XXVII

84 10 0
                                    

Ango i Dazai siedzeli w ciszy, której towarzyszyło tylko ciche popłakiwanie urzędnika.
-Nie przejmuj się. To zwykły dupek, który nie potrafi cię uszanować-powiedział nagle Osamu. Sakaguchi podniósł głowę.
-Jak mam się nie przejmować?... Kochałem go!

Samobójczy maniak zamilknął. Najwyraźniej nie wychodziło mu dobrze pocieszanie przyjaciela. Oda robiłby to zdecydowanie lepiej, jednak on teraz rozmawiał z André. W pewnym momencie od strony domu dały się słyszeć odgłosy kłótni. Na to ofiara gwałtu jakby ożyła. Spojrzała w tamtą stronę z niepokojem w zapłakanych, piwnych oczach.

                                 * * *

-Wstydziłbyś się swojego zachowania wobec Ango! To co mu zrobiłeś, jest poniżej jakiejkolwiek krytyki!-krzyczał wyprowadzony z równowagi Oda.
-No i?! Gdyby nie jego ciało i dupa, to byłby bezużyteczny!-wrzeszczał Gide.
-Nie będziesz tak o nim mówić!-Sakunosuke nie wytrzymał i dał André z liścia.

-Ależ uspokój się! Bez takiej agresji, kochanie.
-Hę?! "Kochanie"?!
-Może po prostu jesteś zazdrosny o tego okularnika?
-Nie jestem o nikogo zazdrosny, tylko staję w jego obronie!

-Polemizowałbym-Francuz złapał Odasaku za ramiona, przycisnął go do ściany, a następnie pocałował. Japończyk praktycznie natychmiast go odepchnął.
-Jesteś normalny?!-oburzył się.
-Jak najbardziej, a teraz zmykaj, bo zaraz się nie powstrzymam-lider Mimic zaczął głaskać policzek Sakunosuke i powoli zbliżać usta do jego szyi.

Niebieskooki wyciągnął broń. Skierował ją w stronę białowłosego, który lekko się cofnął.
-Nie dotykaj mnie w ten sposób i nie mów do mnie takim głosem, zboczeńcu-powiedział stanowczo.
-Oj tam, przesadzasz. Kocham cię po prostu.

-Czy ty wiesz w ogóle na czym polega miłość, czy dla ciebie to tylko cielesne przyjemności?
-A co cię to obchodzi?
-Tak się składa, że dużo mnie obchodzi.

                                   * * *

-Dazai, marzysz o podwójnym samobójstwie, prawda?...-zagadał Ango.
-No tak. A o co chodzi?
-Może nie jestem piękny, ani nie jestem kobietą, ale... może moglibyśmy...?

Osamu ukrył zadowolenie. Już miał iść po dwie liny, lecz pomyślał o Odasaku. Zrezygnował z tego pomysłu dla niego.

Wtem zobaczył, że Ango bierze paczkę tabletek, które zostawił mu Oda i wybiera wszystkie na dłoń. Samobójczy maniak niezbyt wiedział jak się zachować. Sakaguchi złapał za butelkę z wodą, po czym przygotował się do połknięcia sporej porcji tabletek.

-Ango, proszę, zostaw to. Wszystko się jakoś ułoży, zobaczysz...
-Nie... To koniec... Zostałem wykorzystany i zraniony w najgorszy możliwy sposób... Jedynym sensownym rozwiązaniem jest dla mnie śmierć... Daj mi umrzeć, to będę szczęśliwy... Nie dam już rady, przepraszam...-wydusił Sakaguchi.

Zaraz potem jednym, szybkim ruchem włożył sobie wszystkie tabletki do ust i odkręcił wodę mineralną.

W̲a̲k̲a̲c̲j̲e̲ w̲e̲ c̲z̲w̲ór̲k̲ę | ♡ ʙᴜɴɢᴏᴜ sᴛʀᴀʏ ᴅᴏɢs ғғ ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz