•Rozdział 37•

255 22 1
                                    

Ola jechała spokojnie. Marcel był obojętny na jej zachowanie, ponieważ miał większe zmartwienia. Ola gdy zobaczyła w lusterku grymas na jego twarzy, zjechała na pobocze. Otworzyła drzwi, wyłączyła silnik i wyjęła kluczyk ze stacyjki. Wysiadła, dając znak chłopakom że mają zrobić to samo. Podeszła do brata i patrzyła się mu w oczy.

- Dlaczego taki jesteś? Dlaczego uciekłeś że szpitala? Co się dzieje? Powiesz mi? – Spytała łamliwym głosem. Marcel przez chwilę milczał.

- Nic się nie stało. Chciałem uciec od tego wszystkiego. Z mojego powodu ucierpiała już niejedna osoba. Nie chcę by to się powtórzyło. Ja... – Przerwał. Złapał dłonie swojego narzeczonego i spojrzał mu w oczy. – Przepraszam... – Wyszeptał Zaszce w twarz. Ola patrzyła na nich cały czas. Po chwili wzdrygnęła się z zimna. Wróciła do samochodu. Nie chciała przerywać tak pięknej chwili, ale musiała. Spojrzała na zegarek n w telefonie. Przez to całe zamieszanie straciła rachubę czasu. Było już wcześniej rano. Około 7:20. Dziś był jej wielki dzień. Otrząsnęła się z rozmyślań.

- Ekhem... – Chłopcy jak w zegarku spojrzeli w jej stronę. – Pora ruszać... Dziś jest mój wielki dzień.

Bez słowa wsiedli do samochodu. Chłopcy siedząc na tylnych siedzeniach, złapali się za ręce i trzymali tak do końca podróży. Gdy dotarli do domu, przed garażem ukazał się samochód Miguela. Ola lekko się uśmiechnęła, widząc że jej Romeo jest już w domu. Bez zastanowienia weszła do domu. Jej oczom ukazał się drastyczny widok. Pijany chłopak śpiący na podłodze, Tośka zrozpaczona w kuchni. I Sylwia ścierająca jakąś plamę z paneli. Nikt nie zauważył jej powrotu do domu. Do niej po chwili dołączyli Marcel i Zachariasz. Marcel prawie by zwymiotował, gdyby nie obecność innych.

- Co tu się stało!? – Krzyknęła Aleksandra po chwili namysłu. – Czemu Miguel śpi na podłodze? Czemu Tośka płacze? I co ty ścierasz z podłogi? – Podniosła głos w złości. Po chwili podbiegła do Miguela i wzięła go na ramię. – Zaraz wracam. Odniosę go na górę.

Zachariasz podszedł do Sylwii, i pomógł jej zetrzeć plamę. Marcel złapał dziewczynę za ramię i odwrócił w swoją stronę. Wzdrygnęła się. Ona wiedziała z jakiego powodu Patryk pobił Marcela. Z jej powodu. Było jej wstyd za zachowanie chłopaka.

- Na początku chciałabym cię przeprosić. Nie wiedziałam że on posunie się do czegoś takiego. Przepraszam... – Dziewczyna schyliła głowę żeby uniknąć wzroku chłopaka. Ten patrzył na nią. Po chwili przytulił ją. Ona wtuliła się w jego tors. – Przepraszam...

Sylwia po chwili przytulania, zasnęła w ramionach Marcela. Marcel wziął ją w stylu Panny Młodej i zaniósł na górę do pokoju. Zachariaszowi poleciała łezka z oka.

- My też tak kiedyś będziemy robić. – Powiedział sam do siebie, podchodząc do Tośki i nalewając jej szklankę ginu.

============================

•W imię czego?• || Nigdy nie jest za późno... || MagisterxZaha || YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz