LXX

57 7 2
                                    

-Nikt nie będzie bić mojego okruszka! Co ty sobie wyobrażasz?!-Gide oddał Heigo uderzenie, jednak to akurat było dwa razy mocniejsze.
-Ej! Skąd taka agresja?!-oburzył się Japończyk.
-Jestem agresywny wobec wszystkich, którzy krzywdzą bliskie mi osoby! A już w szczególności Ango! Jak ci się coś nie podoba w naszym zachowaniu, to wypierdalaj przez tamte drzwi!

-Ale to WY jesteście U MNIE!
-Nie szkodzi! I tak wypierdalaj!
-Ty dupku!
-Zamknij się!

W tym momencie miarka się przebrała i obaj mężczyźni zaczęli się bić. Heigo był w takich emocjach, iż zapomniał, że ma jakąś zdolność, w związku z czym jej nie używał. Gide natomiast swoją ignorował, pomimo jej działania. Mimo to walka była brutalna i nie mieli dla siebie litości.

Ango z początku starał się na to nie patrzeć, jednak stwierdził, że musi zareagować, gdy zobaczył u swojego brata krew. Wstał ostrożnie, narzucił na siebie leżący na ziemi szlafrok i podszedł do walczących. Musiał uważać, żeby też nie oberwać.

Wtedy do pokoju wpadł Oda zwabiony hałasem. Urzędnik ucieszył się na jego widok.
-Dobrze, że jesteś. Musimy ich rozdzielić! Pomóż mi, proszę!-poprosił Ango, który złapał Gide'a i spróbował go odciągnąć od swojego brata. Sakunosuke nie dyskutował i zrobił to samo z Heigo.

-O co poszło?-zapytał niebieskooki.
-O Ango-odparł André.-Ten szaleniec go uderzył, bo ten powiedział mu prawdę! Nie powinien się nazywać jego bratem!
-Słucham?! Ty gnoju!-Heigo chciał wyrwać się Odzie i znowu rzucić się na Francuza, jednak Odasaku był silniejszy.
-Ej, ej, ej, spokojnie-chłopak o buraczkowych włosach jeszcze dalej odciągnął trzymanego.

Stali tak kilka minut w bez ruchu. Nikt nic nie mówił. W końcu Heigo wyszarpał się Odzie i wyszedł z pokoju ogłaszając:
-Dzisiaj śpię na dole na kanapie!

-Przepraszam, kotku. Poniosło mnie-odezwał się po jakimś czasie Gide. Pogłaskał Ango po głowie.
-Pobiłeś mojego brata do krwi! Nie chcę cię widzieć!-krzyknął urzędnik, gwałtownie odtrącając rękę partnera.
-Kochanie, ale...-zaczął lider Mimic.
-Żadne mi tu "kochanie"! Tym razem po prostu, kurwa, przesadziłeś! Też śpię na dole!-młodszy z Sakaguchich opuścił pomieszczenie. André usiadł na łóżku załamany.

* * *

-O, Ango. Jak coś, to już poradziłem sobie z tą krwią, ale dzięki za troskę-powiedział Heigo, gdy zauważył, że jego brat schodzi do niego po schodach.
-Jak się czujesz?-dopytał piwnooki.
-Jest w porządku. Naprawdę. Nie przejmuj się.

-Okej. A mogę z tobą spać? Nie chcę z André.
-Ze mną? Ale tak w jednym łóżku?...
-No a jak? Spokojnie, nic więcej od ciebie nie chcę, jesteśmy rodzeństwem. Potrzebuję miejsca do spania.
-Nie możesz na tym drugim łóżku?... Będę trochę skrępowany... Rozumiesz chyba, nie?...
-Przykro mi, ale nie chcę przebywać z moim partnerem w jednym pomieszczeniu po tym, co ci zrobił.

-Nie no, luz. Nie stało mi się nic takiego strasznego znowu-Heigo położył się na rozłożonej kanapie i przykrył.-Lecz skoro nalegasz... Właź.

Ango wszedł na posłanie. Wbrew pozorom było bardzo miękkie. Urzędnik zawinął się w lekką kołdrę i pogrążył we śnie. Heigo natomiast leżał tak jeszcze chwilę z otwartymi oczami. Nie czuł się zbyt komfortowo ze świadomością, że tak blisko niego będzie spać jego brat gej. Ostatecznie jednak zasnął.

W̲a̲k̲a̲c̲j̲e̲ w̲e̲ c̲z̲w̲ór̲k̲ę | ♡ ʙᴜɴɢᴏᴜ sᴛʀᴀʏ ᴅᴏɢs ғғ ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz