•Rozdział 48•

218 21 5
                                    

- Są urocze. Jakie mają imiona? – Chłopak siedział przy dziewczynie w szpitalu.

- Valeria* i Juan. Są przepiękni. Szkoda że wcześniaki. Mam nadzieję że nic im nie będzie.  Zadzwoniłeś do Miguela? – Ola spytała zmęczonym głosem brata. Cały czas nie patrzyła na dwójkę małych dzieci w jej ramionach. Obydwoje spali. Na rączce dziewczynki, można było zauważyć cienką kreskę, przedzielającą jej dłoń na ukos. Świeżo upieczony mama nie przejmowała się tym zbytnio. Po chwili na porodówkę wparował Miguel. Był cały czerwony i zdyszany.

- ¡Perdóneme! ¡Debería quedarme en casa contigo! ¡No vayas a trabajar! ¡Perdóneme! (Przepraszam! Powinienem zostać z tobą w domu! A nie jechać do pracy! Przepraszam!) – Krzyczał co chwilę biorąc łapczywy chałst powietrza.

- ¡Novio! No es tu culpa. Acaban de nacer temprano. Pero ellos son saludables. Nuestra pequeña Valeria y nuestro pequeño Juan... (Kochanie! To nie twoja wina. Po prostu urodzili się przed wcześnie. Ale są zdrowi. Nasza mała Valeria i nasz mały Juan...)

Dziewczyna powoli zaczęła zamykać oczy. Była wykończona porodem. Nie była na to gotowa mentalnie. Ale cieszyła się. Zasnęła. Miguel podszedł do Marcela.

- ¡No sé cómo agradecerte! Viniste aquí con ella y la cuidaste. Gracias de nuevo. (Nie wiem jak mam ci dziękować! Przyjechałeś tu z nią i się nią opiekowałeś. Jeszcze raz dziękuję.) – Miguel uśmiechnął się do niego i go przytulił.

W tym samym czasie Zachariasz przekroczył próg domu.

- Wróciłem! – Zawiesił kluczyki na haczyki. Zdjął buty i włożył je do szafy. Gdy nie usłyszał nic wszedł głębiej do domu. W salonie zobaczył Sylwię karmiącą Malory. – Cześć? Gdzie jest Marcel?

Sylwia spojrzała na niego że zdziwieniem. Daje karmiąc Malory, zaczęła mówić.

- To ty nic nie wiesz? Myślałam że Marcel zadzwonił. Ola zaczęła rodzić i pojechał z nią do szpitala. Ja zostałam z małą. – Dalej karmiła dziewczynkę. Zachariasz patrzył na nią, wzrokiem mówiącym Lepiej-w-tej-chwili-przestań-sobie-żartować-i-powiedz-gdzie-jest-Marcel. Dziewczyna musiała zobaczyć jak chłopak na nią patrzy, bo po chwili chwyciła telefon i wystukała numer. – Jak mi nie wierzysz sam go zapytaj.

Chłopak podszedł do niej i chwycił telefon.

- Halo? – Zaha rozpoznał głos ukochanego.

- Kochanie, gdzie jesteś? Przychodzę do domu, a ciebie nie ma. Podobno Ola zaczęła rodzić. To prawda. – Mówił niepewnym głosem.

- Wytłumaczę ci w domu. Za niedługo będę. Miguel zostanie z Olką. – Marcel powiedział i rozłączył się. Zachariasz oddał telefon Sylwii.

- Wezmę ją na górę.

Wyjął dziewczynkę z krzesełka i w ramionach z małą, szedł powoli po schodach. Sylwia odetchnęła z ulgą.  Zrobiła sobie kawę z ekspresu i włączyła telewizor. Usiadła na kanapie i wsłuchiwała się w dźwięk tandetnych hiszpańskich telenoweli.

============================

*Imię Valeria jest inspiracją z książki "Kwadratowa Masakra |Wojna o Miłość..." autorstwa _Vixav_.

•W imię czego?• || Nigdy nie jest za późno... || MagisterxZaha || YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz