LV

62 6 0
                                    

Z basenu wrócili dopiero wieczorem, gdyż bardzo dobrze się bawili. Zjedli kolację w hotelu, po czym poszli do swoich pokoi. Dazai i Oda szybko położyli się spać, ponieważ byli zmęczeni dniem. Gide i Ango natomiast siedzieli do późnej nocy.

Koło pierwszej André zasnął. Sakaguchi również próbował, lecz niestety nie potrafił pogrążyć się we śnie. Bolał go brzuch i było mu niedobrze. Próbował to ignorować.

W końcu powoli wstał. Pochylając się poszedł do łazienki. Z początku chciał pójść po krople na żołądek, jednak ból się nasilił na tyle, że Japończyk czuł, iż zaraz zwróci poprzedni posiłek.

Usiadł na ziemi przed sedesem i włożył do niego głowę. Kilka sekund potem ostro zwymiotował. Obudziło to Gide'a, który przyszedł do bruneta.
-Kochanie, co się dzieje?-spytał klękając obok niego. Chwycił go za rękę i delikatnie objął.

-Proszę, nie ściskaj mnie... Coś mi chyba zaszkodziło... To chyba ten jogurt... Zjadłem go mimo tego, że był przeterminowany o kilka dni...
-Jakiś ty głupiutki-Francuz poklepał urzędnika po głowie.-Nie je się przeterminowanych rzeczy.
-Wiem, ale taką miałem ochotę na ten jogurt, że nie potrafiłem go sobie odmówić...

Lider Mimic pomógł Ango wstać.
-Chcesz jeszcze wymiotować?-zwrócił się do niego.
-Już nie...

Białowłosy wziął ukochanego na ręce i zaniósł go do łóżka. Tam przykrył go.
-Przyniosę ci wodę. Leż tu-nakazał, a następnie poszedł. Wrócił minutę później. Podał szklankę piwnookiemu, który wypił cały płyn.
-Dziękuję...-podziękował Sakaguchi.

-A może to nie jest zatrucie, tylko nasze bobo?-zażartował André.
-Raczej zatrucie-zachichotał Ango.

-No dobrze, już okej. Jakbyś chciał jeszcze wymiotować, to tutaj masz miskę, którą znalazłem w łazience-Francuz położył dużą, białą miskę obok łóżka po stronie towarzysza.-W razie co, usłyszę cię. Czyszczenie pozostaw mi. Jeśli się mimo hałasu nie obudzę, zaczep mnie. Zrozumiano?
-Tak jest.

-I wiem, że to nie jest przyjemne, ale nie powstrzymuj wymiotów, mój malutki okruszku. One ci pomagają.
-Tak, wiem. Dziękuję, że tak się o mnie troszczysz-urzędnik uśmiechnął się uroczo.
-Coś jeszcze chcesz lub ci coś podać?
-Nie trzeba.

Gide wsunął się do łóżka. Lekko objął partnera, a niedługo po tym zasnął. Sakaguchiemu też w końcu się udało. Niestety w ciągu reszty nocy, jeszcze dwa razy się obudził, by zwymiotować.

Rano André wstał jako pierwszy. Spojrzał na wykończonego Ango, który dość biednie wyglądał. Pogłaskał go po policzku, po czym wstał. Przebrał się z piżamy. Złapał za klucz od pokoju i już miał wychodzić, ale brunet zatrzymał go:

-Poczekaj...
-Co się dzieje? Znowu chcesz zwrócić?-Gide podszedł do łóżka od strony leżącego. Kucnął.
-Nie... Powiedz Dazaiowi i Odasaku, że nie będę dzisiaj nigdzie wychodził... Nie jestem w stanie...
-Dobrze, powiem im. Idziesz się załatwić? Rano zawsze to robisz.
-Byłem, kiedy ty jeszcze spałeś. Ale niedawno.
-W porządku.

-Złotko...-zaczął urzędnik błądząc wzrokiem po podłodze.
-Tak?
-Dziękuję, że masz do mnie tyle cierpliwości i dajesz radę się mną tak dobrze opiekować...
-To naprawdę drobiazg-Francuz zbliżył usta do ust Sakaguchiego, jednak ten zatrzymał go.

-Czekaj... Nie brzydzisz się?... Wymiotowałem...
-No i? Ciebie się nie brzydzę-lider Mimic nie czekał na odpowiedź. Po prostu wepchnął język w usta Ango.

W̲a̲k̲a̲c̲j̲e̲ w̲e̲ c̲z̲w̲ór̲k̲ę | ♡ ʙᴜɴɢᴏᴜ sᴛʀᴀʏ ᴅᴏɢs ғғ ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz