•Rozdział 45•

236 26 3
                                    

Zachariasz, tak samo zdziwiony tak jak wcześniej Marcel, wchodził powoli po krętych schodkach. Gdy zobaczył pokój, do oczu zaczęły mu lecieć łzy. Rzucił się na szyję Oli.

- Dziękuję! Tak bardzo ci dziękuję! – Płakał ze szczęścia.

Po chwili Aleksandra odsunęła go lekko, żeby nie zamoczył jej koszulki. Uśmiechając się zeszła ostrożnie na dół.

- Rozgośćcie się. Zaraz do was przyjdę. – I zniknęła.

Chwilę później ciszę przeszkodziły im dziewczyny. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Nie zważając na chłopaków podbiegły do Malory. Patrzyły na nią przez dłuższy czas. Marcel chwycił je za plecy i odciągnął, lekko pchając do schodków. Dziewczyny opierały się, tłumacząc że chciały zobaczyć dziewczynkę. Chłopcy nie słuchali ich. Chcieli mieć chwilę spokoju. Gdy dziewczyny wyszły, weszła Aleksandra. Zachariasz cicho zaklął pod nosem.

- Chciałam porozmawiać. O waszych rzeczach w Polsce. Przywieziemy je tutaj, dostawczakiem Miguela. Najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu. – Chłopcy z zaciekawieniem patrzyli to na siebie, to na dziewczynę. – Mieszkanie sprzedamy. Znalazłam kupca, który proponuje bardzo dużo. Wiec będziecie mieli za co żyć tutaj.

Marcel miał wrażenie jakby dziewczyna już wcześniej wszystko zaplanowała. Zamyślenie przerwał głos.

- Mamy dla was jeszcze jeden prezent. Chodźcie. – Machnęła ręką w stronę chłopaków. Zeszła na dół i skierowała się w stronę zamkniętego na klucz pokoju. – Ten pokój będzie zamknięty dopóki Malory nie będzie miała 5 lat. – Wszyscy weszli do pięknego pokoju. Wszystko w nim było biało-lawendowe.

Piętrowe, duże łóżko. Po łóżkiem szerokie biurko z laptopem. Obok łóżka stał szeroki regał na książki. Duża szafa na przeciwko. Obok szafy stała toaletka z lusterkiem. Na przeciwko toaletki stał manekin wzrostu pięciolatka. Na manekin została włożona piękna biała sukienka. Obok toaletki była wnęka wielkości ośmiokąta, na całej szerokości figury było okno. Pod oknem były małe półeczki na których leżały poduszki.
Na środku pokoju stała mała sofa. Przed nią był stolik przy którym stały jeszcze dwa foteliki. Całość dopełniał piękny szklany żyrandol. Szkło było uformowane w kolorowe kwiaty.

Chłopaki zamarli. Nie wiedzieli co powiedzieć. To był dla nich kolejny szok tego samego dnia.

- Malory nie będzie musiała przynajmniej wchodzić po tych morderczych schodkach. – Powiedziała takim tonem żeby zabrzmiało groźnie. Chłopcy rzucili jej się na szyję. Przytulili i wyszli z pokoju. Ola przekręciła klucz w zamku. Podała kluczyk Marcelowi. – Oto kluczyk. Tylko schowajcie dobrze. I nie zgubicie.

Dziewczyna zeszła do kuchni żeby ugotować obiad. W tym czasie chłopcy zeszli do piwnicy żeby przenieść swoje walizki. Każdy chwycił po dwie-trzy walizki i powoli szli na górę. Po kilkunastu minutach wszystko było już zaniesione. Zaczęli wypakowywac rzeczy do szafy.

============================

•W imię czego?• || Nigdy nie jest za późno... || MagisterxZaha || YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz