-Exponentia, nie wariuj, to jest z poprzedniej epoki! - zawołałam oburzona widząc, co wybrała dla siebie moja przyjaciółka. Jednak ona nie mając z tym absolutnie żadnego problemu przyłożyła kreacje do siebie i przeglądnęła się w lustrze. - Do tego to męska wersja tej koszuli!
-Jest śliczna - podsumowała Nentia, uśmiechając się do swojego odbicia. - Kupię ją. Co o tym sądzisz, Lily?
-Wyglądasz niesamowicie - powiedziała cicho, a Exponentia zaśmiała się zwycięsko.
-Dobra- podniosłam ręce w geście poddania się. - Kupuj co chcesz.
-Dziękuję - odparła równie poważnie, co ja i całą trójką zaczęłyśmy się śmiać.Przymierzyłam kilka bardzo ładnych bluzek oraz całą masę butów. Kto by pomyślał, że wyrosłam praktycznie z wszystkich zimowych kozaków! Zakupiłam jedną parę, ciepłą bluzę oraz trzy lizaki. Lily zdecydowała się na parę spodni zimowych oraz czapkę (jak straciła poprzednią? Zdecydowanie nie chcecie wiedzieć - powiem tylko, że przyczynił się do tego uroczy kundelek sąsiada). Nentia wybrała 'kowbojską' koszulę z frędzelkami na ramionach, a także całą masę ubrań.
Wracałyśmy przez park. Był już 26 styczeń, siedziałam już w domu kilka dni. Ostatnio nie mogłam skontaktować się z Jamesem. Zupełnie tak, jakby starał się ode mnie odsunąć i nie wiedziałam dlaczego.
Nagle na kogoś wpadłam. Uderzenie było na tyle silne, że przewróciłam się. Jęknęłam sfrustrowana. Nentia pomogła mi wstać.
-Patrz jak łazisz, ty głupi...
Jednak nim skończyłam, dostałam czymś zimnym w brzuch. Otworzyłam szerzej oczy, widząc, że to Syriusz wycelował we mnie śnieżką.
-Cześć, dziewczyny.
-Syriusz! - zawołałam, ocierając z kurtki grudki śniegu. - Ty cymbale!
Wtedy to poleciał w moją stronę kolejny pocisk. Złapałam go w locie i odrzuciłam do nadawcy. Zaczęliśmy się okładać śnieżkami.Zarejestrowałam, że jest tu także Regulus. Zarządziłam z nim sojusz i zaplanowaliśmy atak na jego brata. Po chwili jednak plany szlag trafił, bo Reg okazał się zdrajcą i szpiegiem Syriusza. Bawiliśmy się tak, póki kompletnie nie zmarzliśmy. Usiedliśmy na ławce.
-Rodzice pozwolili wam wyjść? - zapytała Lily. Poprawiła czapkę na swojej głowie. Jednak żaden z nich nie odpowiedział i nadal patrzyli na nią jak na ducha. - No co...
-Lily, wróciłaś! - zawołał Regulus i przytulił dziewczynę. Zrobiło mi się cieplej na sercu, widząc to. Zdawało mi się, że Syriuszowi także. - Nawet nie wiesz, jak się cieszę!
-Brøueg wpadł w odwiedziny - wyjaśniłam. - To dzięki niemu.Nagle sobie o czymś przypomniałam.
-Wiecie może, czy wszystko w porządku u Jamesa? - spytałam, a para z moich ust uniosła się delikatnie. - Ostatnio nie mogę się z nim połączyć.
-Pisałem z nim dzisiaj, podobno wszystko gra - powiedział Syriusz, wzruszając ramionami. - Może napisz do niego list?
-Może masz rację - mruknęłam, zakładając kosmyk włosów za ucho.Po kilkunastu minutach musieliśmy się rozstać. Wróciłyśmy do domu, gdzie moja mama dała nam herbaty i poczęstowała czekoladą. Uzależnienie od niej wbił mi do głowy Remus, który potrafił żywić się tylko tym.
Usiadłyśmy u Lily w pokoju i spokojnie rozmawiałyśmy. Było mi już ciepło. Plotkowałyśmy i śmiałyśmy się z wszystkiego.Tak właśnie wyobrażałam sobie te ferie. W otoczeniu siostry, przyjaciółki i czarnej magii. Temu ostatniemu niewiele mogłam zaradzić, ale nie była tak uciążliwa jak kiedyś.
-List zacznij od takiego "Kochany przeze mnie James'ie..." - zaproponowała roześmiana Exponentia, kręcąc się wokół własnej osi po pokoju. Lily zaśmiała się z jej wypowiedzi i przewróciła na plecy na łóżku. Uniosłam wysoko brwi. - No co? Najtrafniej opisuje to, co chcesz mu powiedzieć.
-Nentia ma rację - zgodziła się moja bliźniaczka. - Pokaż mu, co czujesz!Patrzyłam na nie jak na idiotki i starałam się połączyć fakty. One chciały z e s w a t a ć mnie z Jamesem. Mnie z Jamesem. Czułam się dziwnie. Co miałam niby czuć? Jupi, jak się cieszę, przyjaźń z moim najlepszym przyjacielem może być zrujnowana! Jak genialnie mija mi dzień!
-Dziewczyny, stop- zarządziłam słysząc, że wymyślają sobie nasz pierwszy pocałunek. - Nie czuję nic do Jamesa Pottera.
-Nancy, nie oszukuj nas, doskonale wiemy, że to nieprawda - jęknęła Lily, wstając i patrząc na mnie karcąco. Obróciłam się na moim obrotowym krześle przy biurku.
-To kłam-
-Nancy Amybeth Potter! - krzyknęła oburzona Exponentia. - Oszukujesz samą siebie, czy jak?! Znamy się od tak niedawna a ja gołym okiem widzę, że coś do siebie czujecie!Nie mogłam temu ponownie zaprzeczyć, bo poleciała w moją stronę poduszka z łóżka.
°°°
30 styczeń.Otworzyłam oczy, ciągle mając przed oczami mój najnowszy koszmar. Czułam się fatalnie. Mimo tego przetarłam oczy i spojrzałam w bok, gdzie materac miała Nentia. Ku mojemu zdziwieniu nie było jej tam. Do tego koc był pościelony.
Zmarszczyłam brwi, ale nic nie mówiąc wstałam i wzięłam potrzebne rzeczy do łazienki. Kątem oka zerknęłam na zegar - świetnie, 8.50, czyli nie dobiję się do prysznica. Ledwo przytomna wyszłam z pokoju, spodziewając się co najmniej jednoosobowej kolejki przy drzwiach łazienki.
Nie było nikogo.
Z podejrzliwością weszłam do środka, nie zauważając nic dziwnego. Wszędzie było cicho. Wzruszyłam ramionami, jednak zachowując czujność.
Wzięłam dość krótki, chłodny, orzeźwiający prysznic, po którym i tak byłam nieprzytomna. Ubrałam się w długie, dość szerokie, zielone spodnie oraz biały t-shirt. Nałożyłam na niego moją nowo kupioną, kremową bluzę i zaczęłam ogarniać moją twarz. Zaczęłam bardzo blednąć i nic nie mogłam na to poradzić. Cały pobyt w puszczy był jak mrugnięcie powieką, które zniknęło równie szybko, jak się pojawiło. W skrócie - opalenizna mi zeszła, jakby jej nie było. Westchnęłam. Umyłam zęby, przepłukałam twarz zimną wodą i nałożyłam tusz na rzęsy. Zakryłam niedoskonałości i zaczęłam czesać włosy. Kiedy to robiłam, usłyszałam pukanie."Super, przynajmniej ktoś jest w tym domu"
-Proszę!
Do środka weszła Lily. Też była niewyspana i z lekka zdezorientowana.
-Cześć. Wiesz może, gdzie się wszyscy podziali?
-Niestety, ale nie mam pojęcia - mruknęłam. Pokiwała głową i zaczęła rozstawiać swoje rzeczy. Uczesałam włosy w warkocza, wzięłam swoje rzeczy i wróciłam do pokoju. Mogłam przysiądz, że słyszałam jakieś sprzeczki i szepty na dole.
Odłożyłam pidżamę do szafki, ogarnęłam pokój i wyszłam. Ledwo kontaktowałam i zamykały mi się oczy.Zza rogu wyszedł Remus. Przeszedł obok mnie, mijając się.
-Cześć Nancy.
-Hej, Remus - przywitałam się, przecierając oko. Kiedy się minęliśmy, zatrzymałam się. - Chwila...
Chłopak zaczął się śmiać, a ja nie umiałam nic z siebie wydusić. Patrzyłam tak na niego w szoku, a on po prostu się śmiał.
-Co ty tu robisz? - zapytałam, trochę bardziej przytomna. Uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam go.
-Bardziej trafne jest tutaj pytanie... - z końca korytarza wyszedł luźnym krokiem Syriusz.
-Co wy tutaj robicie - dokończył za niego James, jaki oparł się o jego ramię. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Przyjechaliśmy na wasze urodziny! - zawołał Peter, wbiegając ociężale po schodach. Pomachałam mu delikatnie.
-Naprawdę? - zapytałam z nadzieją, patrząc po nich wszystkich. Pokiwali głowami. Regulus też wszedł po schodach.Tą niesamowitą chwilę przerwało otworzenie drzwi łazienki. Moja siostra, Lily wyszła z niej w samym ręczniku, nucąc pod nosem jakiś wesoły kawałek. Kiedy zobaczyła całe zbiorowisko, zatrzymała się w bezruchu i przestała nucić. Rozglądnęła się po wszystkich i otworzyła buzię, żeby coś powiedzieć, ale zaczęła się śmiać. Chwilę potem wszyscy rechotaliśmy.
Ona weszła spowrotem do łazienki, sekundę potem wychodząc w szlafroku.
-Więc? Kto mi to wytłumaczy?
Chłopcy i Exponentia (dziewczyno, kiedy się tu pojawiłaś?) spojrzeli po sobie i po chwili głośno krzyknęli:-Wszystkiego najlepszego dla bliźniaczek Evans!
![](https://img.wattpad.com/cover/153581404-288-k96284.jpg)
CZYTASZ
RESPECT | james potter
Fanfiction-James, kretynie od siedmiu boleści, oddawaj moją różdżkę. -Też cię kocham! Chaotyczna historia o Gryfonie i Ślizgonce, którzy kompletnie do siebie nie pasowali. Oczywiście oprócz kiełkującego uczucia ich życie pełne było potworów, czarnoksię...