LXXII

47 5 0
                                    

Około jedenastej rano wszyscy jedli śniadanie na tarasie. Posiłek spożywali w milczeniu, ponieważ każdy był bardzo głodny. Pod koniec jedzenia ciszę przerwał Gide:
-Ej, Heigo. Przepraszam za to, co było w nocy.

Heigo spojrzał na niego nieco zdziwiony.
-Ty przepraszasz?-dopytał odkładając kubek z herbatą.
-No tak. Przyjmujesz przeprosiny? Jak to tam było?... Same suki czy jak?
-Kochanie, nie mów po japońsku, jak niczego nie wiesz-wtrącił się Ango.

-Przeprosiny? Zastanowię się-powiedział starszy z Sakaguchich. Nagle André dziwnie się poczuł. Po chwili sprintem wbiegł do domu i zamknął się w toalecie. Heigo zachichotał.

-Co cię tak bawi?-zwrócił się do niego Odasaku.
-Dodałem mu środków przeczyszczających do jedzenia-czarnooki nie wytrzymał i wybuchnął głośnym śmiechem. Jego brat wstał, dał mu w twarz, a następnie również poszedł do domu. Usłyszał jeszcze głośny śmiech Dazaia, którego najwyraźniej rozbawiła zaistniała sytuacja.

* * *

André wyszedł z toalety dopiero późnym wieczorem. Leki, które przynosił mu Ango, pomogły. Nadal był jednak w złym humorze. Chciał porozmawiać ze swoim partnerem i to na poważnie. Heigo doprowadzał go do szału, chociaż próbował go polubić. Dzisiaj już miarka się przebrała.

-Kotek, musimy poważnie porozmawiać-powiedział Francuz wchodząc do sypialni, w której przebywał Ango. Japończyk aktualnie czytał książkę. Odłożył ją, gdy zobaczył białowłosego.
-O co chodzi?-spytał siadając.

-O twojego brata-wytłumaczył lider Mimic.
-Słuchaj. Wiem, że trochę przesadził, ale...-zaczął urzędnik.
-Trochę?! To nazywasz "trochę"?!-oburzył się Gide. Bardzo szybko wpadał w złość. Ango ucichł i spuścił głowę. Zapadła cisza, którą przerwał dopiero po kilku minutach:

-Mówię ci, że przepraszam cię za niego... Porozmawiam z nim jeszcze raz, obiecuję.
-Mam to gdzieś! Tak w ogóle to po co koniecznie mamy mieszkać pod jednym dachem z tym chujem w te wakacje, skoro wyraźnie nas nie akceptuje i robi mi takie rzeczy jak dzisiaj?!

-Ja bardzo przepraszam, ale nie będziesz go nazywał w ten sposób!-piwnooki aż poderwał się na równe nogi. Podszedł do ukochanego i popatrzył na niego z bliska z wściekłością w oczach.
-To niby czemu?! Zasługuje! Chuj jeden!-krzyknął Japończykowi prosto w twarz.
-Bo jest moim bratem i nie pozwolę go obrażać!-Ango dał Francuzowi z liścia najmocniej jak umiał.

André chciał odpowiedzieć tym samym, lecz kiedy podniósł rękę, usłyszał głos zza pleców:
-No proszę bardzo. Uderz go. Pokaż jaki z ciebie wspaniały partner oraz jak ci na nim zależy.

To był Heigo, który najwyraźniej wszystko słyszał, a teraz również i widział.
-Wkurwiasz mnie, gościu-warknął białowłosy.
-Mam to w dupie. Daj spokój mojemu młodszemu bratu, zagubił się przez ciebie w życiu. Nie jest gejem, tylko ty sprawiłeś, by tak myślał. Albo zastraszasz go i zmuszasz do tej "miłości"?

W tym momencie czerwokooki nie wytrzymał. Po prostu stracił nad sobą panowanie. Pod wpływem tego szybko sięgnął do plecaka po sporych rozmiarów nóż myśliwski, po czym błyskawicznie przeciął nim powietrze. Rozległ się wrzask bólu Heigo, który chwycił się za dłoń.

-Jezus, Maria!-przeraził się Ango. Natychmiast podbiegł do brata. Ujrzał odcięte dwa palce u lewej ręki (wskazujący i środkowy). Było to równoznaczne także z utratą zdolności tworzenia pistoletu z własnych rąk, ponieważ do tego potrzeba było wszystkich palców. Właśnie to chciał uzyskać lider Mimic, który stał teraz w bez ruchu. Dopiero po chwili uświadomił sobie, co tak naprawdę zrobił.

W̲a̲k̲a̲c̲j̲e̲ w̲e̲ c̲z̲w̲ór̲k̲ę | ♡ ʙᴜɴɢᴏᴜ sᴛʀᴀʏ ᴅᴏɢs ғғ ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz