Rozdział 59 - "Utopić Się Na Strychu"

589 43 10
                                    

Nancy POV

Wyszłam z pociągu, zmęczona podróżą. Nie sądziłam, że mogę tak zatęsknić za trwałym lądem.

Poprawiłam rękę na uchwycie kufra i ruszyłam przed siebie. Co jakiś czas musiałam poprawić książkę, z jaką jechałam, aby nie spadła na ziemię.
-To co - zaczął Regulus. - Widzimy się jutro?
-No raczej - odparłam. - Nie wytrzymam długo w tym wariatkowie.
Wzrok mojego przyjaciela trochę posmutniał, ale nim udało mi się zapytać, o co chodzi, uśmiechnął się wesoło.
-Do zobaczenia!
-Cześć - pomachałam mu, idąc w swoją stronę. Kilka metrów dalej czekał na niego ojciec. Nie chcąc mieć z nim styczności ruszyłam do ściany, przez jaką przechodziły tłumy dzieciaków.

Pojawiłam się na dworcu King's Cross. Rozglądnęłam się w poszukiwaniu znajomej - identycznej - twarzy.
Tak, jak myślałam, moja siostra siedziała na ławce obok mojej mamy. Spięłam się, ale nie chcąc tego po sobie poznać podeszłam do niej.
-Cześć - mruknęłam cicho, nie podnosząc wzroku na kobietę.

Nie wiedziałam, jak mam się zachować. Według Regulus i tego, co mówił mi Dumbledore, zasnęłam na dwa lata i nadal mogę mieć problemy z dostosowaniem się. Ale ja czuję się jak najbardziej normalnie. Nie mam zawrotów głowy czy chociażby kłopotów z kłóceniem się z innymi. To wszystko wydawało mi się bardzo podejrzane.

-Skarbie!
Moja mama rzuciła się na mnie z uściskami, a ja na moment straciłam oddech. Zamknęła mnie w swoich ramionach. Przełknęłam ślinę, kiedy ona mówiła coś do mnie, wylewała łzy i śmiała się.
-Sądziliśmy, że już nigdy cię nie zobaczymy - wychlipała, po chwili ukrywając twarz w chusteczce. - Tak bardzo za tobą tęskniliśmy!
-W takim razie gdzie tata? - spytałam cicho, rozglądając się.
Twarz mamy na moment zastygła.
-Miał bardzo dużo pracy i nie mógł zawieść szefa - powiedziała, po chwili uśmiechając się ze wzruszeniem. - Chodźmy do domu.

°°°

No dobra, powiem to jeszcze raz, żeby upewnić się, że wszyscy mnie usłyszeli.

Coś ewidentnie było nie tak.

W moim domu nigdy nie było tak napiętej atmosfery. Mama kiedy tylko mnie widziała zaczynała płakać, Petunia nie zaszczyciła mnie nawet spojrzeniem i tylko raz wpadła do nas ciotka, żeby "mnie zobaczyć". Rozumiem, że nie byłam w tej rodzice najmilej widziana, ale nie było mnie dwa lata, a prawie nikt nie sprawdził nawet, czy dalej dycham.

Od przyjazdu ani razu nie widziałam taty. Podobno wychodzi z samego rana i wraca późnym wieczorem. To zachowanie nie podobało mi się najbardziej. W końcu byliśmy w dobrych stosunkach, a on nawet nie spojrzał mi w oczy.

Czułam się tam obco. Znaczy... Wiem, to mugole, oni są inni niż czarodzieje, ale moja rodzina szczególnie zdziwaczała. Mama jakby na siłę płakała na mój widok, a Lily rzucała jej wtedy zaniepokojone spojrzenia.

-Regulus! - zawołałam z ulgą widząc, że Black siedzi na naszej ławce w parku. Był ubrany w krótkie, szare spodnie i jasnozielony T-shirt. - Nawet nie wiesz, jak dobrze Cię widzieć. Moja rodzina stanęła na głowie!
-Co masz na myśli? - spytał, wyciągając jakąś książkę.
-Nie widziałam ojca na oczy, mama praktycznie cały czas płacze, moja starsza siostra nie odezwała się do mnie słowem i wszyscy zachowują się tak, jakbym była tam przez te dwa lata! - wydusiłam na jednym tchu.
Brunet dziwnie zbladł.
-Pewnie jeszcze nie mogą się przyzwyczaić, że z nimi jesteś - oświadczył, patrząc na lekturę. - Z czasem wszystko powinno wrócić do normy.
-Do normy? - zakpiłam, wstając. Zeszłam z malutkiego, zielonego zbocza i stanęłam przy dość sporym jeziorze. - Co to w ogóle znaczy?!
-Znowu będziesz mogła uciekać z Wigilii, kłócić się z kim popadnie i czarować poza szkołą.

RESPECT |   james potterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz