XXXVIII

69 7 0
                                    

Po dojechaniu na miejsce wysiedli z samochodu. Nadal padało i śmiało można było powiedzieć, że pogoda się jeszcze bardziej pogorszyła. Do wszystkiego doszedł silny wiatr.

-Idź już do domu-nakazał Gide.-Ja się zajmę twoimi bagażami.

Ango wykonał polecenie. Stanął dopiero przed drzwiami wejściowymi pod dachem, lecz mimo to był cały mokry i zdążył zmarznąć. André doszedł do niego po kilku minutach. Weszli do środka.

Sakaguchi zdjął buty i wszedł z Francuzem do salonu.
-Cześć-powiedział. Siedzący Oda i Dazai zerwali się z krzeseł. Ujrzawszy urzędnika znieruchomieli, a ich oczy przybrały wyraz olbrzymiego zdziwienia.

-Co do kurwy... W imię Ojca i Syna oraz Disco Marka... Ja duchy widzę...-wybełkotał Osamu. Przeżegnał się aż. Oda zrobił to samo. Ango podszedł do nich i dotknął samobójczego maniaka.
-Leciałem samolotem startującym wcześniej-poinformował.

-Gide, czemu nam nie powiedziałeś?-spytał Sakunosuke.
-To miała być niespodzianka. A i wcale nie wyjechałem wtedy do Francji, tylko do Ango właśnie. Miał problem, a ja pomogłem mu go rozwiązać. Nie wnikajcie, nie ma o czym mówić-wytłumaczył się białowłosy.

Dazai i Oda rzucili się na Sakaguchiego z uściskami. Przy okazji trochę się zmoczyli, bo z ich przyjaciela aż kapała woda z deszczu.

-Mogę się umyć chociaż?-odezwał się po chwili urzędnik.
-Jasne.
-Idę z tobą-tym razem to André objął partnera.
-No dobrze, mój przystojniaku.

Obaj weszli do toalety. Przebywali tam bardzo długo. Nie trzeba być geniuszem, by się domyślić dlaczego. Oda i Osamu słyszeli wszystko dokładnie, jednak tym razem postanowili dać zakochanym się sobą nacieszyć i im nie przeszkadzać. Chociaż fakt, było dość głośno.

Po około półtorej godziny Ango i Gide wyszli. Sakaguchi był ubrany w tą samą piżamę z mango, którą miał podczas jednej z rozmów na kamerce. André natomiast miał czarne bokserki i biały podkoszulek.

-O fajna piżama, Ango. Nowa?-zareagował Odasaku.
-Nie. Miałem w domu i pomyślałem, że zabiorę. Mojemu skarbowi się podobała, rozmawialiśmy na Skype-padła odpowiedź. Brunet w okularach usiadł na kanapie. Francuz okrył go swoją ciemną narzutą wyjętą właśnie z walizki.

-Proszę, opowiedz nam po co Gide musiał do ciebie przyjeżdżać. To pewnie było bardzo ważne-zagadał Osamu.
-No dobra-zgodził się urzędnik i zaczął opowiadać wszystko ze szczegółami jedząc podany podczas jego opowieści gulasz.

-André, jesteś bohaterem-podsumował Dazai.
-Oj gdzie tam-André machnął ręką.-Zrobiłem to, co do mnie należało.

-Tak by the way, to usunąłem i poblokowałem wszędzie Mizuki. Mam tylko nadzieję, że się nie zemści-powiedział Sakaguchi.
-Nie martw się. Po mojej akcji raczej w to wątpię. A w razie czego, ochronię cię-wtrącił się lider Mimic.
-Dziękuję-Ango pocałował go w policzek.

Zapadła cisza, podczas której urzędnik dokończył swój posiłek. Odłożył miskę na stół. Zaraz potem zsunął się na ramię swojego ukochanego.
-Ango?-Gide spojrzał na jego twarz.
-Chyba zasnął-zauważył Oda.
-No tak... W końcu nie spał dwadzieścia sześć godzin, licząc do teraz. Ponadto nasza zabawa pod prysznicem go do końca musiała wykończyć.
-No to nieźle. Zanieś go może lepiej do łóżka. Niech odpoczywa.

Francuz wziął partnera na ręce, wszedł po schodach, a następnie złożył wśród miękkiej pościeli w sypialni. Sam zaś położył się tuż obok niego. Przytulił go czule. Nagle Sakaguchi otworzył oczy i praktycznie wyszeptał:

-André, dostałem podwyżkę w pracy, ale... Zdradziłem cię...

W̲a̲k̲a̲c̲j̲e̲ w̲e̲ c̲z̲w̲ór̲k̲ę | ♡ ʙᴜɴɢᴏᴜ sᴛʀᴀʏ ᴅᴏɢs ғғ ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz