•Rozdział 54•

212 27 7
                                    

Ola i Marcel weszli do domu. Zachariasz stał przy wyspie kuchennej wyraźnie uśmiechnięty. Do uszu Marcela, dotarł drugi głos. Głos który znał. Aż za bardzo. Postanowił upewnić się że to ta osoba. Podszedł do wyspy kuchennej. Zobaczył swojego ojca. Ten spojrzał na Marcela z uśmiechem. Chłopak z płaczem wybiegł z domu. Zaczął biec przed siebie. Ola po chwili stanęła przy Zachariaszu.

- Co on tu robi? - Popatrzyła na twarz Zahy. Była wyraźnie zniesmaczona obecnością ojca. - Nie mam ochoty z nim gadać. Idę na górę.

Poczuła uścisk na nadgarstku. Odwróciła się i zobaczyła ojca.

- Czego ty ode mnie kurwa chcesz!? Najpierw wywaliłeś Marcela z domu, a później przyjeżdżasz po ponad siedmiu latach jak gdyby nigdy nic!? Sory, ale ja nie chcę takiego ojca. - Wyrwała się z uścisku i wbiegła po schodach na piętro. Zachariasz stanął jak wryty. Też po chwili wbiegł na górę do Oli. Uchylił drzwi od sypialni Oli i zobaczył dziewczynę z głową na udach Miguela. Jest w dobrych rękach.

- Dlaczego ja nie mogę mieć normalnego życia!? Najpierw ten debil a później ojciec!? Dlaczego ja mam takie życie!? - Miguel głaskał dziewczynę po głowie. - Najpierw wyrzuca braciszka z domu, a później zjawia się po siedmiu ponad latach jakby nic nigdy się między nami nie wydarzyło. Nawet na pogrzebie Mamy go nie było! Mam go dosyć! - Dziewczyna krzyczała przez łzy.

- Cálmate ahora... Todo estará bien... (Już spokojnie... Wszystko się ułoży...) - Miguel próbował uspokoić żonę, tylko mu to nie wychodziło. Usłyszeli płacz dziecka. Zapłakana Ola wstała i wyszła z pokoju, kierując się do pokoju Valerii i Juana. Małe dzieci płakały.

-----------------------------------------------------------

Marcel dobiegł do restauracji w której pracuje Zachariasz, a wcześniej jego siostra. Wszedł do środka. Zobaczył Tosię stojącą za kasą. Podszedł do kasy. Dziewczyna spojrzała na niego z rozbawieniem.

- Co się stało? Czemu jesteś cały czerwony? - Wyszła zza lady i usiadła koło chłopaka. - Dlaczego dyszysz jak moja pralka?

- Rozumiesz mój ojciec pojawił się po ponad siedmiu latach. - Chłopak zaczął śmieć się, ponieważ zabrzmiało to dla niego jak jakiś absurd. Dziewczyna patrzył na niego jak wryta. - Dobra. Będę wracał. Najlepiej będzie jak się prześpię, bo to wszystko brzmi jak jakiś pieprzony sen. Do zobaczenia!

Rzucił w stronę dziewczyny, która odprowadzała go wzrokiem do drzwi. I już go nie było. Po chwili wstała, chwyciła telefon i zadzwoniła do Oli.

- No hej.. - W słuchawce słychać było że jej głos się łamał. - Coś konkretnego, bo ja tu kryzys przeżywam.

- Chciałam tylko powiedzieć że Marcel tu był. Przed chwilą wybiegł. Mówił że wraca.

- Dobra. Zaczekam na niego. Do zobaczenia! - Do restauracji wszedł mężczyzna z dwójką dzieci. Tosia podała im menu i znów podeszła do kasy. Dzień Świra normalnie.

============================

•W imię czego?• || Nigdy nie jest za późno... || MagisterxZaha || YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz