•Rozdział 44•

259 26 12
                                    

- Jest taka urocza... – Powiedziała z czułością dziewczyna prowadząca samochód. Co chwilę patrzyła na malutkiego dzidziusia, usadowionego na tylnym siedzeniu, pomiędzy dwoma mężczyznami. – Jestem ciocią! – Krzyknęła na cały samochód. Dziewczynka z tyłu, zaczęła płakać. – Przepraszam!

Chłopak odpiął dziewczynkę i chwycił w swe ramiona. Zaczął ją uciszać, żeby znów zasnęła. Drugi chłopak patrzył ze współczuciem na sytuację.

- Jakie daliście jej imię? – Po chwili gdy dziewczynka zasnęła, Aleksandra spytała brata.

- Malory. Piękne imię. Niestety nie polskie. Ale cóż. I tak piękne. – Powiedział Zachariasz patrząc na śpiące maleństwo. – Dobra. Dajmy jej spać. Musi dużo odpoczywać.

-----------------------------------------------------------

Aleksandra przekrecila kluczyki w stacyjce. Wyjęła kluczyk i włożyła go do tylnej kieszeni czarnych jeansów. Chłopaki wysiedli. Dziewczyna chwyciła koszyk z dzidziusiem i wyjęła go z samochodu. Zamknęła drzwi samochodu i weszła do domu. Marcel z Zachariaszem ruszyli za nią. Przed drzwiami młodszy przechwycił koszyk od siostry i wszedł do środka. Na wejściu przywitali ich znajomi. Miguel objął swoją żonę, Sylwia i Tosia podeszły do Marcela i pochyliły się nad koszykiem. Z zachwytem przyglądały się małej, śpiącej a za razem uroczej istotce. Zaha położył dłoń na ramieniu Marcela. Chłopak przestraszony wzdrygnął się. Odwrócił wzrok w stronę narzeczonego. Obydwaj uśmiechnęli się do siebie. Po chwili starszy przytulał się do Marcela. Sytuacja wyglądała bardzo kolorowo. Po prawej dwie dziewczyny pochylone nad dzidziusiem, a po lewej chłopak wynikający się w tors swojego narzeczonego. Ola, gdy udało jej się uwolnić od uścisku Miguela, odwróciła się i parsknęła śmiechem. Ola podeszła do dziewczyn i chwyciła koszyk. Marcel czując że nie ma koszyka w dłoni ruszył za siostrą. Szła na górę.

- Gdzie z nią idziesz? – Spytał nie nadążając za dziewczyną. Ta stanęła na schodach i odwróciła się w stronę głosu. – Chodź, to zobaczysz.

Na górze był mały salonik, od niego był poprowadzony korytarzyk. Po prawej i lewej stronie korytarzyka były drzwi prowadzące do innych pokoi. Na końcu były drzwi inne od wszystkich. Wyróżniały się, ponieważ były przesuwane do prawej. Ola przesunęła drzwi. Za drzwiami znajdowały się kręte schody prowadzące na górę. Dziewczyna weszła po nich. Marcel niepewnie ruszył za nią. Gdy ujrzał co było na górze po jego ciele rozeszło się ciepło. Strych. Strych urządzony na mieszkanie.

- I jak ci się podoba? To jest wasz pokój lub mieszkanie, nie wiem jak to nazwać. Od teraz tu mieszkacie. – Dziewczyna położyła dziewczynkę do łóżeczka.

Wszystkie ściany były pomalowane na biało. Na wprost schodków było podwójne łóżko. Obok było biurko z komputerem. Obok biurka postawione było małe łóżeczko dla dzidziusia. Po lewej stronie łóżeczka był regał na różne rzeczy. Było już kilka książek na nim.  Na środku pokoju stała sofa, przed którą stał stolik kawowy. Pod sufitem był podczepiony telewizor. Pod stolikiem był biały, puchaty dywan. Za schodkami była ogromna szafa z lustrem. Na całej szerokości prawej ściany były umiejscowione trzy świetliki, w różnych odległość.

- Ja nie wiem co powiedzieć. Dziękuję... Chyba. Przepraszam, ja nie wiem co teraz mam powiedzieć. – Patrzył z zakłopotaniem to na siostrę, to na córkę.

- Nie musisz nic mówić. Dla nas liczy się tylko wasze szczęście i bezpieczeństwo. Mam nadzieję że będziecie tu szczęśliwi. Dla mnie wystarczającą zapłatą jest to, że jestem ciocią. – W tej chwili Marcel podszedł do Oli i ją przytulił.

- Idę po Zahe.

============================

•W imię czego?• || Nigdy nie jest za późno... || MagisterxZaha || YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz