-Właśnie tak go kochasz!-krzyknął Oda na Francuza, po czym podszedł do Ango. Pomógł mu dojść do siebie, ponieważ urzędnik był w niemałym szoku. Policzek miał cały czerwony od uderzenia.
-Jak mogłeś podnieść na mnie rękę?...-spytał Gide'a.
-Przepraszam, poniosło mnie...-wybełkotał André. Chciał przytulić Sakaguchiego, lecz Oda go odepchnął.
-Nie dotykaj go już!
-Odasaku, uspokój się, proszę... Pozwól mu-zareagował brunet. Chwilę później znajdował się w objęciach lidera Mimic. Ich usta zaczęły się do siebie powoli zbliżać. Sakunosuke wrócił do auta.-I jak?-dopytywał Dazai, gdy Oda zapiął pasy.
-Ogólnie to dupa, bo ten debil jeszcze nie przejrzał na oczy, że jego "skarb" go nie kocha. Nawet jeśli go uderzył przed chwilą-odparł niebieskooki.
-To faktycznie. Dalej zamierzasz rozwalić ten związek?
-Tak, ale zmienię taktykę. Muszę po prostu dostarczyć Ango odpowiednich dowodów na moje słowa.
-Jak zamierzasz to zrobić?-Właśnie nie wiem i to jest najgorsze.
-Pomyślę z tobą. A czemu ich tak długo nie ma?
-Obściskują się jak zwykle. Nie chciałem na to patrzeć, więc wróciłem.
-Ciekawe co dalej będzie. Wspólna upojna nocka na zgodę?-zadrwił Dazai. Odasaku nic nie odpowiedział.Po kilku minutach Ango i Gide wrócili do samochodu.
-Ile nam zostało jazdy?-odezwał się nagle samobójczy maniak.
-Godzina-udzielił odpowiedzi André.
-Tylko tyle?
-Tak.Nie minęło jednak pięć minut, a Dazai już zaczął się niecierpliwić.
-Daleko jeszczeee?-marudził.
-Minęło pieprzone pięć minut. Weź ty się zamknij i daj mi prowadzić-warknął Francuz.-Siku mi się chce.
-No to nie wiem, w butelkę zrób czy cokolwiek-powiedział od niechcenia Gide. Jednak nie wiedział, że jego słowa zostaną wzięte na poważnie. Dazai zabrał Odasaku pustą butelkę po wodzie i zaczął rozpinać spodnie.-Co ty odpierdalasz?! Chory jakiś jesteś?!-wrzasnął Oda, po czym powstrzymał przyjaciela.
-No co? Podrzucił mi pomysł.
-To nie było na serio, debilu!-wtrącił się André.-A tak swoją drogą nie rozpinaj tych spodni jak Ango jest przed tobą! Tylko ja mogę to robić!-Ja pierdolę-westchnął Osamu, a następnie położył się na kolanach Ody.
-Co robisz tym razem?-Oda niezbyt był zadowolony z czynów samobójczego maniaka.
-Próbuję spać. Nie widać?Niestety Dazai zaczął się dość mocno wiercić, co jeszcze bardziej niezadowoliło Odasaku.
-Czy możesz przestać się wiercić?
-Nie.
-Masz coś w tyłku, że się tak rzucasz na moich kolanach?
-Tak. Mianowicie mam w dupie, że tak na prawdę nie jest jeszcze pora na spanie. A to zajmuje dużo miejsca, więc się mocno kręcę.-Ja pierdolę...-tym razem przeklnął Sakunosuke. Był załamany postawą przyjaciela. Gdy jeszcze umawiali się dopiero na wyjazd, nie spodziewał się, że będzie aż tak źle.
Pod wpływem trzymania głowy w dół podczas jazdy zrobiło mu się niedobrze. Wyjął worek z kieszeni plecaka. Po kilku minutach nie wytrzymał i zwrócił do niego cały ostatni posiłek.
-Choroba lokomocyjna?-zaczepił Gide.-U ciebie?
-Daruj sobie te komentarze, błagam cię-odparł niezadowolony Oda zawiązując woreczek z jego treścią żołądka. Postanowił się już nie odzywać. W związku z tym resztę drogi spędzili w absolutnej ciszy. Nawet nie było żadnej muzyki. W końcu po wyczerpującej podróży dojechali na miejsce.
CZYTASZ
W̲a̲k̲a̲c̲j̲e̲ w̲e̲ c̲z̲w̲ór̲k̲ę | ♡ ʙᴜɴɢᴏᴜ sᴛʀᴀʏ ᴅᴏɢs ғғ ♡
Fiksi Penggemar"-Ango, muszę ci coś wyznać...-zaczął białowłosy. Ango spojrzał na niego z lekką niepewnością. -Co takiego?-spytał. Jego rozmówca zawahał się, jednak w końcu otworzył usta, by powiedzieć to, co zamierzał. (...)" ☆ Kilka wyjaśnień, zanim zaczniesz sw...