• Dwa tygodnie później •
Padał ulewny deszcz. Była noc. Szybko jechałam motorem przez las. Po mimo, że wciskałam hamulec nie mogłam zwolnić. Cały czas, motor przyśpieszał. W pewnym momencie z lasu wyszedł sztywny.
Uderzyłam w niego. Upadłam, mocno uderzając o ziemię. Moje ciało przeszył paraliżujący ból. Próbowałam się podnieść, lecz nie miałam siły. Po chwili z lasu zaczęli wychodzić sztywni, którzy następnie klękali przy mnie i rozrywali mi skórę, aby dostać się do wnętrzności. Obudziłam się dysząc. Na szczęście to tylko sen. Później już nie mogłam zasnąć. Postanowiłam się przejść i przy okazji znaleść coś do picia, ponieważ zaschło mi w gardle. Ubrałam buty i ruszyłam korytarzem do windy. Następnie zjechałam na dół. Był środek nocy, wiec na korytarzach nikogo nie było. Niespodziewanie usłyszałam głos Negana, za drzwiami. Podeszłam bliżej i przyłożyłam ucho, aby lepiej słyszeć.
-Jak wszyscy wiemy, jestem łaskawym i wyrozumiałym przywódca, ale Richard złamał zasady, za które grozi nawet śmierć, ale ja daruje mu życie i zostanie tylko przypalony żelazkiem.- Stwierdził Negan. Żelazkiem?! Co tam się do cholery dzieje? Wyjrzałam przez dziurkę od klucza. To nie były główne drzwi. Były ukryte za jakąś maszyną. Powoli otworzyłam drzwi i weszłam, chowając się za maszyną.
-Nie, proszę...- Przywiązany do krzesła chłopak zaczął płakać.
-W dzisiejszych czasach lepiej się nie wychylać.- Stwierdził Negan wziął żelazko i przyłożył chłopakowi do lewej części twarzy. Nie mogłam na to patrzeć. Zakryłam dłońmi usta i zaczęłam płakać. Jak on może wyrządzać taką krzywdę? Negan jest potworem. Skuliłam się za maszyną. W tym samym momencie zaczęło mi się przypominać, jak znęcali się nade mną w szkole. Za nim to wszystko się zaczęło. Nie mogłam tego znieść. Wyszłam po cichu i wróciłam do pokoju. Nie chciałam się żenić z tym psychopatą. Długo nad tym myślałam i podjęłam decyzję, że z tym skończę. Mój ojciec umarł, a tego mężczyzny z obrazka nadal nie mogę sobie przypomnieć. Czy był on dla mnie kimś ważnym? W łazience były żyletki. Wzięłam jedną i zaczęłam robić głębokie rany na wewnętrznej części nadgarstka. Z ran powoli sączyła się krew i po dłuższym czasie straciłam przytomność.Pov. Negan
Nad ranem wiązałem śniadanie i skierowałem się do Lilly. Dziewczyna bardzo mi się podoba. Przy niej czuję się młodziej i gdy na nią patrzę zapominam o tym cholernym świecie. Z resztą przypomina mi moją ukochaną żonę, która już od dawana nie żyje.
-Wstawaj Lillio! Mam dla ciebie naleśniki.- Stwierdziłem z uśmiechem rozglądając się po pokoju, lecz nigdzie jej nie widziałem. W oko wpadły mi uchylone drzwi od łazienki. Odłożyłem naleśniki i podszedłem do drzwi. Następnie je otworzyłem. Na ziemi zauważyłem leżącą blondynkę, kałużę krwi wokół niej i żyletkę w bladej dłoni. Wziąłem ją na ręce i biegiem ruszyłem do gabinetu doktora. Wpadłem do pomieszczenia. Następnie położyłem ją na łóżku.
-Masz ją uratować.- Stwierdziłem podenerwowany. Dawno się tak nie stresowałem. Mężczyzna podszedł, cały się trzęsąc.
-Ruszaj się!- Gdy krzyknąłem, doktor chwycił jakieś igły i zaczął zszywać rany. Następnie zawinął opatrunek. Nie mogę jej stracić. Nie żeby mi na niej jakoś zależało, ale czuje, że kiedyś mi się przyda. Później wróciłem po posiłek do pokoju dziewczyny. Chciałem jeszcze sprawdzić, czy ma jakieś inne ostre narzędzia. Przeszukałem cały pokój, lecz nic nie znalazłem. Nagle natchnęło mnie, aby sprawdzić łóżko. Zajrzałem pod poduszki i znalazłem zdjęcie na którym znajdował się mężczyzna z dzieckiem na rękach. Czyżby to jej rodzina? Mówiła, że nic nie pamięta. Wróciłem się do gabinetu lekarza. Doktor spojrzał na zdjęcie w mojej dłoni, jakby je już wcześniej widział.
-Ty jej to dałeś, prawda?- Spytałem. Doktor spuścił wzrok.
-Tak...- Odparł. Zaśmiałem się.
-W porządku. Zawołaj mnie, gdy będzie się budzić. Muszę być przy niej.- Stwierdziłem wychodząc. Zdjęcie schowałem szczelnie w kieszeni. Lilly już nie odzyska tego zdjęcia. Musi na dobre zapomnieć o tym mężczyźnie, kimkolwiek on był.• 3 dni później •
Pov. Lilly
-Budzi się.- Uslyszałam. Nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę. Otworzyłam oczy. W pierwszym momencie oślepiło mnie jasne światło, ale po krótkiej chwili się przyzwyczaiłam do blasku.
-Witaj wśród żywych, po raz drugi.- Stwierdził Negan z sztucznym uśmiechem. Wyrwałam mu dłoń z uścisku. Chwile później pożałowałam tego czynu, ponieważ w całej ręce poczułam okropny ból.
-Po co mnie ratowaliście?- Spytałam zachrypniętym głosem. Negan podał mi wodę, którą chcąc, nie chcąc musiałam wypić.
-Chciałaś się zabić. Nie mogłem na to pozwolić.- Odparł mężczyzna wstając.
-Ty? Ty nie mogłeś na to pozwolić? Jesteś sadystą!- Nie wytrzymałam i rozpłakałam się.
-Co ty mówisz? Lilly?- Negan otarł mi łzy.
-Zostaw mnie. Nie chcę już żyć, a szczególnie z tobą.- Odepchnęłam jego rękę.
-Myślałem, że już przeszłaś okres buntu.- Zaśmiał się. Byłam wścieka na siebie samą, że nie podcięłam sobie mocniej żył.
-Już wolałam zginąć śmiercią samobójczą, niż mieć przypalaną twarz żelazkiem.- W tym momencie się wydałam, trudno najwyżej mnie zabije.
-Czekaj, skąd ty...- Negan zaciął się.
-Szukałam ciebie. Później usłyszałam twój głos, podążyłam za nim i weszłam do dużej sali.- Trochę musiałam go okłamać, przecież nie powiem, że urządziłam sobie wycieczkę po całej fabryce.
-Wszystko widziałaś?-
-Tak.- Stwierdziłam i spojrzałam mu odważnie w oczy.
-Zatem znasz już moje dwa oblicza. Co oznacza, że możesz zostać moją żoną. Jutro mam jeszcze robotę,
ale po jutrze bądź gotowa.- Uśmiechnął się do mnie szeroko, pogładził po policzku kciukiem i wyszedł. Co ten facet ode mnie chce?CDN
CZYTASZ
I would die for you - Daryl Dixon/TWD
FanfictionOjciec Lilly, zaprzyjaźnia się z Darylem Dixonem, który mieszka w sąsiedztwie. Obie rodziny nie są zamożne. Ojciec dziewczyny daje Darylowi robotę przy naprawie motorów gdzie chłopak może zarobić. W zamian Daryl poluje i przywozi rodzinie zwierzynę...