnie, ale nie uśmiechnęła się. Jakaś z jej koleżanek - chyba Rosa Freedtick - pociągnęła ją do przymierzalni.
-Ta Valerien to świnia - powiedziałam, wychodząc ze sklepu. Exponentia pokiwała głową na znak, że się zgadza. - Jak ona mogła odmówić Regulusowi?! On właśnie tego bał się najbardziej.
-Jest z szanowanego rodu, wszelkie decyzje podejmują za nią rodzice - powiedziała Malfoy. - Znam ten ból.
-Ale Reg jest czystej krwi!
-Ale zadaje się z osobami nieczystej krwi - zauważyła rozsądnie blondynka, mijając się z dość niską czarownicą z zielonej szacie. - Revielerowie tego nie zrozumieją.

Kiedy przechodziłam obok jednego z droższych sklepów, zobaczyłam na wystawie pewną sukienkę. Zatrzymałam się, by lepiej się jej przyjrzeć. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Znalazłam coś dla siebie.
Przyznaje, że kupno jej było jedną z najbardziej spontanicznych decyzji w całym moim życiu, ale widząc ją od razu wiedziałam, że to właśnie w niej pójdę na bal.
Szłam więc przez ulicę z szerokim uśmiechem satysfakcji. Sukienka była na przecenie, a więc zostały mi jeszcze pieniądze na buty i drobne akcesoria. Nigdy nie chodziłam na butach wyższych niż 5 centymetrów, ale uznałam, że nie będzie to takie trudne.

Po wizycie w butiku uznałam, że było.

Jednak i to udało mi się zrobić. Lily kupiła buty także sobie, ale nie pokazała mi swojej sukni. Uznałam, że zobaczę ją dopiero na balu.
-Kto was zaprosił? - spytałam, kiedy zajęłyśmy miejsce Pod Trzema Miotłami. Upiłam łyk piwa kremowego.
-Jak na razie jeszcze nikt - mruknęła Lily. - Chociaż ostatnio odmówiłam Frankowi Longbottomowi. Poradziłam mu, żeby zaprosił Alicję.
-Ja odmówiłam śmiałkowi z szóstego roku - zwierzyła się Exponentia. - Nie przepadam za nim.
-A może byśmy tak... - zaczęła niepewnie Lily, robiąc się cała czerwona. - A może poszłybyśmy razem?
Malfoy zakrztusiła się piwem.
-Oczywiście jako przyjaciółki - dodała pospiesznie moja siostra, widząc jej reakcje. Patrzyłam to na nią, to na Nentię.
-No jasne - poparła ten pomysł Malfoy, a ja zaczęłam się zastanawiać co właściwie się tutaj wydarzyło.

RESPECT |   james potterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz