Następnego ranka Ango otworzył powoli oczy. Wszystko go bolało. Rozejrzał się. Był w swoim łóżku. Jedyne co pamiętał, to picie drinka w jakimś klubie z André. Wtem dostrzegł Dazaia, który jeszcze spał obok jego posłania. Lekko go szturchnął. Osamu natychmiast się obudził.
-Co się stało?...-spytał zdezorientowany Sakaguchi.-Dlaczego jestem nagle tutaj?...
-Odasaku ci o wszystkim opowie-padła odpowiedź.
-Coś poważnego się stało?... A tak w ogóle to gdzie Gide?-Na dworze spał-wytłumaczył Oda wchodząc do pokoju z tacką ze śniadaniem. Podał ją urzędnikowi.
-Nie rozumiem... Dlaczego go wywaliliście? Nie mieliście prawa! On nic złego nie zrobił!
-Otóż zrobił... Posłuchaj, ale to co teraz powiem, może tobą mocno wstrząsnąć...-zaczął Sakunosuke siadając na łóżku i łapiąc rękę Ango, by temu było lżej.-No to słucham.
-On cię zgwałcił tam w tym klubie...-słowa te z trudem przeszły Odzie przez gardło.
-Jak to?! Kłamiesz! Znowu chcesz nas rozdzielić, nie było cię z nami!-Ango, na serio jest mi bardzo przykro, ale to prawda. Nie oszukuję cię. Ten potwór sam się przyznał, że dosypał ci czegoś do napoju, a następnie cię zaciągnął do toalety w wiadomym celu. Nawet przy nas traktował cię jak kogoś gorszego i wyzywał od szmat. Ponad to ukradł ci pieniądze z portfela. Sam sprawdź na dowód, że nie próbuję was rozdzielić bez powodu.
Sakaguchi wymacał w swojej kieszeni portfel i sprawdził go. W środku było pusto. Zastygł w bez ruchu. Zaczął myśleć nad każdym słowem przyjaciela. Na początku nie chciał dopuścić do siebie myśli, że został tak skrzywdzony przez osobę, którą kocha. W końcu jednak po jego policzkach spłynęły łzy.
-To wy zabraliście te pieniądze, żeby go wrobić...-szlochał.
-Nie, Ango. Nigdy byśmy czegoś takiego nie zrobili-zaprotestował zmartwiony Dazai.
-Na ten gwałt nie macie dowodów...
-Nie mamy, ale twój oprawca sam się do tego przyznał. Na dodatek sprawiał wrażenie zadowolonego z dokonanego czynu...W tym momencie do pokoju wszedł Gide. Gdy zobaczył łzy Ango, od razu domyślił się wszystkiego.
-Myślałem, że mnie kochasz i mogę ci ufać!-krzyknął zapłakany urzędnik w stronę białowłosego. Nie mógł się uspokoić.-Kochanie, oni naciągają fakty. Nie było ich tam, a ty nie wiesz co się działo, więc mogą ci wciskać przeróżne rzeczy-powiedział spokojnie Francuz powoli podchodząc do płaczącego.
-"Kochanie"? A gdzie twoje "szmato"?-wtrącił się Oda.
-Zamknij się, gnoju. Nie wiesz co mówisz-warknął lider Mimic.-To słucham twojego wytłumaczenia...-Ango otarł słone krople ściekające z jego oczu. W tamtej chwili czuł się koszmarnie. Brzydził się własnego ciała.
-Ktoś musiał dosypać ci coś do picia, kiedy nie patrzyłem. Przy mnie zemdlałeś, ale nikt cię nie zgwałcił. Jak wstałem z tobą by wyjść, to jakiś facet uznał, że jesteś bezbronny i cię napadł. Niestety udało mi się obronić tylko ciebie, by cię nie zranił. Jak wyszliśmy, to wtedy napotkaliśmy Odę i Dazaia przed klubem-André powiedział wymyśloną wcześniej wersję wydarzeń. By jeszcze dodać realizmu swojej historii, pokazał siniaki, które sam sobie wcześniej zrobił na dworze za pomocą kamienia.
Sakaguchi przestał płakać. Przeanalizował wszystko jeszcze raz. Nie był pewny komu wierzyć. Opowieść jego partnera brzmiała bardziej przekonująco, a poza tym go kochał, więc tak było dla niego łatwiej. Na dodatek te siniaki. "Sam sobie ich przecież raczej nie zrobił..."-pomyślał. Wziął głęboki wdech. Poczuł się lepiej.
-Ango, on kłamie. Sam sobie musiał zrobić te siniaki!-ostrzegał Oda.
-Nienawidzę cię. Chciałbym, byś zginął za to, co próbujesz ciągle mi wmawiać. Koniec z naszą przyjaźnią-powiedział mu urzędnik.Sakunosuke osłupiał. Do oczu napłynęły mu łzy. Nie spodziewał się czegoś takiego w ustach przyjaciela. Chciał dla niego przecież jak najlepiej, a w zamian dostał nożem w serce. Sakaguchi założył okulary, popchnął Odę z pogardą, wstał, po czym podszedł do Gide'a, którego objął.
-Mój bohater-wyszeptał z miłością do Francuza, a następnie sprawił, że ich usta się spotkały.
CZYTASZ
W̲a̲k̲a̲c̲j̲e̲ w̲e̲ c̲z̲w̲ór̲k̲ę | ♡ ʙᴜɴɢᴏᴜ sᴛʀᴀʏ ᴅᴏɢs ғғ ♡
Fanfiction"-Ango, muszę ci coś wyznać...-zaczął białowłosy. Ango spojrzał na niego z lekką niepewnością. -Co takiego?-spytał. Jego rozmówca zawahał się, jednak w końcu otworzył usta, by powiedzieć to, co zamierzał. (...)" ☆ Kilka wyjaśnień, zanim zaczniesz sw...