XIII

85 7 0
                                    

   Gide otworzył oczy. W pierwszej chwili nie rozumiał co się właściwie stało. Wszystko go bolało. Czuł jak po twarzy spływa mu coś ciepłego. Dopiero po kilku minutach dotarło do niego, że był wypadek. Znajdowali się w jakimś rowie, natomiast samochód był w połowie zmiażdżony z przodu. W szczególności strona, na której siedział Ango.

Sakaguchi miał potłuczone okulary, natomiast szkło z przednej szyby auta poraniło mu twarz, która cała zalana była krwią. Obie jego nogi były zaklinowane pod zgniecionymi resztkami auta. Francuz przestraszył się, że kończyny jego partnera mogą być zagrożone amputacją. Skierował swój wzrok na Odę, który również był nieprzytomny.

Jednak strona Odasaku wyglądała nieco lepiej. Mimo to sam poszkodowany został nabity na jakiś pręt. Z ust ciekła mu czerwona ciecz.
U Dazaia dało się dostrzec nienaturalnie wygiętą rękę oraz rozcięcie na szyi od niewłaściwego ułożenia pasów bezpieczeństwa w trakcie katastrofy.

Gide przeraził się zaistniałą sytuacją. Podczas wypadku on ucierpiał najmniej, ponieważ nie mógł ruszać tylko ręką. Odpiął jakoś pasy i spróbował się dostać do Ango. Delikatnie nim potrząsnął. Zero reakcji. André spojrzał więc na Odę, który również był w poważnym stanie. W końcu lider Mimic zadzwonił na pogotowie.

***

    Dazai obudził się dopiero w szpitalu po kilku godzinach. Ujrzał siedzącego nad nim Gide'a.
-Co się stało?...-zapytał zdezorientowany.
-Był wypadek. Ango prawdopodobnie przysnął i wjechał w ciężarówkę...
-Co z Odą?
-Jego stan jest ciężki, ale powinien szybko z tego wyjść. Kilka minut temu wrócił z operacji.

-Ja pierdolę... A co z Ango?...
-Z nim jest najgorzej, nie wiadomo czy przeżyje. Ponoć nadal jest operowany... Siedzenie kierowcy w chwili wypadku zostało prawie w całości zmiażdżone, a sam Ango wgnieciony w fotel...
-Zaprowadzisz mnie do Ody?
-W porządku.

André pomógł Japończykowi wstać. Skierowali się na oddział, na którym leżał Oda.
-Odasaku!-krzyknął Osamu podbiegając do przyjaciela. Sakunosuke otworzył oczy.
-Dazai? Był wypadek, prawda?...-spytał.
-Tak... Ango musiał zasnąć za kierownicą.

-Nadal go kochasz? Pewnie nie jest już taki ładny jak przed wypadkiem-zaczepił nagle Oda lidera Mimic.-Poza tym nie wyglądasz na zbyt przejętego stanem swojej "miłości", którą tak niby szanujesz i w ogóle.
-Zamknij się.
-Bo co? Bo mam rację? Tak?
-Jak nie zamilkniesz w tej chwili, to zaraz będziesz potrzebował kolejnejnych kabli!-wrzasnął Gide i wyszedł.

Po kilku minutach wrócił.
-Mam dobrą wiadomość. Ango powinien z tego wyjść. Skończyli go operować i wszystko wskazuje na to, że jego stan został opanowany.

W̲a̲k̲a̲c̲j̲e̲ w̲e̲ c̲z̲w̲ór̲k̲ę | ♡ ʙᴜɴɢᴏᴜ sᴛʀᴀʏ ᴅᴏɢs ғғ ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz