XLVII

70 6 0
                                    

Gide bez pukania wszedł do otwartego pokoju hotelowego Ody i Dazaia.
-Co z tą lodówką?-zapytał.
-Nie działa. A ty nie mogłeś się chociaż ubrać? Tylko w szlafroku przychodzisz?-zaczął Oda.

-Weź się już nie czepiaj. Pokaż to-André podszedł do urządzenia. Praktycznie natychmiast zauważył wypiętą wtyczkę. Wsadził ją do kontaktu. Wszystko ruszyło.

-Dzięki...-wybełkotał Sakunosuke.
-Debile z was. Jakim cudem tego nie zauważyliście?
-Nie wiem... Obaj byliśmy zmęczeni i no jakoś tak wyszło...
-Następnym razem dwa razy się zastanówcie, zanim mnie wezwiecie.
-Przepraszam, ale dzięki za pomoc.

-Nie ma za co-rzucił Francuz. Westchnął, po czym wyszedł zamykając drzwi z impetem. Odzie odechciało się jeść, więc po prostu zamknął lodówkę i poszedł do łóżka. Położył się.

Nagle poczuł coś w kołdrze. Zajrzał pod nią. O mało nie spadł z łóżka, gdy zobaczył śpiącego Dazaia. Ledwo powstrzymał się od krzyku zaskoczenia.

Siedział chwilę nieruchomo. Nie wiedział za bardzo co robić. Nie chciał budzić Osamu i go wyrzucać na kanapę, która i tak nie była zbyt wygodna.

Miał jednak opory. W końcu sam wstał i poszedł do drugiego pomieszczenia. Wziął jakiś koc, owinął się nim, a następnie położył na kanapie. Zamknął oczy.

* * *

-Już jestem, złotko-poinformował Gide wchodząc do sypialni, w której wcześniej kochał się z partnerem. Ten jednak nie usłyszał go, ponieważ spał już w najlepsze.

Lider Mimic ściągnął szlafrok odsłaniając swoje całe, nagie ciało. Odwiesił ubranie na miejsce. Właśnie wtedy Sakaguchi otworzył oczy.

-O już jesteś-powiedział przeciągając się. André ułożył się obok niego w białej pościeli. Poprawił ukochanemu włosy.
-Tak, jestem-odparł. Objął urzędnika, który położył mu głowę na umięśnionym ramieniu.

-Muszę cię o coś zapytać...
-O co takiego?
-Skąd masz te blizny? Cały czas się zastanawiam-Ango dotknął długich szram na ciele Francuza, które ciągnęły się od prawego ramienia do nadgarstka tej samej ręki, czyniąc ją dość zmasakrowaną.

-A to po Wielkiej Wojnie-padła odpowiedź.
-Bolało?...
-Trochę tak, ale nie tak bardzo, jak twoja jakakolwiek krzywda.
-Słodki jesteś.

-A tak na serio, to musiałem sobie to zrobić, by się raz uwolnić z takiej jednej pułapki na niedźwiedzie. Wpadłem w nią ręką, kiedy się przewróciłem o jakiś kamień. Tam, gdzie się zaczyna, ostrza dość głęboko się wbiły. Ostatecznie jednak, udało mi się wyzwolić. Dalej to zawiła historia, ale o mało bym się nie wykrwawił-opowiedział lider Mimic, a następnie zaczął mówić o wszystkich późniejszych wydarzeniach z tym związanych.

Sakaguchi słuchał tego z przerażeniem w szeroko otwartych oczach. Z każdym kolejnym słowem z ust Gide'a, mocniej się w niego wtulał. Podchodził do wszystkiego bardzo emocjonalnie. Jego usta były lekko uchylone.

-Wiem, trochę przypał-zaśmiał się na końcu Gide.-O mało nie zabiłem się przez własną głupotę. W końcu to ja zdecydowałem się uciekać przez las, w którym były porozstawiane te pułapki.
-Ale jednak wyszedłeś z tego cało. Mocno krzyczałeś?...
-Trochę, ale tylko przy ściąganiu tego w pośpiechu.

-Byłeś dzielny, kochanie-Ango dał towarzyszowi buziaka. Zgasili świece, po czym obaj zamknęli oczy. Niedługo potem zasnęli w swoich pełnych miłości objęciach.

W̲a̲k̲a̲c̲j̲e̲ w̲e̲ c̲z̲w̲ór̲k̲ę | ♡ ʙᴜɴɢᴏᴜ sᴛʀᴀʏ ᴅᴏɢs ғғ ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz