Następnego ranka Gide i Ango byli już w hotelu. Zobaczyli się z pozostałą dwójką dopiero, kiedy schodzili na śniadanie.
-Zjadłbym cokolwiek. Jestem w Disco Marka głodny!-poinformował głośno Dazai nakładając sobie olbrzymią porcję jajecznicy.
-Ty weź nie przesadzaj. Nie zjesz tyle. To porcja dla pięciu osób!-ostrzegł Odasaku.
-Ja tyle nie zjem? JA?-uśmiechnął się Osamu, po czym zabrał się za jedzenie.-Co dzisiaj robimy?-wtrącił się Ango. Wypił łyk kawy.
-Idziemy do klubu?-zaproponował André.
-Nie możemy czegoś ciekawszego porobić?-jęknął samobójczy maniak z pełną buzią.
-Sprawdzałem opinie o tym miejscu i wychodzi na to, że jest super. To jak?-odparł Francuz.-No dobrze-odpowiedzieli chórem Sakunosuke i Dazai.
-To kiedy?-padło pytanie od strony bruneta w okularach.
-Może po śniadaniu? I tak nie mamy co robić.
-Okej.Jak mówili, tak zrobili. Po posiłku podjechali samochodem do omawianego wcześniej klubu. Weszli do niego.
Oda kupił sobie jakiegoś drinka i usiadł z Dazaiem na boku, natomiast Gide i Sakaguchi postanowili zatańczyć. Ruchy tej nierozłącznej pary były przepełnione emocjami. Szybko przyciągnęli do siebie grupę ludzi.
-Huuu, ale się zmęczyłem-wydyszał urzędnik po atrakcji.-Ale muszę na chwilę pójść do toalety.
-Jasne. Idź, złotko. Poczekam na ciebie. Ale muszę ci powiedzieć, że podczas tego tańca, to znowu trochę się podnieciłem.
-To dlatego zacząłeś mnie na koniec tak dotykać.
-Dokładnie. Mam tylko nadzieję, że się nie gniewasz.
-Nie no, co ty. Nie mam problemu o takie rzeczy.
-O to dobrze.Japończyk poszedł. Po chwili jednak rozległ się hałas alarmu, a w powietrzu można było wyczuć zapach dymu.
-Ej, co się dzieje?...-zaniepokoił się Dazai. Wtem ujrzał płomienie zza lady, przy której sprzedawano alkohol.Momentalnie rozpoczęto ewakuację. Ogień szybko się rozprzestrzeniał. Jedynie André nie myślał o opuszczeniu miejsca zagrożenia. Zaczął biec w stronę łazienki.
-Gdzie ty idziesz?! To samobójstwo!-krzyknął za nim Odasaku.Lider Mimic wpadł do toalety.
-Kochanie, co się dzieje? Co to za hałasy?-w głosie urzędnika można było usłyszeć strach.
-Pali się, ale spokojnie. Chodź ze mną, wydostanę cię stąd, zanim będzie za późno.Podali sobie ręce i poczęli uciekać. Wybiegli z niewielkiego budynku w ostatniej chwili, ponieważ sekundę później zawalił się dach.
-Skarbie, jesteś moim bohaterem-Ango wtulił się w partnera, który to odwzajemnił.
-Ango, nic ci nie jest?-Sakunosuke dopadł urzędnika, podobnie jak Osamu.
-Nic. Dzięki niemu-padła odpowiedź.
-Co teraz robimy?-odezwał się Dazai.-Nie wiem. Idziemy na basen? Jest tu blisko-rzucił pomysł lider Mimic.
-Może coś innego?-jęknął Oda.-Na przykład...
-Cicho!-przerwał mu Dazai.-Idziemy!!!
CZYTASZ
W̲a̲k̲a̲c̲j̲e̲ w̲e̲ c̲z̲w̲ór̲k̲ę | ♡ ʙᴜɴɢᴏᴜ sᴛʀᴀʏ ᴅᴏɢs ғғ ♡
Fanfiction"-Ango, muszę ci coś wyznać...-zaczął białowłosy. Ango spojrzał na niego z lekką niepewnością. -Co takiego?-spytał. Jego rozmówca zawahał się, jednak w końcu otworzył usta, by powiedzieć to, co zamierzał. (...)" ☆ Kilka wyjaśnień, zanim zaczniesz sw...