•Rozdział 21•

337 32 0
                                    

-Skaranie boskie z wami. Jak wyście to zrobili? – Marcel zaśmiał się pod nosem – Czy coś cię bawi!?

-Nie nic. – odpowiedział chłopak nadal się śmiejąc. Przejechali drogę w ciszy. Miguel próbował rozładować atmosferę rozpoczynając rozmowy. Ola uczyła narzeczonego języka polskiego, żeby gdy przyjadą do Polski, nie musiała mu wszystkiego tłumaczyć.

Przejechali już przez granicę niemiecko-belgijską. Po pewnym czasie od minięcia granicy belgijskiej, zaczęły się pytania.
"Kiedy się zaręczyliscie? Ile chcecie mieć dzieci? Kiedy wesele? Jak będą miały na imię wasze dzieci?" Pytania były na tyle nachalne, że Ola nie wiedziała co powiedzieć. Spojrzała na Miguela proszącym, o pomoc, wzrokiem. Nie wiedziała co powiedzieć, ponieważ nie rozmawiali jeszcze na tak trudne tematy. Nagle padło pytanie ze strony Zachariasza "Dlaczego się wyprowadziłaś z Polski?". Coś w Oli pękło. Właśnie dlaczego?. Dziewczyna znała odpowiedź na pytanie bardzo dobrze.

***
Minęło pół roku, odkąd Marcel wyprowadził się z domu. Tęskniła za nim. Nie odzywał, się nie pisał, nie dzwonił. Brakowało jej brata.
Jej ojciec zaczął pić. Zaczął pić, imprezować i szwędać się po mieście w nocy. Można było powiedzieć że uległa jakiemuś scenariuszowi,jakby codziennie ćwiczyła do jak najlepszego odegrania głównej roli.
Wychodzi z butelką wina, idzie na imprezę, nie daje znaku życia, Ola czeka do późna na niego, ten wraca upity. Było tak codziennie. Pewnego dnia ojciec zastał w domu tylko kartkę. Był zbyt pijany by cokolwiek przeczytać, więc postanowił że przeczyta rano.

Drogi Ojcze. Nie wytrzymałam już tego stresu, tego napięcia. Wyprowadzam się do chłopaka. Nie szukaj mnie bo i tak nie wrócę. Nigdy ci nie wybaczę tego co zrobiłeś naszej rodzinie. Pożegnałam się z mamą. Żegnaj.

Ojciec Oli wbiegł do jej pokoju. Nie było walizek, ubrań, komputera i pieniędzy. Padł na kolana.
Co ja narobiłem...
***

Z Oli oczu zaczęły lecieć łzy. Miguel zjechał na pobocze. Wyłączył silnik i przytulił dziewczynę. Ta się w niego wtuliła i bardziej się rozpłakała. Zakłopotani chłopaki z tyłu auta spojrzeli na siebie wymownie. Marcel wyszedł z auta, otworzył przednie drzwi, i od drugiej strony przytulił siostrę. Gdy dziewczyna się uspokoiła, ruszyli dalej. W ciszy. Do granicy francuskiej nikt nie wypowiedział ani jednego słowa.

============================

•W imię czego?• || Nigdy nie jest za późno... || MagisterxZaha || YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz