LXXI

42 5 1
                                    

Był ranek. Ango otworzył swoje piwne oczy, a następnie przeciągnął się. Spojrzał na śpiącego jeszcze brata, którego twarz wyrażała spokój. Urzędnik siedział tak przez kilka minut. Brakowało mu ukochanego obok. W końcu wstał i skierował się na piętro pod wpływem tego odczucia.

Powoli wszedł do pomieszczenia, w którym był Gide. Francuz pogrążony był jeszcze we śnie. Nie był całkiem przykryty, przez co Ango doskonale mógł zobaczyć jego umięśnione ciało. Bez pytania (ani ostrzeżenia) wślizgnął się do łóżka André. Wtulił się w niego. Tego dokładnie było mu trzeba. Nagle usłyszał głos:

-Co ty tu robisz?... Miałeś spać na dole...

To był lider Mimic, który obudził się zachowaniem swojego partnera. Młodszy z Sakaguchich pogłaskał go po twarzy.
-Źle mi było w nocy bez ciebie. Czułem się taki samotny-odparł.

-Słuchaj, mam ci coś do powiedzenia...-zaczął Gide obejmując towarzysza.
-No słucham.
-Przepraszam cię za ten cały cyrk w nocy... Zrozumiem, jeśli mi nie wybaczysz...

Urzędnik westchnął. Nastała chwila ciszy, podczas której białowłosy mocniej wtulił się w ukochanego.
-No w porządku, wybaczam ci. Ale ma się to już więcej nie powtórzyć-powiedział ostatecznie piwnooki.
-Dziękuję, kochanie.
-I później przeprosisz Heigo.
-Oczywiście.

Kilka sekund potem Ango zamknął oczy. Ciągle był zmęczony. Nie tylko wczesną godziną lub awanturą w nocy, ale również wcześniejszym uprawianiem miłości z liderem Mimic. Nawet nie zorientował się, w którym momencie ponownie zasnął.

* * *

-Odasakuuu-odezwał się nagle Dazai. Siedział w łóżku przyjaciela, ponieważ przed pójściem spać wymusił na nim, że będą spać razem. Przynajmniej raz. Sakunosuke spojrzał zaspanym wzrokiem na Osamu.
-Czego chcesz o siódmej rano?-spytał.

-A czego mogę chcieć? Podaj mi piciu-zażądał samobójczy maniak.
-Nie, ponieważ ty jesteś bliżej butelki i to nie ma sensu-nie zgodził się Oda.-A. Mam do ciebie sprawę.
-Dajesz.

-Co robiłeś o trzeciej w nocy?
-Skąd to?-zaciekawił się Dazai pochylając się nad chłopakiem z buraczkowymi włosami.
-Jak to co? Ktoś chodził po pokoju potwornie chałasując, a potem jakieś szepty dziwne słyszałem. Postanowiłem się wtedy nie ruszać, bo kołdra jest najsilniejszą tarczą przed potworami.

-I mówi to 22-letni koleś, który niby jest poważny.
-Ej!
-Dobra, dobra. Nie spinaj się tak. To ja chodziłem.
-Po co? No a te szepty?
-Daj mi skończyć. Chciałem wywołać demona, żeby sprawił, że się zmienisz i w końcu zaczniesz być mną zainteresowany.

-Ja pierdolę, ty to jesteś jednak zdesperowany... Nie musisz wywoływać do tego demona. Wystarczy, że sam go przypominasz-Sakunosuke uśmiechnął się.
-No a ty jesteś aniołem. A przeciwieństwa się przyciągają. I co teraz powiesz?-Osamu wytarmosił Odasaku za policzek.
-Jest takie coś jak magnes. N odpycha S. Trzeba było uważać na fizyce.

-Mam ją w dupie. Poza tym to się przyciąga!
-Mhm. Widać, bo dużo rzeczy już tam masz. Przez to zaczyna ci sterczeć nie tylko z przodu, lecz w tyłu także, tylko to już są rzeczy, które masz w dupie-Oda jeszcze szerzej się uśmiechnął, po czym zamknął oczy, próbując dalej spać. Dazai nic nie odpowiedział. Po prostu odebrało mu mowę. Po chwili jednak coś sobie przypomniał. Otworzył więc usta, by powiedzieć z niemałą dumą:

-Nie zesraj się.

W̲a̲k̲a̲c̲j̲e̲ w̲e̲ c̲z̲w̲ór̲k̲ę | ♡ ʙᴜɴɢᴏᴜ sᴛʀᴀʏ ᴅᴏɢs ғғ ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz