X

117 10 0
                                    

   Oczom Odasaku ukazał się widok, którego nie spodziewałby się nawet w najgorszych i najdziwniejszych zarazem snach. Gide przygniatał swoim ciałem leżącego na brzuchu Ango do poduszek mocno trzymając za jego włosy. Chwilami za nie ciągnął. Równocześnie wykonywał wobec niego ruchy, które mogły kojarzyć się tylko z jednym. Sam Sakaguchi wręcz krzyczał i praktycznie szarpał się pod wpływem przyjemności, którą czerpał z odbywanego stosunku. Na jego twarzy malowało się olbrzymie zadowolenie oraz rumieńce. Ich ubrania były porozrzucane po podłodze.

-JEZUS, MARIA!!!-wrzasnął Oda, po czym zsunął się na ziemię. Czuł się bardzo słabo.
-Ja pierdolę!-przeraził się urzędnik, który wyrwał się z objęć partnera i zakrył w całości kołdrą. Francuz natomiast nic nie powiedział.

Szybko ubrał bokserki, pobiegł do kuchni i przyniósł szklankę wody, którą podał Odzie. Sakunosuke wypił płyn. Trzęsły mu się ręce.
-Daj mi jeszcze jakieś tabletki na ciśnienie...-poprosił drżącym głosem. Unikał patrzenia w stronę łóżka, gdzie siedział skulony Ango. Gide wykonał polecenie. Gdy Japończyk zażył leki, pomógł mu wstać i dojść na balkon na świeże powietrze. Po tym wrócił do bruneta w okularach.

-Mówiłem ci, że nie zdążymy z drugą rundą...-szepnął.
-Przepraszam, to moja wina... Było mi za dobrze i wyłączyłem racjonalne myślenie...
-No w porządku... Tylko co im powiemy?
-A co mamy? Przecież nie mogę powiedzieć, że mnie zgwałciłeś, bo moja mina sugerowała, że mi się to podoba...

-Chyba musimy powiedzieć im w końcu prawdę...-westchnął André podając Ango wszystkie ubrania.
-Dzięki. I masz rację... Do tego nie znajdziemy już wymówki...-Sakaguchi usiadł, jednak zaraz z tego zrezygnował.-Przez ciebie siedzieć teraz nie mogę, kochanie.
-To chciałem między innymi uzyskać-odparł uśmiechnięty Gide. Dali sobie szybkiego buziaka.

Kiedy się do końca ubrali, wyszli z sypialni i poszli do Ody, który nadal był w szoku. Jednak siedział już przy nim Dazai. Urzędnik usiadł obok przyjaciół na podłożonej przez siebie poduszce.
-Nie możemy tego dłużej przed wami ukrywać...-zaczął z opuszczoną głową.-Otóż... Ja i Gide, no... Jesteśmy razem...
-I Oda musiał się o tym dowiedzieć tą drogą?!-zdenerwował się Osamu.-Z tego co mi opisywał, to sposób w jaki wy to robiliście, był po prostu wręcz chory!

Zamilkli. Słychać było tylko szybki oddech Odasaku. Nadal się do końca nie uspokoił.
-Oduś, powiesz coś? Nic nie mówisz-odezwał się po chwili samobójczy maniak.
-A co mam powiedzieć?... To miały być miłe, spokojne wakacje, a wciągu dwudziestu czterech godzin miałem pięć razy więcej stresu niż normalnie mam w pracy. Zajebiście. I co dalej?-Sakunosuke wyszedł i zamknął się w swoim pokoju. Dazaiowi zrobiło się strasznie przykro na widok Ody w takim stanie. Poszedł za nim powtarzając jego imię.

   -Ango...-zaczął Gide siadając obok partnera, który ukrył twarz w dłoniach.
-Słucham...
-Nie wiem czy nie powinniśmy zerwać... Kocham cię bardzo, ale...
-André...-przerwał mu urzędnik.-Nie możemy ze sobą zerwać z takiego powodu. Musimy się liczyć z tym, że mogą nas traktować inaczej, skoro wychodzi na to, że jesteśmy gejami. Poza tym jeśli ze sobą zerwiemy, to co to da? Oda i Dazai nigdy już nie spojrzą na nas tak samo. Rozumiesz?
-Tak i masz całkowitą rację... To co teraz robimy?
-Idziemy spać. Jest już późno.
-Śpimy osobno, prawda?...

Zapadła cisza. Po chwili Ango lekko się uśmiechnął i zaciągnął Francuza znowu do jego sypialni.
-Chyba żartujesz. Jesteśmy parą!

Kilka minut później zasnęli w swoich objęciach. Nagle do pokoju wszedł po cichu Dazai. Cicho westchnął, jednak ostatecznie przykrył śpiących cienką kołdrą.
-Dobranoc...-szepnął do nich, a następnie wrócił do Odasaku.

W̲a̲k̲a̲c̲j̲e̲ w̲e̲ c̲z̲w̲ór̲k̲ę | ♡ ʙᴜɴɢᴏᴜ sᴛʀᴀʏ ᴅᴏɢs ғғ ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz