XXXIV

82 7 5
                                    

-Jezu... To się nie dzieje...-jęknął Oda.
-Straciliśmy naszego Ango?...-wybełkotał zszokowany Dazai. Zaczął cicho płakać. Odasaku przytulił go i próbował uspokoić, ale na próżno.

Gide siedział przez chwilę nieruchomo. Nie przyjmował do siebie myśli, że jego ukochany mógł zginąć w katastrofie lotniczej. Nie mógł dłużej patrzeć na zmasakrowany samolot, więc poszedł do swojej sypialni. Nawet nie zapalił świetła. Zamknął drzwi.

Chwycił koszulę, którą zostawił mu Ango, po czym rzucił się na łóżko szlochając. Wtulił w siebie ubranie partnera. Poczuł jego przyjemny, delikatny zapach. "To jedyne, co mi po nim zostało?..."-pomyślał.

Przypomniał sobie, jak po raz ostatni widział uśmiechniętego urzędnika na lotnisku. Do oczu natychmiast napłynęło mu więcej łez. Nawet nie próbował ich ocierać. W tej sytuacji jak najbardziej mógł sobie pozwolić na płacz.

W pewnym momencie zadzwonił mu telefon. Z początku to olał, jednak w ostateczności podniósł go. Spojrzał na ekran, jednak nic nie widział przez łzy. Przesunął ledwo widzialną dla niego zieloną słuchawkę. Przyłożył urządzenie do ucha.

-Halo?... To nie jest dobry moment na rozmowę... Właśnie straciłem ukochaną osobę w wypadku lotniczym...-wyszlochał. Ledwo dało się go zrozumieć. Już miał się rozłączyć, lecz odezwał się do niego znajomy, łagodny głos:

-Spokojnie, nikogo nie straciłeś. Dzwonię, by cię poinformować, że jestem cały. Leciałem samolotem, który wystartował wcześniej. Właśnie dotarła do mnie informacja o tej tragedii i pomyślałem, że do ciebie też. Miałeś podstawy, żeby sądzić, że zginąłem.

-Ango?!
-Zgadza się.
-Nie... nie wierzę... To niemożliwe... Powiedz w takim razie ile mam w spodniach! Wtedy uwierzę! Tego nie wie nikt prócz Ango!
-Osiemnaście centymetrów. Chwaliłeś mi się tym na plaży w Chorwacji. To było koło południa-odpowiedź padła niemal natychmiast.

Francuz wziął chusteczkę i otarł nią twarz.
-Więc to ty... Tak się cieszę, że cię słyszę!
-A ja się cieszę, że nie leciałem tamtym samolotem. Pomyśl tylko. Jeśli bym się wtedy spóźnił na lot, wsiadłbym nieświadomie do maszyny, która po raz ostatni wzbije się w powietrze.

-Masz rację... To byłoby straszne ciebie stracić. Na dodatek, gdyby to się stało, to nie miałbym szans nawet temu zapobiec.
-Tak szczerze, to nawet myślałem, by wylecieć troszkę później...
-Dobrze, że tego nie zrobiłeś. Wolę to, niż kilka chwil więcej spędzonych z tobą, lecz za cenę twojego życia.

-Idziemy na kamerkę? Normalnie musiałbym już iść spać, jednak chcę cię wesprzeć, byś mógł spokojniej spać. Może przy mnie zaśniesz-padła propozycja.
-Oczywiście. Pragnę cię zobaczyć. Ciebie i twoją uroczą, całą buźkę.

Zrobili tak, jak zaproponował Sakaguchi. Francuz wyjął komputer i słuchawki, a po chwili rozmawiał ze swoim ukochanym na kamerce. Cały czas się do niego uśmiechał. Kilka razy nawet pogłaskał monitor.

-Jesteś w swoim domu?-zapytał.
-Tak. I wybacz, że taki tu bałagan. Zwykle tak nie mam. Wszędzie jakieś dokumenty...
-Nie przejmuj się tym. Przede mną nie musisz niczego ukrywać.
-Wiem, ale czułbym się głupio nie przepraszając.
-Jak wolisz.

-Tak w ogóle to mam dla ciebie niespodziankę. Wspominałem coś o niej przed wyjazdem na lotnisko.
-No dawaj.

Kilka sekund później liderowi Mimic przyszło powiadomienie w telefonie. Wziął sprzęt do ręki i sprawdził. Ango wysłał mu jakiąś fotografię. André wszedł w wiadomość. Jego oczom ukazało się zdjęcie bruneta w okularach, który znajdował się w łazience. Zapewne był tuż po kąpieli, bo miał owinięty wokół siebie sam ręcznik. Stał trochę bokiem do lustra (w nim robił zdjęcie) i spod ręcznika wysunął swoją jedną nogę w ten sposób, by było widać mu sporą część lewego uda.

-Oj ty, niegrzeczny jesteś-uśmiechnął się Gide.-Zaraz mi postawisz.
-Wiedziałem, że ci się spodoba-zachichotał urzędnik.-Uznałem, że mogę ci ufać na tyle, by zacząć wysyłać ci podobne rzeczy.
-Cieszę się, chociaż na to zaufanie nie zasługuję. Po tym wszystkim, co zrobiłem...

-Nie roztrząsajmy już tego.
-Oddam ci ukradzione pieniądze, obiecuję. Tylko daj mi trochę czasu.
-Nie musisz ich oddawać.
-Ale jak to? Przecież ci je ukradłem wtedy w klubie.
-Nie szkodzi. Są twoje. Jakoś sobie poradzę.
-Źle się będę z tym czuł...
-Wiem co mówię. Zachowaj je.
-No dziękuję, nie wiem co powiedzieć... Jestem zakłopotany...

-Oj tam. O i widzę, że trzymasz moją koszulę.
-Tak, dobrze widzisz.
-Ja sobie zabrałem twoją bluzę, jeśli nie masz nic przeciwko.
-Oczywiście, że nie mam. I ładna piżama.
-Dzięki-Ango spojrzał na swoją zieloną piżamę w owoce mango.

-Schrupałbym cię-przyznał André. Po tych słowach dostał kolejne zdjęcie. Zerknął na nie.
-Tak szczerze, to mam ochotę cię ostro brać, jak mi wysyłasz siebie z twarzą ahegao-skomentował.
-Chcesz więcej?
-Jasne.
-To poczekaj do jutra. Jutro wyślę ci coś specjalnego, jeśli dam radę.

W̲a̲k̲a̲c̲j̲e̲ w̲e̲ c̲z̲w̲ór̲k̲ę | ♡ ʙᴜɴɢᴏᴜ sᴛʀᴀʏ ᴅᴏɢs ғғ ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz