LXXVI

53 3 0
                                    

-Kiedy oni przyjdą?-niecierpliwił się Dazai, po czym wsadził sobie łyżkę z zupą do ust.-Fuj! Co to jest?!-krzyknął po połknięciu. Odepchnął od siebie talerz. Oda westchnął i wyjął telefon.
-Podobno to barszcz ukraiński. Mnie tam to smakuje-powiedział po chwili.

-Jak ty możesz jeść takie gówno? Pojebało do reszty?-spytał oburzony Osamu.
-Normalnie. Dobre jest. A wracając do tematu pozostałej dwójki, to nie wiem co tak długo robią.
-Idź sprawdzić.
-Ehhh... Zgoda.

Sakunosuke wstał z krzesła i wyszedł ze stołówki. Skierował się do ich pokoju. Przechodził przez korytarze z żółtawymi ścianami. Podłogę natomiast pokrywała czerwona wykładzina z kropkami o tym samym kolorze, co ściany.

W pewnym momencie dotarł do właściwych drzwi. Ostrożnie wszedł do środka. Od progu usłyszał dziwne dźwięki od strony toalety. Westchnął ciężko. Domyślał się, co się dzieje.

Mimo tego jednak postanowił przerwać amory zakochanej parze. W końcu obiadokolacja nie jest przez cały czas, prawda?

Chwycił za klamkę i otworzył drzwi na oścież. Jego oczom ukazał się przygniatany do ściany prysznica Ango, którego ostro brał od tyłu Gide. Odasaku już miał krzyknąć, by przestali, jednak kiedy otworzył usta, przewrócił się na rzuconej na ziemię koszuli Francuza.

Na huk ten zareagowała uprawiająca miłość dwójka. Odwróciła się w tamtą stronę. Sakaguchi aż wrzasnął. André natomiast nic nie mówił. Zasłonił jedynie nagie ciało partnera swoim.
-Możesz wyjść?-zapytał.-Okruszka mi zawstydzasz.

-Chcę tylko, byście przyszli na dół. Potem możecie robić sobie co wam się podoba, a ja nie będę wtryniał się w nieswoje sprawy. Może być?-odparł niebieskooki. Białowłosy zamyślił się.
-No okej, skoro tak ci zależy. Ale wyjdź, moje złotko nie pokaże ci się nago, nawet o tym nie myśl-zgodził się.
-Nie mam ochoty go oglądać w tym stanie-zapewnił Oda, po czym wyszedł z pokoju.

Czekał dłuższą chwilę na swoich przyjaciół. Kiedy ci wyszli, cała trójka poszła na stołówkę. Dosiedli się do Dazaia, który kończył jeść drugie danie.

* * *

-Idziemy na plażę?-zaproponował Ango po jedzeniu, gdy nudzili się w pokoju.
-Przecież późno jest-burknął niezadowolony Osamu.
-No nie przesadzaj. Jeszcze zdążymy na zachód słońca-odezwał się Gide, patrząc na swojego ukochanego, który się do niego uśmiechnął.
-Możemy iść. Nie mam nic przeciwko-wtrącił się Oda.

Cała czwórka ubrała się do wyjścia. Każdy z nich milczał. Droga nie była długa. Wystarczyło jedynie przejść przez niewielki lasek, co i tak zajmowało jakieś pięć minut. Jak można było się domyślić, zakochana para szła za ręce. Po drodze minęli ludzi, którzy najprawdopodobniej rzucili by się na nich z pięściami, gdyby nie mięśnie Francuza, które skutecznie zniechęcały do aktu przemocy.

Kiedy doszli na miejsce, ich oczom ukazała się plaża pełna ludzi, którzy najpewniej również przyszli popatrzeć na zachód słońca. André westchnął.
-Odejdźmy gdzieś, gdzie będziemy w miarę sami-zażądał. Nikt nie protestował. Skierowali się w lewo. Przeszli dziesięć minut spacerkiem. Po tym czasie znaleźli zadowalające ich miejsce.

Usiedli. Gide i Ango blisko siebie, natomiast Odasaku i Dazai kilka metrów za nimi.

-Słodko wyglądają-przyznał Sakunosuke na ucho Osamu, patrząc na siedzącą przed nimi parę, która zaczęła się przytulać.
-A ja wiem? A i wracamy jutro jednak. Obczaiłem, że nie możemy sobie pozwolić na tak długi wyjazd w różne miejsca, bo kasy już nie mamy-padła odpowiedź.

Zapadła cisza, w której wszyscy skupili się na oglądaniu pięknego zjawiska natury. Siedzieli tak do czasu, gdy nie było już na co patrzeć. Wstali i poszli do hotelu. Oda poszedł odkręcić to, co namieszali przez brak myślenia o pieniądzach, natomiast Dazai pakował pojedyncze powykładane rzeczy.

-Kochanie...-zaczął nagle Ango podchodząc do ukochanego, po czym chwycił go za ramiona. Francuz splótł ich ręce.
-Tak, okruszku?

-Nie sądziłem, że ten wyjazd zakończy się naszym związkiem. W ogóle to pamiętasz kto zrobił pierwszy krok?-brunet w okularach zarumienił się.
-Oczywiście, że ja, głuptasku-odparł, a następnie kilka sekund później pocałował Japończyka.-I nie spodziewałem się, że zaledwie kilka dni po wyznaniu sobie uczuć, zaczniemy ze sobą sypiać.

-Oj tam, nie przejmuj się tym. Tak wyszło-urzędnik cicho zachichotał.-Wracamy jutro do Japonii... Jedziesz ze mną czy wracasz do Francji?...-dodał niepewnym głosem.
-Nigdzie nie jadę bez ciebie, kotku. Nie masz chyba nic przeciwko, by razem zamieszkać?
-Tak szybko?
-A mamy inne wyjście?
-No nie.

W tym momencie wrócił Oda. Razem z nim stwierdzili, że pójdą już spać, by mieć siłę na podróż. Z nich wszystkich najbardziej zawiedziony był Dazai, który miał nadzieję na popływanie jeszcze w morzu. Nie było to jednak realne, lecz za to udało im się zobaczyć zachód słońca. Pomimo wysokiej temperatury, Gide i Ango spali w swoich objęciach na największym łóżku, natomiast Oda i Osamu, na dwóch mniejszych. Następnego dnia rano musieli się już niestety pożegnać z wakacjami i wrócić do szarej rzeczywistości...


W̲a̲k̲a̲c̲j̲e̲ w̲e̲ c̲z̲w̲ór̲k̲ę | ♡ ʙᴜɴɢᴏᴜ sᴛʀᴀʏ ᴅᴏɢs ғғ ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz