•Rozdział 53•

204 27 3
                                    

- Pójdę otworzyć. – Marcel wszedł przez taras do domu. Podszedł do drzwi. Powolnym ruchem otworzył je. Gdy zobaczył kto przyszedł jego oddech zaczął przyspieszać.

- Część Marcelku. Nie myślałem że jeszcze cię kiedyś zobaczę. – Uśmiechnął się szyderczo i obrzydliwie. Marcel szybko zamknął drzwi. Osunął się na podłogę opierając się o drzwi. Jego dłonie zaczęły się trząść. Miał atak paniki. – Nie ładnie to tak trzaskać drzwiami!

Mężczyzna kopnął drzwi, tak że te się otworzyły. Marcel odleciał na podłogę. Mężczyzna stanął nad nim. Marcel zaczął czołgać się po podłodze, tak żeby uciec jak najdalej od NIEGO.

- Pomocy! – Nagle krzyknął. Mężczyzna złapał go za dłonie tak żeby ten wstał. Do jego buzi przyłożył dłoń żeby nie mógł krzyknąć. Zaczął go ciągnąć w stronę drzwi, ale Marcel się opierał spowalniając napastnika. Ola wbiegła do domu. Zobaczyła Marcela ciągniętego przez jakiegoś mężczyznę. Podbiegła i walnęła mężczyznę z liścia. Ten się tam nie przejął i złapał ją za nadgarstek. Zaczęła krzyczeć. Mężczyzna był z nimi już przy swoim samochodzie. Pchnął ich na tylne siedzenia i zamknął drzwi samochodu. Miguel podbiegł i zaczął szarpać za drzwi. Ola patrzyła na niego błagalnym wzrokiem. Samochód odjechał z piskiem.

Jechali już dobre dwadzieścia minut. Samochód zjechał na jakieś pobocze. Otworzył tylne drzwi i złapał Olę za włosy. Siła wyciągnął ją z samochodu. Wyrywała się na wszystkie możliwe strony. Mężczyzna z tylnej kieszeni spodni wyjął tretytkę i zacisnął ja na nadgarstkach dziewczyny. Wepchnął ją do auta. Zamknął drzwi i obszedł samochód dookoła. Otworzy drzwi od strony Marcela i zrobił to samo. Marcel zrezygnowany przestał się opierać. Mężczyzna zacisnął na jego nadgarstkach kolejną tretytkę. Wepchnął Marcela do samochodu i pojechał dalej. Z oczu Chłopaka zaczęły lecieć łzy.

- Proszę... Nie chcę tam wracać... – Marcel wyszeptał prawie bezgłośnie. – Wypuść nas...

Napastnik zaczął się śmiać.

- Oj kochanie. Nie masz się czego obawiać. Nie wrócisz tam. Pojedziemy w o wiele gorsze miejsce niż burdel. – Powiedział uśmiechając się do lusterka. W odbiciu zobaczył przerażoną a za razem zapłakaną twarz Marcela.  Dojeżdżali do granicy hiszpańskiej. Na granicy zatrzymała ich straż graniczna.

- Buenos días. documentos por favor. (Dzień dobry. Dokumenty poproszę.) – Powiedział wysoki policjant o kruczoczarnych włosach.  Spojrzał się na tylne siedzenia. – Por favor, sal del auto. Todos. (Proszę wysiąść z samochodu. Wszyscy.)

Twarz mężczyzny mówiła tylko jedno : kurwa-mają-mnie. Wiedząc że jest na przegranej pozycji, otworzył tylne drzwi. Przestraszona Ola powoli wysiadała z samochodu. Za nią Marcel. Policjanci widząc w jakim są stanie, odsunęli ich od mężczyzny.

Po kilku godzinach Ola i Marcel dotarli do domu. Tam czekała na nich niespodzianka.

============================

•W imię czego?• || Nigdy nie jest za późno... || MagisterxZaha || YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz