Ola jechała przez miasto, opowiadając gdzie co jest. Po prawej smażalnia ryb, po lewej naleśnikarnia, na wprost kino. Z tyłu szkoła, itp. Po kilkunastu minutach jazdy zaparkowała samochód na jakimś małym parkingu. Skierowała się do małego sklepiku. Po napisach Marcel nie mógł zrozumieć co to za miejsce, ale po chwili się przekonał. Była to mala restauracyjka.
-Ta restauracja specjalizuje się w tradycyjnych daniach hiszpańskich. Ja pracuje tu jako kelnerka. Ale jako że jedzenie jest tu pyszne i niedrogie, zabrałam was tutaj. – powiedziała uśmiechając się w stronę dziewczyny stojącej za blatem. Dziewczyna wyjęła spod blatu trzy fartuchy i podała je gościom. – Dziś wraz z Tośką nauczymy was robić tradycyjne hiszpańskie danie czyli gazpacho! Tosia, idź przygotuj ladę, dobrze?
-Już się robi szefowo. – Tosia skierowała się na zaplecze. Marcel pamiętał Tosię. Była to najbliższa przyjaciółka Oli z czasów szkolnych. Zawsze spędzały że sobą całe dnie. Bawiły się lalkami, chodziły na pizzę i lody, kupowały gazetki, oglądały SailorMoon i Dragon Ball'a. Chodziły razem do przedszkola, szkoły i gimnazjum. W liceum nasza rodzina się przeprowadziła i Ola straciła kontakt z przyjaciółką. Codziennie rozmawiały przez telefon. Ale to nie było to samo. Z każdym telefonem, cząstka Oli opadała, jak uschnięte listki róż. Marcel bardzo dobrze wspominał Tosię. Dziewczyny czasami zabierały go na pizzę lub lody. Cieszy się że ją spotkał.
-Jak ja dawno jej nie wiedziałem. – powiedział pod nosem sam do siebie – Zmieniła się. Bardzo się zmieniła.
-Tosia przeprowadziła się do Hiszpanii krótko po tym jak dowiedziała się że ja to zrobiłam. Postanowiliśmy wraz z Miguelem otworzyć właśnie tę restaurację. Tosia gotuje, ja sprzedaję i podaje, a Miguel przywozi świeże owoce i warzywa. W składzie jest jeszcze jedna hiszpanka — Isabel. Jest drugą kasjerką. Codziennie mamy tu całkiem spory ruch. – powiedziała uśmiechając się w stronę chłopaków. Jak nauczymy was gotować pojedziemy na najlepsze lody w mieście i oprowadzę was po okolicznych sklepach i rynku. A teraz zaczynajmy kurs. – mówiąc to weszła za ladę, pokazując żeby chłopcy poszli za nimi. Przewiązali sobie fartuchy w pasie i poszli za dziewczyną.
-Najpierw musimy przetrzeć pomidory na tarce...
-----------------------------------------------------------
Tosia spróbowała zupy którą ugotowali chłopaki.
-Jest bardzo dobra, jedyne co trzeba zrobić to jeszcze przyprawić. Będzie idealna. – Tosia mówiła z uśmiechem na ustach. Ola spróbowała i powiedziała to samo. – Jak się przyprawi, będzie można podać klientom. Ola, możesz napisać na tablicy dzisiejsze menu? Będzie w zestawie obiadowym gazpacho i paella. Dobra wy zamykajcie, macie jeszcze dużo miejsc do zwiedzenie. Możecie później wpaść, spakuje wam jedzenie, będziecie mieli na kolację.
Chłopcy zdjęli fartuchy i zawiesili na wieszaku. Wyszli i wsiedli do auta.
-Następny przystanek Lody! – krzyknęła z entuzjazmem Ola. Skręciła samochodem w małą uliczkę, raczej rzadko uczęszczaną przez przechodniów. Nad drzwiami małego sklepiku ujrzeli wielki żółty neon który głosił "Helado Tailandés" (Lody Tajskie). Obok drzwi stała tablica na której były napisane smaki lodów jakie są dostępne tego dnia. Ola wytłumaczyła Marcelowi i Zaszce jakie są dziś smaki, gdyż co nie umieli nic przeczytać. Dzisiaj były lody truskawkowe, malinowe, bananowe, waniliowe i Kinder Bueno.
-Wchodzimy. – Otworzyła drzwi. Chłopcy weszli posłusznie za nią. Wystrój był zbyt cukierkowy jak dla Marcela. Ściany były pomalowane różową pastelową farbą. Kanapy, stoliki i krzesełka miały kolor pastelowej żółci. Podłoga była wyłożona czarno-białymi kafelkami. Wszystko ze sobą współgrało. Podeszli do lady. Stał tam kasjer/lodziarz. Zapytał jaki smak, i wydał paragon. Przystąpił do roboty. Na specjalny blat położył banana i truskawkę, zalał je śmietanką. Rozdrobnił i wymieszał że śmietanką. Rozprowadził na blacie i zaczął skrobać. "Wiórki" lodów przełożył do pojemnika i podał Zachariaszowi. Powtórzył tą samą czynność trzy razy. Za każdym razem z innymi składnikami. Marcel zamówił sobie o smaku malinowym, a Ola Kinder Bueno z malinami. Poszli do auta. Tam usiadli i zjedli przysmaki.
============================
CZYTASZ
•W imię czego?• || Nigdy nie jest za późno... || MagisterxZaha || Yaoi
FanfictionOpowieść o zagubionym w życiu chłopaku, który nie potrafi uporać się z przeszłością. Czy odnajdą swoją drugą połówkę? Czy Marcel się zmieni? Czy Zachariasz dorośnie? Jakie napotkają przeszkody? Przeczytaj a się dowiesz... Wydarzenia, wiek i fakt...