Wstałam bardzo wcześnie. Wyjrzałam za okno, skąd miałam widok na skraj lasu, przy którym usadowił się Daryl. Właśnie wyszedł z namiotu i skierował się w stronę domu. Szybko się ubrałam i wyszłam z Jimem na rękach otworzyć mu drzwi.
-Niech zgadnę, dopiero wstałaś.-
-Trochę zasapałam. Zjemy śniadanie, nakarmię Jima i możemy ruszać...-
-Nakarm go, a my coś upolujemy w lesie.- Stwierdził.
-Nie będę jeść surowych zwierząt.- Skrzywiłam się i ruszyłam do kuchni. Dixon wygodnie usiadł przyglądając mi się.
-Potrzymasz go?- Podałam mu Jima. On delikatnie go chwycił, jakby bał się, że swoimi silnymi dłońmi zrobi mu krzywdę. W tym czasie ja wzięłam się za robienie jajecznicy.
-Nigdy nie trzymałem dziecka.- Powiedział cicho. Spojrzałam na mężczyznę i nie mogłam się napatrzeć. Daryl Dixon trzymający małe dziecko. Nie wiem dlaczego, ale wydało mi się to bardzo uroczę. W salonie na półce zauważyłam aparat. Postanowiłam uwiecznić tą chwilę. Chwyciłam aparat i zrobiłam zdjęcie Darylowi. Po chwili zdjęcie się wydrukowało.
-Ej, nie rób mi zdjęć.- Stwierdził.
-Czemu? Będę miała pamiątkę.- Odparłam chowając zdjęcie do kieszeni. Następnie nałożyłam dla naszej trójki śniadanie. Gdy zjedliśmy zaniosłam Jima do mamy Maggie i z Darylem poszliśmy uszykować konie.
-Mówiłeś, że mogę mieć swojego konia.-
-Nie. Jedziesz ze mną. Nie upilnuje cię jak będziesz na drugim koniu.- Stwierdził zakładając koniu siodło.
-To chociaż nauczysz mnie jeździć?- Spytałam z nutką nadzieji, choć i tak wiem, że się nie zgodzi. Daryl przystanął i spojrzał na mnie.
-W sumie to może ci się przydać. Wsiadaj z przodu, ja usiądę z tyłu, ale będę cię kontrolował.- Odparł. Wsiadłam pierwsza, a Daryl za mną. Zestresowałam się trochę i zrobiło mi się gorąco. Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko. Nagle koń się poruszył i Daryl chwycił manie za biodra, a ja chwyciłam za lejce. Dobrze, że Daryl siedział za mną i nie widział mojej czerwonej, jak burak, twarzy. Następnie chwycił za lejce, obok moich dłoni. Koń ruszył, powoli kierując się w stronę lasu. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Po godzinie jazdy, nic nie znaleźliśmy oprócz paru wiewiórek, które Daryl upolował. W pewnym momencie, sztywni zablokowali nam drogę, a znajdowaliśmy się nad urwiskiem. Zaczęło ich przybywać i podchodzili coraz bliżej. Koń się przestraszył i stanął dęba, później ruszył szybko, przez co spadliśmy. Dixon wpadł w urwisko, turlając się w dół i lądując w płytkiej rzeczce. Ja spadłam chwilę później, bo próbowałam trzymać się konia. Przy upadku mocno uderzyłam głową i straciłam przytomność.Pov. Daryl
Spadając w dół, w bok wbiła mi się strzała od kuszy. Oderwałem kawałek bluzki i zawiązałem ciasno nad raną, aby ograniczyć wylew krwi. Zabiłem sztywnych i ruszyłem w górę. Musiałem jak najszybciej dostać się na klif. Zbliżało się coraz więcej sztywnych, a Lilly prawdopodobnie też jest ranna. Co jakiś czas ziemia osuwała mi się pod nogami. Dopiero chwytając za wystające korzenie i chwasty mogłem się wspinać. Powoli, ale dawałem radę.
Pov. Lilly
Po jakimś czasie obudziłam się. Oślepił mnie blask słońca. Przez chwilę wszystko zapomniałam. Nie wiedziałam kim jestem i co robię w środku lasu, lecz później przypomniało mi się. Daryl! Muszę mu pomóc! Zbliżyłam się do krawędzi urwiska i ujrzałam Dixona. Nagle ziemia osunęła mu się pod nogami, w ostatnim momecie chwyciłam go. Myślałam, że mi ramię wyrwie. Ile on waży? Następnie pomogłam mu wejść. Położyliśmy się dysząc na ziemi.
-Dzięki.- Odparł.
-Nie ma za co... Musimy się stąd zmywać, sztywni nadchodzą.- Powiedziałam i pomogłam mu wstać. Następnie wzięłam go pod ramię.
-Nie dojdziemy na farmę, musimy przenocować w lesie.-
-Musimy spróbować.- Stwierdziłam ruszając. Po dłuższej chwili doszliśmy do opuszczonego domku. Położyłam Daryla na kanapie i przykryłam kocem.
-Wytrzymasz z tym do jutra?- Spytałam spoglądając na ranę.
-W ostateczności, ale poszukaj spirytusu, albo innego alkoholu.-
-Za chwilę wrócę.- Stwierdziłam kierując się do wyjścia z salonu.
-Weź kusze i uważaj na siebie.- Cofnęłam się po broń i ruszyłam do piwnicy. Od razu zabiłam sztywnego, który tam się znajdował i zeszłam rozglądając się. Było trochę jedzenia i picia, no i bimber. Całe słoiki bimbru. Z szerokim uśmiechem wzięłam wszystkiego po trochu. Tyle ile zdołałam unieść.
-Daryl, patrz co znalazłam...- Uśmiech znikł mi z twarzy, gdy ujrzałam jak Dixon rozpala ogień w kominku i do ognia wkłada metalowe szczypce od kominka, aby rozgrzały się do wysokiej temperatury. Chciał, abym przypaliła mu ranę. Spojrzałam na przyjaciela z przerażeniem w oczach.
-Musisz to zrobić. Mogę dostać infekcji.- W oczach zebrały mi się łzy. Odłożyłam wszystko na stół.
-Nie, nie mogę. Wszystko tylko nie to.-
-Sam tego nie zrobię. Cały czas ze strzałą w boku wykrwawiam się. Przez noc stracę dużo krwi jeśli tego nie zrobisz.- Stwierdził chwytając mnie za rękę.
-Mogę iść po pomoc...-
-Zgubisz się i zginiesz. Beze mnie nigdzie się nie ruszaj. Metal się już nagrzał, zróbmy to teraz, obiecujcie, że będzie szybko.-
-Boje się.- Powiedziałam ocierając łzy.
-Jestem silny, dam radę. Najpier weź alkohol i zdezynfekuj ranę.- Wzięłam bimber i polałam go po ranie. Kątem oka widziałam jak Daryl się wykrzywił. Następnie zakneblowałam mu usta, aby nie było hałasu, gdy krzyknie i wzięłam rozgrzane do czerwoności szczypce. Spojrzałam na Daryla, a on przymknął oczy dając znać, abym to zrobiła. Następnie powoli wyjął strzałę, a ja szybko przyłożyłam rozgrzany przedmiot do rany. Przyjaciel zawył z bólu, a po policzku spłynęła mu pojedyncza łza. Następnie odłożyłam szczypce, wyjęłam mu materiał z ust i zaczęłam głaskać Daryla uspokajająco, który płytko oddychał. Co jakiś czas wycierałam czerwone oczy od łez.
-Już po wszystkim, spokojnie. Jestem przy tobie.- Mówiłam.
-Dziękuje.- Odetchnął ciężko i chwycił mnie za rękę, lecz nie tą, którą powinien. Poczułam jak uderza mnie fala gorąca. Daryl pogładził kciukiem po pociągłej ranie na nadgarstku. Następnie wziął moją rękę i podciągnął rękaw, przyglądając się ledwo co zagojonym ranom. Wyrwałam mu rękę i cofnęłam się ze łzami w oczach. Daryl podniósł się i spojrzał na mnie z żalem i wielkim smutkiem. Przełknęłam ciężko ślinę.CDN
CZYTASZ
I would die for you - Daryl Dixon/TWD
Fiksi PenggemarOjciec Lilly, zaprzyjaźnia się z Darylem Dixonem, który mieszka w sąsiedztwie. Obie rodziny nie są zamożne. Ojciec dziewczyny daje Darylowi robotę przy naprawie motorów gdzie chłopak może zarobić. W zamian Daryl poluje i przywozi rodzinie zwierzynę...