•Rozdział 35•

254 25 3
                                    

Ola rozejrzała się po sali. Jej twarz zrobiła się blada. Podeszła do łóżka Marcela. Wyszła wściekła. Miała ochotę wrzasnąć, ale wiedziała że jak to zrobi wyrzucą ją ze szpitala. Podeszła do pani doktor. Spojrzała jej w oczy. Pani doktor była przerażona.

-Gdzie. On. Jest. – Ola naciskała na każde słowo. Pani doktor spojrzała w podłogę. – Jak to się stało że wyszedł? Jesteście tu kurwa cały czas, i nie możecie nawet przypilnować kilkunasto-paro latka!? – Nie krzyczała. Uniosła głos, tak aby brzmiał groźnie. – Kiedy zniknął? – Spojrzała wyczekując odpowiedzi. Zachariasz był załamany. To nie jest do niego podobne. On by nie uciekł. Coś mi tu nie pasuje... Tylko co? Stał zamyślony, podczas gdy dziewczyna zmierzała do pokoju ochrony, zobaczyć zapis z kamer. Nie było nic. Jakby Marcela w ogóle nie było w szpitalu. Gdy nagle przez ułamek sekundy można było zobaczyć mężczyznę z obandażowaną głową, który wychodził ze szpitala.

-10 minut temu. Nie może być daleko! Szybko! – Krzyknęła i wybiegła ze szpitala. Zachariasz pobiegł za nią. Rozdzielili się. Zachariasz pobiegł w stronę parku, a Ola w stronę miasta i portu. Przez jedenaście minut nie znaleźli niczego, oprócz zakrwawionego bandaża na ławce w parku. Musiał pójść gdzieś tutaj. Szedł szybkim krokiem przed siebie i wychodząc z parku zobaczył znajomą sylwetkę. Szybko podbiegł do niej i przytulił ją od tyłu.

-Co tu robisz? – Spytał ochrypniętym i stłumionym głosem. Nadal patrzył w nicość.

-Nie możesz tak po prostu wychodzić ze szpitala! – Starszy obrócił młodszego w swoją stronę. Ten tylko spojrzał w oczy bruneta. Odwrócił się i poszedł dalej przed siebie. – Stój! Stój powiedziałem!

Marcel zatrzymał się. Przed oczami miał widok o którym chciał już dawno zapomnieć.

***
Mężczyzna który kazał mu biec. Po chwili kazł mu się zatrzymać. Ten nie słuchał. Biegł dalej. Potknął się o kamień i upadł na asfalt.
-Teraz to sobie nagrabiłeś...
***

Do oczu Marcela zaczęły napływać łzy. Zaczął oddychać bardzo płytko.
Zachariasz wyjął telefon i zadzwonił do dziewczyny. Ta jak na skrzydłach po trzech minutach była już na miejscu.

============================

Rozdział specjalnie dla krimcio_.<3

•W imię czego?• || Nigdy nie jest za późno... || MagisterxZaha || YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz