•Rozdział 15•

411 31 5
                                    

Marcel już na spokojnie mógł chodzić sam bez niczyjej pomocy i świetnie radził sobie sam w domu. Jego kostka nie była jeszcze aż w tak dobrym stanie, ale lekarz powiedział że może już chodzić bez kul. Ola bardzo się martwiła o brata. Może aż za bardzo. Czasami chłopak musiał aż zwracać jej uwagę że jest nadopiekuńcza. Dziewczyna nie potrafiła pogodzić się z myślą że mogła stracić jedynego brata. Raz nawet po wyjściu ze szpitala chłopaka, płakała ponieważ ten został sam na sam z Zachariaszem. Z czasem pogodziła się z tym, że chłopak ma swoje życie.

Chłopak wstał i skierował się do łazienki. Był tak wycieńczony nocą, której nie przespał, że wyglądał jak 7 nieszczęść. Lewą ręką odkręcił zawór i zamoczył rękę w zimniej wodzie. Przemysł swoją twarz. Życie ze złamaną ręką jest takie upierdliwe. Ale sam się o to prosiłeś. Skarcił się za to że w ogóle pomyślał o tym co się przytrafiło. Nikomu nie chciał mówić o tym co się stało. Zawsze jak ktoś go o to pytał, odpowiedź była taka sama — "Nie musisz się w to mieszać. To twoja sprawa."

Na telefon Sylwii przyszła wiadomość. Przepraszam. Dziewczyna zdziwiła się, ponieważ nie myślała że ten człowiek kiedykolwiek się jeszcze do niej odezwie. Nie wiedziała co ma odpisać. Poinformowała Patryka o wiadomości. Czuła że ma obowiązek informować o wszystkim swojego chłopaka. Nie mieli przed sobą tajemnic. Ten jak tylko się dowiedział zadzwonił do Marcela.

-Tak? – Patryk usłyszał znajomy głos – Halo?

-Cześć! Tutaj Patryk. Chciałbyś się spotkać? Dawno nie było cię w pracy. Myśleliśmy żeś nieżywy. – odpowiedział chłopak z uśmiechem na ustach.

============================

Dedico este capítulo lenszonek  Gracias por el spam.

•W imię czego?• || Nigdy nie jest za późno... || MagisterxZaha || YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz