•Rozdział 32•

250 27 2
                                    

-I co z nim pani Doktor? – Zdenerwowany Zachariasz podbiegł do pani doktor. Pani doktor była Polką więc nie miał problemu z porozumieniem się. Siedział tam już dwie godziny. Ola nie odpowiadała na telefony, a Miguel?... A Miguel bawił się świetnie w klubie.

- Na razie jego stan jest stabilny. Ma podbite oko i opuchliznę na policzku. To tyle z urazów. Będę zmuszona zawiadomić policję. Wątpię żeby sam sobie to zrobił. – Powiedziała pani doktor kręcąc głową. – Czy miał wcześniej jakieś mocniejsze urazy czaszki? – Zachariasz zamarł. Przed oczami miał scenę, jak otwiera drzwi i w jego objęcia upada zmasakrowany Marcel. – Halo? Proszę pana!

-Tak, przepraszam. Kiedyś doświadczył "wypadku", ale tylko on wie co się tam stało. Nikomu nie powiedział. – Powiedział przez łzy chłopak. Pani doktor skierowała słowa do pielęgniarki.

-Lo llevamos a la ecografía del cráneo! Rapido! (Zabieramy go na USG czaszki! Szybko!) – Pielęgniarka pokiwała głową i skierowała się do sali w której leżał Marcel.

-Czy coś mu grozi!? – Spojrzał z nadzieją w oczach na panią doktor. – Czy... Czy... Czy on przeżyje? – Nie chciał dopuścić do siebie takiej myśli. Nie chciał tego. Pani Doktor wzruszyła ramionami, i w pośpiechu złapała łóżko i poszła w kierunku sali do USG. Zaha widząc Marcela, złapał się za usta, nie chcąc krzyknąć na cały szpital. Z jego oczu poleciały łzy. Tracąc równowagę, oparł się o ścianę i osunął na podłogę.

-----------------------------------------------------------

Dziewczyny wyszły z klubu całe radosne. Ola wyjęła rozbawiona telefon. Miała 10 nieodebranych połączeń i 13 sms'ów. Wszystkie od jednej osoby. Gdzie ty jesteś?! Czemu nie odbierasz? Ale gdy zobaczyła jedną i ostatnią wiadomość, jej twarz zbladła i zpochmurniała.

-Tośka! Szybko do szpitala! – Krzyknęła przez łzy w stronę zdziwionej dziewczyny. Była zdruzgotana. Nie wiedziała co się stało, ale miała poczucie winy. Miała wrażenie że gdyby odebrała, to wszystko by się nie stało. Gdy dotarli pod szpital Ola rozwścieczona wbiegła do szpitala.

-ZACHARIASZ! – Krzyknęła na cały szpital, takim głosem jakby miała kogoś zabić. Podeszła do niej jakąś pielęgniarka.

-Por favor no grites en el hospital. Si no te calmas, tendré que preguntarte. (Proszę nie krzyczeć w szpitalu. Jeśli się pani nie uspokoi, będę zmuszona panią wyprosić.) – Powiedziała że stoickim spokojem.

Podeszła do recepcji i spytała gdzie jest jej brat.

-¿Queién eres tú? (Kim pani jest?) – Spytała recepcjonistka.

-¡Soy su hermana! ¡Dime dónde está ahora! (Jestem jego siostrą. Mów mi gdzie on teraz jest!) – Prawie napluła recepcjonistce na twarz. Ta wskazała jej że ma iść w prawo na wprost. Ta podziękowała, jak gdyby nigdy nic. I poszła. Gdy ujrzała Zachariasza siedzącego podeszła do niego rozwścieczona. Gdy chłopak zobaczył że ktoś nad nim stoi i lustruje go wzrokiem, spojrzał w górę. Gdy zobaczył kto to, szybko wstał i zaczął się powoli cofać. Ola powoli podchodziła do niego.

-Jak. To. Się. Kurwa. Dzieje. Że. Nawet. Na. Jeden. Wieczór. Nie. Mogę. Was. Zostawić. Samych. Powiesz mi? – Spojrzała mu w oczy, przyjaźnie, a zarazem wrogo. Ten próbował coś wydukać, ale mu to nie wychodziło.

-On wyszedł, a ja zostałem w klubie. Gdy nie było go kilka minut, poszedłem i zobaczyłem go leżącego nieprzytomnego. Całego pobitego.

Przyszła pani doktor z uśmiechem na twarzy. Była czymś wyraźnie ucieszona.

============================

Chciałam wam wszystkim podziękować, za tak miłe komentarze. Aż chce się pisać kolejne rozdziały. Proszę oto mój prezencik. <3 🎁

•W imię czego?• || Nigdy nie jest za późno... || MagisterxZaha || YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz