-Ale tu ładnie!-zachwycał się Dazai biegając po olbrzymim ogrodzie, podczas gdy Odasaku wypakowywał rzeczy z samochodu.
-Może łaskawie mi pomożesz?-spytał Oda nosząc kolejną walizkę.
-Nie chce mi się.
-Okej, ale w takim razie pamiętaj, że nie zrobimy dzisiaj grilla.
-Nie!-przeraził się Dazai.-Który bagaż mam wziąć?
-O tamten-wskazał Sakunosuke.W międzyczasie Ango i Gide poszli do sklepu, by kupić trochę węgla. Szli razem za rękę po pustej drodze między wiejskimi domami, których dachy oblewało ciepłe światło zachodzącego słońca.
-Co będziemy robić po powrocie?-powiedział nagle Sakaguchi.
-Jak to co? Grilla będę robić.
-No tak, debilne pytanie. Wybacz...
-Nie przepraszaj. Ciebie też mogę zrobić-Francuz bez ostrzeżenia zaczął całować partnera.-To jak?-dopytywał.
-W sumie dość długo tego nie robiliśmy-przyznał Ango, po czym cofnął się i został przyparty do jakiegoś ogrodzenia pokazując, że Gide ma nad nim władzę.-Zerżnę cię jak zwierzę, obiecuję. Litości nie będzie, a ty oczywiście będziesz uległy-szeptał Japończykowi na ucho André. Coraz bardziej zapominał, że nie są choćby u siebie w ogródku. Urzędnik też zdawał się tym nie przejmować.
-Trzymam cię za słowo.
-Wolałbym za włosy-przyznał lider Mimic.-Jesteś taki śliczny i drobny. Jak tylko cię widzę lub dotykam, to mi staje... Jeśli będzie trzeba to zaciągnę cię do łóżka siłą-pogłaskał policzek bruneta w okularach, po czym wsunął rękę pod jego ubranie.-Ej a co wy wyprawiacie?! Jeszcze dwójka dorosłych mężczyzn i w tak różnym wieku!-krzyknęła jakaś starsza kobieta z chustą. Podeszła bliżej. André i Sakaguchi natychmiast oprzytomnieli. Czym prędzej puścili się biegiem w stronę sklepu.
-Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę uciekać przed starszą osobą-wydyszał Francuz, gdy dotarli na miejsce.-Wiesz co, kupmy może już ten węgiel. Chyba przesadziliśmy tym razem-odparł Ango poprawiając okulary.
-A właśnie. Gdzie zdobyłeś takie same okulary?
-Już nie pamiętam. Wiem tylko, że w sklepie.
-No wow.Weszli do środka. Urzędnik jednak nie poszedł za towarzyszem, tylko w stronę działu z przekąskami. Zaczął uważnie wszystko oglądać. Ostatecznie wybrał dwie paczki cebulowych chipsów i podszedł do kasy, przy której stał już Gide.
-Weźmy też to. Dwie paczki, ponieważ Dazai pewnie zeżre całą lub jej po prostu nie odda-powiedział.
-W porządku.Po chwili wyszli ze sklepu. André niósł dwie torby węgla, natomiast Sakaguchi trzymał chipsy. W duchu modlili się, by nie spotkali tej samej starszej kobiety, która na nich nakrzyczała. W końcu "bezpiecznie" dotarli do domu.
-Jesteśmy!-poinformowali.
-Całe szczęście, bo ciężko wytrzymać z Dazaiem tak sam na sam-ucieszył się Oda wstając z krzesła.-A i skończyłem nosić nasze graty.W pewnym momencie podbiegł do nich Dazai. Gdy zobaczył chipsy, wyrwał jedno opakowanie z rąk Ango, po czym uciekł do środka domku i zamknął się w jednym z pokoi.
-A temu co?-zdziwił się Gide.
-Chyba mózg mu się przegrzał-westchnął Odasaku.-Dajcie tą jedną paczkę, wysypię je do miski.Urzędnik wykonał polecenie. Kiedy Sakunosuke zniknął we wnętrzu budynku, położył się na miękkiej trawie. Zaraz potem obok niego znalazł się André.
-Będziemy oglądać gwiazdy dzisiaj?-spytał Japończyk patrząc na bezchmurne niebo, które mieniło się pastelowymi kolorami.
-Wolałbym oglądać ciebie-Francuz złączył ich po raz kolejny w pocałunku.
CZYTASZ
W̲a̲k̲a̲c̲j̲e̲ w̲e̲ c̲z̲w̲ór̲k̲ę | ♡ ʙᴜɴɢᴏᴜ sᴛʀᴀʏ ᴅᴏɢs ғғ ♡
Fanfiction"-Ango, muszę ci coś wyznać...-zaczął białowłosy. Ango spojrzał na niego z lekką niepewnością. -Co takiego?-spytał. Jego rozmówca zawahał się, jednak w końcu otworzył usta, by powiedzieć to, co zamierzał. (...)" ☆ Kilka wyjaśnień, zanim zaczniesz sw...