XLV

59 7 0
                                    

Oda leżał na łóżku z otwartymi oczami. Nie mógł spać, choć był bardzo zmęczony po podróży.
Wstał. Skierował się do salonu, gdzie spał Dazai na kanapie. Chrapał już.

Sakunosuke popatrzył na niego z lekką zazdrością. Po chwili wpatrywania się tak, Osamu otworzył oczy.

-Oda, dlaczego nie śpisz?-spytał.-Tak mówiłeś, że jesteś taaaaki zmęczony.
-Bo jestem, ale nie mogę spać.
-To śpij.
-Taaa... Cudowna rada. Dzięki.
-No wiem. Po co wstałeś?
-Bo nie mogłem spać, jełopie. Pójdę do lodówki, w której schowałem czekoladę.

-Dasz kawałek?
-Będziesz gruby.
-A ty nie?
-A daj spokój. Jedna tabliczka to nie grzech.
-No oczywiście. Ty możesz, ale ja nie.
-Bo ja motylem byłem, ale utyłem.
-Wcale nie utyłeś.
-Tiaaa-westchnął Oda otwierając lodówkę.

Zaraz jednak stwierdził, że coś jest nie tak. Urządzenie nie działało. Sakunosuke uderzył w nie parę razy. Nic.
-Co ty robisz?-zdziwił się Osamu. Wstał i podszedł do przyjaciela.
-No nie działa.
-Co?
-Lodówka nie działa.

-To ją, kurna, napraw. Co ty, nie umiesz?
-Dopiero co to odkryłem-odparł Odasaku, po czym zaczął oglądać niedziałający sprzęt. Dość sporo mu to zajęło, jednak nigdzie nie znalazł usterki.

-I co?-dopytywał samobójczy maniak.
-Nic nie widzę podejrzanego.
-To idź pożyczyć od Ango okulary, bo ślepy jesteś.
-Widzisz coś?
-Nie.
-To się tak nie wypowiadaj.

-Może pójdź po André.
-Po co? Żeby nas wyśmiał?
-Pomoże nam.
-W ostateczności. Kurde, curry mi się zepsuło, które sobie na potem zostawiłem.
-Twoje curry nie jest najważniejsze.
-No tak, ale...-zaczął Oda, ale przerwał, ponieważ usłyszał coś z drugiego pokoju hotelowego, który był obok nich.

Westchnął. Miał nadzieję, że to minie, lecz z każdą kolejną minutą hałas stawał się głośniejszy. Dazai natomiast skorzystał z rozkojarzenia się przyjaciela i poszedł do jego łóżka. Padł na nie, a następnie zaszył się głeboko pod kołdrą, która zdążyła już przejąć zapach Odasaku.

W̲a̲k̲a̲c̲j̲e̲ w̲e̲ c̲z̲w̲ór̲k̲ę | ♡ ʙᴜɴɢᴏᴜ sᴛʀᴀʏ ᴅᴏɢs ғғ ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz