3. Mearl.

725 39 5
                                    

Pov. Lilly

Rano obudziła mnie dość głośna rozmowa. Wyszłam po cichu z pokoju i zakradłam się do salonu, gdzie Daryl rozmawiał z Mearlem?! Czekaj, co? Mearl? Co on tu robi?
-Wiem, że nie są jakoś bogaci, ale my bardziej potrzebujemy tych pieniędzy. Pomyśl, jak byśmy zgarnęli trochę dla siebie, wyjechali i zainwestowali...- Stwierdził Mearl.
-Nie okradnę ich. To dobrzy ludzie, pomogli mi.-
-Daryl nie bądź naiwny, oni wykorzystują cię. Naprawiasz im motory za centy.- Odparł starszy brat. Dupek, namawia Daryla, aby okradł mnie i ojca, po mimo, że sami nie mamy pieniędzy.
-W ciągu kilku lat pomogli mi więcej, niż ty przez całe życie i nie namawiaj mnie do robienia takich rzeczy. Skończyłem z tym.-
-Nie kłam, nigdy się nie zmienisz. Zawsze taki będziesz. Możesz udawać innego przy wszystkich, ale ja wiem kim naprawdę jesteś.- Stwierdził Mearl wymijając Daryla i kierując się do wyjścia. Chciałam się gdzieś schować, lecz nie miałam gdzie. Nagle Mearl wyszedł za rogu, wpadając na mnie.
-O druga Darlina wstała. Jak będziesz nudzić się z Darylem, zadzwoń do mnie.- Powiedział, uśmiechnął się do mnie obżydliwe i wyszedł. Z kolei ja skierowałam się do salonu, gdzie na kanapie siedział z lekka przybity Daryl.
-Wszystko słyszałaś?- Spytał spoglądając na mnie.
-Tak. To co mówił Mearl, on chciał cię sprowokować, ale ty mu się nie dałeś.- Podeszłam i przytuliłam Dixona.
-Poza tym, po co tu przyszedł? Mówiłeś, że wyjechał.- Dodałam.
-Przylazł po pieniądze i nie miał gdzie przenocować.- Odparł zachrypniętym głosem. W głębi jego duszy widziałam, że cierpi i jest mu smutno, lecz nie pokazywał tego na zewnątrz.
-Masz ochotę na omleta?- Spytałam.
-Na twojego zawsze, robisz najlepsze.- Uśmiechnął się niezauważalnie. Wiedziałam, co mu poprawi humor. Skierowałam się do kuchni i zaczęłam przygotowywać omleta. Po dłuższej chwili były już gotowe dwa.
-Mym, ale dobre.-  Stwierdził przyjaciel, zajadając się.
-Teraz musisz mnie zawieść do szkoły.- Uśmiechnęłam się szeroko.
-Dobra, pakuj się.- Oparł kończąc jeść śniadanie. Spakowałam książki, wodę i kanapkę. Następnie odświeżyłam się i uplotłam dwa warkocze. Na szczęście opuchlizna zniknęła.
-Gotowa?- Spytał.
-Tak.- Odparłam wychodząc.

Po dłuższej chwili dojechaliśmy pod szkołę. Nigdzie nie widziałam Chrisa i jego bandy idiotów.
-Co mu wczoraj zrobiłeś, że nie przyszedł dziś do szkoły?-
-Dałem mu do zrozumienia, kto tu rządzi.- Odparł Dixon, gazując motor. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Dziękuje.- Pocałowałam przyjaciela w policzek. W tym samym momencie rozległ się dźwięk dzwonka. Biegiem ruszyłam w stronę drzwi. Przez cały dzień nikt mnie nie zaczepiał, nie bił, ani nie wyśmiewał. Nie sądziłam, że kiedykolwiek przeżyje tak spokojny i wspaniały dzień w szkole. Po szkole, przez dłuższy czas nikt po mnie nie przyjeżdżał, wiec ruszyłam na piechotę do domu. Po jakimś czasie zaczęło się ściemniać. W tedy zauważyłam, że podąża za mną jakaś grupa chłopaków. Przyspieszyłam kroku, a oni za mną. Gdy od dłuższego czasu, ciagle podążali za mną i zaczęli podchodzić bliżej, przestraszyłam się i ruszyłam biegiem przed siebie. Oni wyciągnęli noże i ruszyli za mną. Nagle drogę zajechał mi samochód, a szyba od strony kierowcy się opuściła. Ujrzałam Mearla.
-Wsiadaj.- Stwierdził. Od razu wsiadłam. Ruszył z piskiem opon. Z pewnością nie zrobi mi nic gorszego niż oni.
-Nie możesz sama, wieczorem chodzić po ulicach.- Stwierdził spoglądając na mnie.
-A ty co, nagle taki miły się zrobiłeś?- Spytałam.
-Daryl zabiłby mnie, gdybym tobie nie pomógł.- Odparł.
-Skąd masz samochód?-
-Nie twój interes.- Odburknął.
Chwilę później dojechaliśmy pod mój dom.
-Dzięki.- Mearl tylko się uśmiechnął, mrugnął do mnie i odjechał.
-W końcu jesteś, myślałem że coś ci się stało. Zrobiłem naleśniki.- Stwierdził tata. Plecak rzuciłam w kąt i głodna po całym dniu, dorwałam się do naleśników. Jutro weekend, w końcu odpocznę.

W sobotę pomagałam tacie i Darylowi, przy naprawie motorów, choć to oni robili większość roboty.
-Wiem, że nie powinnam, ale Mearl ma nowy samochód i wydaje mi się to trochę podejrzane.-
Powiedziałam do Daryla, opierając się o jego motor.
-Wiem, mam go na oku...-
-Cokolwiek chce zrobić, nie daj się w to wciągnąć.-
Nie ufam starszemu z Dixonów. Pamiętam jak kiedyś chciał wrobić Daryla.
-Postaram się.- Odparł niewyraźnie. Na koniec smutno się uśmiechnął, odpalił motor i odjechał. Z kolei ja wróciłam się do ojca.
-Dużo dzisiaj zrobił.- Orzekłam pomagając tacie sprzątać narzędzia.
-Tak, ma złote ręce do tego. Mam nadzieje, że nie zmarnuje tego talentu.- Po dłuższym czasie skończyliśmy sprzątać. Nagle w kącie zauważyłam kurtkę Daryla. Podniosłam ją, przydałoby się ją wyprać.
Skrzydła z tyłu były szare zamiast białe.
Zdjął ją chyba podczas pracy, ponieważ zrobiło mu się gorąco. Postanowiłam, że wypiorę ją i jutro odwiozę.

-Daryl na pewno będzie zadowolony z nowej-starej kurtki.- Zaśmiał się tata.
-Na pewno.-
-Weź mój motor i uważaj na siebie!- Krzyknął tata, kiedy wychodziłam. Żeby było mi wygodniej jechać, kurtkę sama założyłam, wsiadłam na motor i pognałam w kierunku domu Daryla. Powoli się ściemniało. Wyruszyłam dopiero teraz, ponieważ kurtka długo się suszyła. Po dłużej chwili dojechałam pod chatkę na skraju lasu. Było już ciemno i dość późno. Może już śpi? Podeszłam pod drzwi i zapukałam. Usłyszałam huk, a następnie dźwięk tłuczonego szkła.

CDN

I would die for you  - Daryl Dixon/TWDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz