•Rozdział 46•

240 22 1
                                    

Ola jechała samochodem. Po kilku minutach jazdy dotarła do galerii. Gdy znalazła wolne miejsce parkingowe, wysiadła i skierowała się na 4 piętro galerii. Gdy wjechała schodami ruchomymi na piętro, od razu zobaczyła sklep z rzeczami dla dzidziusiów. Gdy przekroczyła próg sklepu, podeszła do działu z ubrankami. Pochyliła się nad piłką z bodami dziecięcymi. Przez chwilę szukała odpowiedniego rozmiaru, ale udało jej się znaleźć. Komplet szesnastu ubranek. Cztery z nich były żółte w białe paski z misiami. Kolejne cztery były jasno niebieskie w białe paski z dużym, brązowym misiem na środku. Jeszcze kolejne  cztery były całe żółte. A reszta była biała w niebieskie gwiazdki. Włożyła ubranka do koszyka i podeszła do półki z pieluchami. Chwyciła największą paczkę jaka tam była. Jej telefon wydał krótki dźwięk.

"Estaré allí en un momento. Espérame."
(Zaraz będę. Poczekaj na mnie.)

Dziewczyna westchnęła. Podeszła z wypełnionym koszykiem do regału z butelkami, smoczkami i miseczkami. Patrzyła przez chwilę na butelki gdy nagle poczuła dłoń na ramieniu. Przestraszyła się i powoli odwróciła. To był Miguel. Chłopak wziął do rąk zestaw, w którym były trzy plastikowe miseczki, trzy plastikowe talerzyki, i komplet sztućców. Dziewczyna wzięła do ręki pudełko i podeszła do buteleczek. Wzięła ładną przezroczystą buteleczkę, na której był piękny kwiatowy nadruk. Podała Miguelowi i chwyciła zestaw smoczków. Miguel chwycił koszyk i podeszli do kasy. Zapłacili. Chłopak zaniósł rzeczy do samochodu i po chwili dołączył do Aleksandry. Weszli do hipermarketu. Skierowali się do alejki z jedzeniem dla dzieci. Wzięli mleko w proszku, hiszpański odpowiednik Bobovitek i włożyli wszystko do koszyka. Później podeszli na dział owoców i warzyw. Tego dnia dziewczyna miała gotować pyszny polski rosół. Musiała kupić kurę, włoszczyznę i makaron. Miguel odłączył się od dziewczyny i próbował skierować się do alejki z alkoholem. Dziewczyna w ostatniej chwili chwyciła go za koszulkę i przyciągnęła do siebie.

- A ty gdzie się wybierasz? – Zaśmiała się.

Miguel zrezygnowany ruszył za nią w stronę warzyw. Miguel po chwili powrócił że wszystkim co dziewczyna musiała kupić. Podeszli do kasy, zapłacili i wrócili do samochodu. Miguel wracał dostawczkiem z pracy, więc wrócił swoim autem. W domu przywitała ich Malory w ramionach Zachariasza. Na twarzy dziewczynki gościł szeroki, bezzębny uśmiech.

============================

•W imię czego?• || Nigdy nie jest za późno... || MagisterxZaha || YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz