II

181 10 5
                                    

    Był już wieczór. Było bardzo ciepło, więc Oda i Dazai chcieli wyjść gdzieś do pobliskiego portu. Jednak Ango i Gide nie byli chętni.

   -Ja muszę posprzątać, bo zostawiliście straszny syf po obiedzie-uzasadnił Ango, zmywając naczynia.
-A ty, Gide, dlaczego nie chcesz?-spytał Odasaku, zakładając buty. André spojrzał na niego.
-Nie chce mi się-rzucił.-A i przynieście mi jakieś piwko.
-Jak chcesz to piwo, to idź z nami. Ja nie zamierzam ci niczego przynosić-odparł Dazai, po czym wyszedł.
-Jesteście pewni, że nie chcecie iść z nami?-upewnił się Oda.
-Tak-przytaknęli chórem Gide i Ango. Sakunosuke wyszedł.

   -To co robimy?-spytał Gide. Ango odwrócił się w jego stronę. Odłożył na chwilę myte naczynia.
-Nie wiem, ja chcę dokończyć zmywać-powiedział.
-Kura domowa-zachichotał lider Mimic. Sakaguchi podszedł do niego z mokrą ścierką i zdzielił go nią w twarz.
-Zamknij się!
-Nie. Weź mi zrób jakiś deser czy coś. Jesteś dobry w kuchni.
-Sam se zrób!-Ango wrócił do zmywania.

   Obaj chwilę milczeli. W końcu Gide wstał i podszedł do szafki w kuchni. Wyjął z niej ciastka. Zjadł jedno, jednak pokruszył trochę na blat.
-Ogarniesz się wreszcie?!-wydarł się urzędnik, który już nie wytrzymał i po raz kolejny uderzył towarzysza w twarz.
-Ej, trochę szacunku dla starszych!
-W dupie to mam! Masz to posprzatać!

   Białowłosy nie zamierzał słuchać. Zignorował polecenie i wrócił na kanapę. Ango był bardzo niezadowolony jego postawą. Z wielką złością zebrał okruszki i rzucił nimi w André.
-Powaliło cię?!-oburzył się Gide.
-To przecież ty zostawiłeś, a nie ja! Weź to pozbieraj, idioto!
-Po tym jak wszystko na mnie rozsypałeś?!
-Dokładnie!
-Ja nie umiem sprzątać tak jak ty!
-To się naucz!
-A spierdalaj-rzucił Gide, po czym, nie zwracając uwagi na nic, wrócił do oglądania telewizji.

   -Z kim ja muszę dzielić dom-jęknął Ango. Wrócił do zmywania naczyń. Gdy to zrobił, zabrał się za rozpakowywanie swojej walizki. Niestety i tego nie mógł zrobić w spokoju.
-Daj, pomogę ci-odezwał się Gide, podchodząc do Ango.
-Poradzę sobie. Spadaj.
-Podobno miałem się do czegoś przydać, więc teraz chcę pomóc. Co znowu robię źle?
-Wszystko. Wszystko robisz źle.

   André machnął ręką i już chciał wyjść, jednak zatrzymał się w drzwiach.
-Co jest?-zdziwił się Sakaguchi.-Coś nie tak?
-Nie o to chodzi...-padła odpowiedź.
-Tylko o co?...
-Ango, muszę ci coś wyznać...-zaczął białowłosy. Ango spojrzał na niego z lekką niepewnością.
-Co takiego?-spytał. Jego rozmówca zawahał się, jednak w końcu otworzył usta, by powiedzieć to, co zamierzał.

   -Od dłuższego czasu mam takie dziwne uczucie... Nie daje mi to spokoju...
-Jakie uczucie?
-Otóż... No... Tylko proszę, nie zdenerwuj się...
-Zdenerwuję się, jeśli w tej chwili mi tego nie powiesz. Nie lubię jak ktoś tak przeciąga swoje wypowiedzi. Wal prosto z mostu. Jestem gotowy.

   -Dobrze... Więc... Kocham cię...-Gide spuścił wzrok. Ango wypuścił z rąk jedną ze swoich koszul, które wypakowywał.
-Swoim zachowaniem chciałem, byś zwrócił na mnie uwagę... Przepraszam... To było głupie...-kontynuował lider Mimic. Sakaguchi nadal milczał i stał nieruchomo.
-Ale...-zaczął po chwili.-My nie... To znaczy, ja...
-Ciiii...-przerwał mu André, po czym delikatnie i powoli wpił się w usta Ango, którego następnie ostrożnie objął.
  
  

W̲a̲k̲a̲c̲j̲e̲ w̲e̲ c̲z̲w̲ór̲k̲ę | ♡ ʙᴜɴɢᴏᴜ sᴛʀᴀʏ ᴅᴏɢs ғғ ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz