•Rozdział 2•

728 40 3
                                    

Marcel wszedł do biura. Skierował się do korytarza po prawej stronie aby dostać się do windy. Jego stanowisko znajdowało się na 6 piętrze. Dla niego zdecydowanie za wysoko, aby wchodzić po schodach. Gdy lampka zapaliła się na znak że winda jest na parterze, chłopak był gotowy aby wejść do windy i wciszy udać się do biurka. Jednak coś nagle wciągnęło go do windy. Była to niższa od Marcela, brunetka w dresowej, granatowej sukience. A na imię jej było Sylwia. Razem z Patrykiem, Marcelem i Sylwią tworzyli grupkę przyjaciół, którzy spotykali się co tydzień aby jak zwykle upić się i grać w Makao. W zwyczaju mieli spotykać się w piątki, upijając swoje nieszczęścia, sukcesy i inne rzeczy. Zazwyczaj szli do baru na końcu ulicy.

-I co znalazłeś kogoś? – powiedziała z ekscytacją w głosie dziewczyna.

-A kogo miałem znaleźć przez te 10 godzin? – Marcel niezbyt lubił jej nadpobudliwość, podejście do życia i jej zachowanie. Nie była w jego typie. Chłopak lubił być sam i nie lubił towarzystwa. Jedyne jakie znosił to ich ekipki.

-Nie wiem. Może jakąś dziewczynę? – Sama lepsza nie jesteś. Sama se znajdź kogoś.

Winda dotarła na 6. piętro. Magister skierował się w lewo do łazienki. Chciał od niej uciec. Chciał się skupić na pracy żeby nie wylecieć. Przez koleżankę mu to nie wychodziło. Rozpraszała go wypytując codziennie o jedno i to samo — Czy masz kogoś? A odpowiedź jest zawsze taka sama. Korzystając z okazji, załatwił swoje sprawy w toalecie i odszedł w stronę sporawego pomieszczenia z biurkami i salą obrad. Marcel miał biurko przy oknie. Jego widok był przepiękny. Miał widok na wysoki Pałac Kultury. Teraz - w zimie gdy jest zimno, było widać tylko dół, przez mgłę która spowiła ten budynek. Chłopak miał dziś dużo roboty. Miał zaprojektować ulotkę kremu do twarzy. Zanim zabrał się do pracy, podszedł do małego pokoju, w którym znajdowała się kuchnia. Chwycił z szafki kubek ceramiczny, postawił pod ekspresem do kawy i wybrał swoją ulubioną kawę - czarną. Nigdy nie korzystał ze słodzików, cukru czy mleka. Kochał czarną kawę bo była taka jak jego życie. Czarne, gorzkie i  intensywnie mocne. Z kawą udał się do biurka. Zaczął projekt od uruchomienia komputera. Pierwsze co ujrzał to tło na którego środku umiejscowiony był napis : KIEDY KOGOŚ ZNAJDZIESZ? Jak można było się domyślić, była to robota Sylwii. Miał teraz trochę czasu dla siebie. Jego telefon zaczął wibrować, na znak że ktoś dzwoni.
Ani chwili spokoju.

============================

•W imię czego?• || Nigdy nie jest za późno... || MagisterxZaha || YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz