LXXV

58 4 0
                                    

Ango powoli otworzył oczy. Był potwornie spocony, ponieważ podczas snu wtulony był w ogrzewające ciało Gide'a, choć był upał. Przez pierwsze kilka sekund nie był do końca przytomny, jednak zaraz otrzeźwiał, gdy zorientował się, iż jest w jadącym samochodzie. Mimo tej sytuacji, André trzymał go na kolanach, choć wiedział, że tak robić nie należy. Ale chciał dobrze, prawda?

-Gdzie my?... To był sen?...-spytał zdezorientowany urzędnik.
-Nie. A ja naprawdę cię przepraszam... Poniosły mnie emocje... Żałuję-powiedział niemalże natychmiastowo Francuz. Piwnooki nie wiedział, co zrobić. Z jednej strony wydawało mu się, że jego ukochany na poważnie wypowiada te słowa, lecz z drugiej miał pewne wątpliwości, czy aby napewno nie robi tego, by uratować ich związek. Poza tym nie mógł mu wszystkiego po prostu wybaczać tak łatwo, jakby wybaczał wylanie wody ze szklanki.

Ango postanowił się nie odzywać. Nadal pamiętał o bracie i ciągle o nim myślał. O nim i jego samopoczuciu. W końcu byli rodzeństwem. To chyba zrozumiałe.

Ciszę przerwał nagle Oda:
-Dojechaliśmy. Hotel jest z widokiem na morze.

-Co tak szybko? Dopiero byliśmy u mojego brata w górach! Nie mogliśmy przejechać pół Polski w kilka chwil!-zaprotestował Ango. Sakunosuke tylko zaśmiał się serdecznie. Wysiadł z samochodu i poszedł do recepcji w hotelu. Podczas jego nieobecności Gide postanowił choćby spróbować porozmawiać ze swoim partnerem.

-Kochanie...-zaczął ciężko wzdychając. Nadal trzymał ukochanego na kolanach. Urzędnik spojrzał na niego.
-Chcesz powiedzieć znowu to samo?-spytał znudzony.
-Tak... Ale, proszę, wysłuchaj mnie. Naprawdę chciałbym cofnąć czas. Żałuję bardzo, bardzo mocno.

Japończyk ukrył twarz w dłoniach.
-W rzeczywistości mój brat wcale nie powiedział wtedy, że ci wybacza...-poinformował.
-To co powiedział?-dopytywał Francuz.
-Żebyś się pierdolił i spieprzał ode mnie jak najdalej, bo jesteś niebezpieczny. Twierdził, że podczas którejś z kłótni, może zajść coś za daleko i zrobisz mi taką samą krzywdę.

-Ależ tobie nigdy bym krzywdy nie zrobił-zaprzeczył André.
-Yhym. A uderzyć chciałeś nie mnie, tylko powietrze-prychnął Sakaguchi, po czym wysiadł z samochodu. Lider Mimic nie dał jednak za wygraną. Zrobił to samo co Ango, a następnie objął go od tyłu. Trzymał pomimo szarpania się bruneta w okularach.

-Puszczaj mnie, dupku! Nie zmusisz mnie do pogodzenia się!-krzyczał urzędnik.-Nie po tym, co zrobiłeś!
-Uspokój się-nakazał były żołnierz i unieruchomił całkowicie trzymanego.

W tym momencie wrócił Oda. Olał stojącą dwójkę i bez słowa rozpoczął wnoszenie bagaży na drugie piętro. Pozostała trójka poszła za nim, biorąc swoje rzeczy. Gide targał dwie walizki, w czym jedna należała do Ango. Chciał chociaż tym spróbować przekonać go do zakopania toporu wojennego.

Kiedy wszystko było już wniesione i rozpakowane, Dazai i Odasaku zeszli na obiadokolację, natomiast pozostała dwójka powiedziała, że zaraz dołączy. Chociaż trafniej byłoby powiedzieć, że to André tak powiedział.

-To co chciałeś?-w głosie piwnookiego było słychać już mniej złości. Gide złapał partnera za lewą rękę. Ścisnął ją.
-Doskonale wiesz co. Nie muszę nic mówić-zaczął.
-Okej. I co jeszcze?
-No weź. Ile jeszcze mam cię za to przepraszać?
-Ja ci powiem, kiedy będzie dość.

Francuz złapał się jedną z rąk za głowę. Ostatecznie stwierdził, że zaryzykuje.
-Przepraszam jeszcze raz, skarbie-słowa te praktycznie wyszeptał. Nie czekając na odpowiedź, wpił się w usta ukochanego, którego ogarnął niemały szok, lecz wbrew oczekiwaniom Gide'a, Ango chwycił go za kark i pozwolił kontynuować czynność. Stawała się ona coraz bardziej namiętna.

W pewnej chwili urzędnik został przygnieciony do kanapy, na której siedzieli. Sam zdziwił się swoją reakcją, ale nie mógł się już wycofać. Poza tym jakby został wtedy odebrany? Zresztą stawał się coraz bardziej podniecony. Nie potrafił więc odmówić sobie pieszczot.

Po pewnym czasie lider Mimic ścisnął dłoń towarzysza, po czym zaciągnął go do łazienki. Tam stał się jeszcze odważniejszy. Po zamknięciu drzwi, przygwoździł swoją miłość do ściany i zabrał się za składanie pocałunków głównie na szyi i piersiach bruneta. Równocześnie stopniowo go rozbierał.

Słyszał przyspieszony oddech oraz ciche pojękiwanie ukochanego. Wiedział, że jest mu dobrze.
-Sprawić ci przyjemność prysznicem z takim przystojniakiem jak ja?-spytał zrywając z siebie koszulkę.
-Skoro pozwoliłem, byś się do mnie dobrał, to jasne-padła odpowiedź.

Białowłosy wepchnął nagiego partnera do kabiny prysznicowej. Tam ich zamknął, włączył chłodną wodę, a następnie spytał obejmując uległego, młodego chłopaka oraz wodząc uchylonymi wargami w okolicy lewego ucha urzędnika:
-Rozłożysz dla mnie te seksowne nóżki?...
-Oczywiście...

W̲a̲k̲a̲c̲j̲e̲ w̲e̲ c̲z̲w̲ór̲k̲ę | ♡ ʙᴜɴɢᴏᴜ sᴛʀᴀʏ ᴅᴏɢs ғғ ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz