Czemu ?

130 10 0
                                    

- Czemu nas tak pokarał los? Nie wystarczy już głupich ludzi na tej planecie?- żachnął się Sherlock- John?- zapytał się aby upewnić się, że Watson go słucha, ale nie otrzymał żadnej odpowiedzi, no prawie żadnej.
- Wyszedł kilka minut temu po herbatniki.-powiedziała Liz siadając Sherlockowi na kolanie.
- Liz, przypomnij mi ile masz lat.-mruknął Sherlock niezbyt zadowolony z poufałości współlokatorki. Przed oczami pojawił mu się neonowoczerwony napis „tylko John może siadać mi na kolanie".
-Ymmm..-zamyśliła się Liz po czym powiedziała- Jakieś 24.
- Czy to jest odpowiedni wiek żeby siadać na kolanie komuś?-zapytał Sherlock licząc, że zrozumie o co mu chodzi.
- Tobie zawsze.-powiedziała uradowana po czym spojrzała Sherlockowi w oczy.
- Nie jestem Johnem, nie nabiorę się na to.-powiedział Sherlock na nowo zagłębiając się w lekturze „najgłośniejszych spraw kryminalnych".
- Mógłbyś czasem pooglądać ze mną „Dynastię"-mruknęła lekko obrażony.
- Nie, wystarczy, że Johna już wciągnęłaś i codziennie muszę słuchać o tym co zrobiła Alexis lub Fallon i jaką to wspaniałą parą są Ted i Steve.-powiedział Sherlock ucinając tym samym dyskusję. W, tym momencie Liz wyciągnęła nogi na stole, a głowę oparła o ramię Sherlocka.
- Poczytaj mi.-powiedziała.
- To?-zdziwił się Sherlock wskazując na książkę, którą trzymał w rękach.
- A, są tam sprawy opisywane przez Johna, które prowadziliście?-zapytała oplatając rękami jego szyję.
- Jedna.-mruknął niezbyt zadowolony z obrotu sytuacji.
- To przeczytaj mi ją.-poprosiła Liz i zamknęła oczy.
- Ta sprawa była najważniejszą, w naszej karierze..-zaczął Sherlock. Po skończeniu rozdziału spojrzał na postać Liz, która smacznie spała trzymając głowę na jego ramieniu, a rękami oplatając jego szyję. Nagle z korytarza doszedł cichy chichot. Sherlock delikatnie obrócił głowę i wskazał Johnowi aby był cicho.
- Uśpiłeś nasze bobo?-zapytał szeptem John przyglądając się śpiącej Liz.
- Tak jakby.- odpowiedział Sherlock biorąc śpiącą na ręce.
- Co zamierzasz zrobić?-zapytał John.
- Zaniosę ja do sypialni.-powiedział Sherlock.
Po dłuższej chwili usłyszeli z Johnem przeraźliwy krzyk.
- O, obudziła się.-mruknął John:
- Nie myślałem, że nadejdzie dzień gdy staniesz się bardziej sarkastyczny odemnie.-zaśmiał się Sherlock, pocałował Johna po czym ruszył po schodach do pokoju Liz. Zamarł w bezruchu widząc, że mierzy do niej z pistoletu Moriarty.
- Miss me?-zapytał Moriarty szczerząc się w niepokojący sposób.  

Życie na Baker Street/ Johnlock one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz