Rozdział 22 - "Durecci I Jego Synalek"

1.5K 74 35
                                    

Nancy

Wielka Sala została przygotowana specjalnie dla przybyłych gości. Nie było wątpliwości, iż będzie to uroczysta i ponura ceremonia, ale nikt nie może się nikomu dziwić. Cel wizyty najlepszych uczniów innych szkół magicznych? Pomóc Hogwartowi w ataku na uskrzydlone, jak i te bardziej przyziemne bestie. Dodatkowo sprawa zaginięcia Hagrida...

Pomieszczenie nadal sprawiało wrażenie przestronnego, ale w moich oczach było bardzo mroczne. Świece miały nieznajomy mi wcześniej, zielony blask, a całe miejsce pokryte było szmaragdem.
Stoły były ułożone w prostokąt, przy którym ułożone były ławy kolory danego domu. Dodatkowo rozłożono na blatach obrusy, także poukładane kolorystycznie. Stoły nie były połączone, a więc nachodziła możliwość wejścia do środka "zbiorowiska" przy każdym rogu. Zauważyłam, że wszystko było chronione, a uczniowie, przechodząc, aktywowali niewielką barierę. Okazywało to powagę sytuacji.

W wewnętrzne stronie także były miejsca dla uczniów. Nauczyciele natomiast mieli w środku mały, aczkolwiek powiększony magią stoliczek. Były na nim kielichy z jakimś trunkiem.

Nikt się nie odzywał. W pomieszczeniu panowała grobowa cisza. Nigdzie nie widziałam moich zagranicznych gości, a więc ruszyłam spokojnym krokiem do naszej części.

Regulus wyglądał niemal jak król. Jego garnitury idealnie wpasował się w niego, a srebrny kolor dodawał mu dostojności. Nie przypominał już małego chłopca.
Zamordowałam Jamesa wzrokiem. Kiedy ten wyczuł to, niemal nie spadł z ławki. Wychylił się do tyłu, a ja widziałam oczyma wyobraźni, że jest bliski upadku.

- Co do... - nie umiał nic wydusić, na co uśmiechnęłam się zwycięsko. Syriusz złapał go w porę, nim zaliczył glebę.
Za moimi plecami szła Narcyza z Bellatrix, a za nimi Regulus i Andromeda. Utworzyliśmy swego rodzaju klucz, a wyglądało to niesamowicie.

- Wygrałam - ułożyłam usta w to słowo, a Gryfoni doskonale mnie zrozumieli.
Zajęłam miejsce z dumną miną. Nie musiałam długo czekać, by wszyscy dotarli.

- Proszę o uwagę! - Dumbledore wstał, ale nie uśmiechał się do nas. Był tak poważny, że Huncwoci zamilkli pod tym spojrzeniem.

- Oto uczennice Akademii Magii Beubatoux (?) i ich opiekunka, Madame Maxime!

Drzwi były otwarte, ale zdawało mi się, że uchyliły się ponownie. Do środka szybkim, zgrabnym krokiem weszły młode dziewczyny, około 17 lat. Zauważyłam, że każda była bardzo ładna, niemal piękna. Ich ubrania miały błękitny kolor. Na koki włożyły niewielkie kapelusze, które przypominały mi meloniki.
Szły parami, a za nimi szła OGROMNA kobieta. Piękna, ale zdecydowanie za wysoka.

Zajęła miejsce przy stole dla nauczycieli, a Dumbledore uprzednio pocałował ją w rękę i zaczął coś szeptać. Nie byłam w stanie zrozumieć tych słów, ale nie przejmowałam się.
Uczennice z Francji, niezwykle poważne, zajęły miejsca w okolicach Puchonów.

- Powitajcie gorąco najmężniejszych synów Durmstrangu, z ich dyrektorem, Michaelem Durecci!

Durecci? Chwila, uno momento, skądś znam tego gościa...

Szybkim, zwartym krokiem, niczym żołnierze, do środka weszła grupa mężczyzn. Ubrani byli w długie płaszcze z futrem. Przyglądałam się każdemu z uwagą, starając się siedzieć jak najbardziej prosto.
Wreszcie ujrzałam poszukiwanego mężczyznę na końcu eskadry. Inaczej ubrany, dziwnie wesoły, zdawał się krzyczeć Cześć! Znowu tu jestem! Zachowywał się dziwnie, jak na osobę przywołaną do walki z potworami. Ostatnio był gburowaty i piekielnie obleśny, ale wszystkie cechy zewnętrzne pozostały takie same...

Jego grupa usiadła przy nas, co przyjęłam z niemym "pomocy!".

Chwilę potem do środka weszła grupa z Ilvermony, z USA. Zaciekawiona wychyliłam się bardziej, trzymając się przyjaciela. Był bardzo silny, a więc się miałam szans wypaść z ławki.
Osoby były o wiele starsze od nas.

I ostatnia wbyła ta dziwna szkoła. Jak jej tam było? W sumie nie wiem. Ogarniam, że sklerozę się leczy, ale nie miejcie mi tego za złe.
Byli oni najbardziej charakterystyczni. Ich uroda była bardzo odpowiednia do kraju, a jakim się uczyli.

Zaczęto kolacje, a ja z niepokojem przyglądałam się Durecci przy stole nauczycielów. Co robił tu ostatnio? Dlaczego tak bardzo się cieszył? Zbyt wiele pytań - za mało odpowiedzi.

- Zjedz cię wreszcie, bo patrzysz na tego dyrektora od jakiś 10 minut.

Zerknęłam ukradkiem na Regulusa, który zajadał się którąś już z kolei porcją sałatki owocowej. Spojrzałam z niechęcią na stosy różnorodnych potraw. Kebaby, croissenty, burgery, szarlotki, frytki i tradycyjne dania z Bułgarii sprawiały, że odsunęłam od siebie talerz z niewielka porcją krewetek. Były ochydne.

- Musisz...

- Regulus, widziałam tego gościa wcześniej. Chyba na pierwszym roku.

Chłopak zmarszczył brwi i odwrócił się o 180°,patrząc na Durecciego. Był wesoły i bardzo optymistycznie nastawiony do makreli, jaką nawaliła mu McGonagall. Ugh.

- Dlaczego tak sądzisz? A jeśli nawet masz rację, to co z tego? - zapytał, wzruszając ramionami.

W sumie... Czemu się tym przejmuję? Dyrektor poszedł do dyrektora, porozmawiać przy lampce wina.
Miałam dziwne wrażenie, że to nie był przypadek. Że za Michaelem Durecci kryje się tajemnica, którą muszę odkryć. Nie wiedziałam, czy byłoby to coś ważnego dla ludzkości, ale nieudolnie chciałam brnąć w tamtą stronę...

- Съжалявам, млада госпожице, ще ми дадете ли?

Spojrzałam w stronę tych paplanin, kompletnie nie rozumiejąc sensu zdania. Zauważyła, że jako - takie pytanie zadaje pewien młodzieniec. Był z Durmstrangu, jego twarz była opalona, posiadał delikatne piegi. Jego oczy miały niemal hipnotyzujący, złoty odcień, zwróciłam na nie szczególną uwagę. Włosy były zaczesane do góry, koloru smoły. Duże usta mówiły coś do mnie, ale kompletnie nie rozumiałam, co takiego. Odcięłam się od świata, czując, że coś wisi w powietrzu.
Uznałam, że muszę jakoś odpowiedzieć, ale udało mi się wydusić tylko ciche :

- He?

Chłopak był starszy, napewno. Nie widziałam, o ile lat, ale mógł mieć około 18 lat. Czułam się przy nim jeszcze dziecinniej, niż przy Regulusie. A to dopiero wyczyn, gdy czytał po nocach mugolskie Romeo i Julia!

- Przepraashaam młudda daamo. Podałaabyś mii tooo? - zapytał niezdarnie Bułgar, zaciągając mocno. Patrzyłam na niego z niezrozumieniem, ale zauważając, że wskazuje na jakiś przedmiot przede mną. Z rozczarowaniem podałam mu sól, gładząc następnie moją sukienkę. Wymięła się delikatnie w pasie.

- Dzikuję. Nazyywam się Raphael Durecci.

D u r e c c i ?!

___

Przepraszam.

















































Ja naprawdę przepraszam xD

RESPECT |   james potterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz